Wuj kontra bratanek. Spór trwa od lat

Pan Wiesław ma 73 lata, mieszka w Warszawie. Razem z rodzeństwem odziedziczył dom, zajmuje tam niewielkie poddasze. Problemy mężczyzny zaczęły się kilka lat temu, gdy do domu, bez jego zgody wprowadził się bratanek - Arkadiusz. Według pana Wiesława chce on przejąć całą posiadłość i dlatego utrudnia życie 73-latkowi. Senior od trzech lat nie ma wody, nie ma możliwości wejścia do części wspólnych.

Pan Wiesław Ignaczak ma 73 lata, mieszka na warszawskiej Białołęce. Razem z siostrą i bratem odziedziczył po rodzicach dom. Zajmuje tam niewielkie poddasze.

- Ojciec zmarł ze 26 lat temu, a matka cztery lata będzie w październiku. Problemy zaczęły się, gdy wprowadził się syn brata - Arkadiusz. Zajął miejsce, gdzie mieszkała matka - mówi pan Wiesław Ignaczak, współwłaściciel domu.

Po śmierci mamy, do domu wprowadził się bratanek pana Wiesława. 73-latek twierdzi, że od tamtej pory to on utrudnia mu życie. Głośno słucha muzyki, pozbawił go dostępu do części wspólnych jak garaż, czy komórka. Parę lat temu doszło też do pobicia.

- Kradł mi węgiel, który dostałem z opieki. Obserwowałem go. Zszedłem po schodach, powiedziałem: zostaw ten węgiel, twój? On wziął trzonek od łopaty i uderzył mnie w głowę. Pogotowie przyjechało i siedem dni byłem w szpitalu - mówi pan Wiesław.

A wody nie ma, bo bratanek w części domu, którą zajmuje, zrobił remont. U siebie zamontował nowe kaloryfery, a w piwnicy urządzenia prowadzące wodę. Dostęp do piwnicy odgrodzono metalową kratą i antywłamaniową kłódką. Przez to pan Wiesław nie ma dostępu do zaworów, które musi odkręcić, żeby mieć wodę u siebie.

- Odkręcałem sobie kran i mi woda leciała na górze. Teraz pozmieniali, nic mi nie mówili. A nie mogę zobaczyć, co tam się dzieje, bo nie mam dojścia, bo jest zaspawana, jest krata - tłumaczy pan Wiesław.

- Wodę wnoszę na górę. Kupuję 5-litrową butelkę w sklepie. Ciężko mi się to nosi - mówi mężczyzna.

Kupcy kontra burmistrz. Spór o targowisko w Milanówku

Reporter: Dlaczego nie może odkręcić kranu i nie może z niego popłynąć woda? Skoro jest mieszkańcem tego budynku?

Arkadiusz, bratanek pana Wiesława: Ale raz jeszcze, kto mu to broni?

Reporter: W piwnicy jest kłódka i brama.

Arkadiusz: A dlaczego on ma mieć dostęp do piwnicy?

Reporter: Może dlatego, że jest współwłaścicielem?

(...)

Reporter: Nie miał pan wyroku za uderzenie go trzonkiem od łopaty?

Arkadiusz: Proszę pana, wie pan ile ja spraw mam. Właśnie kurczę też.

Reporter: To nie uderzył go pan?

Arkadiusz: Proszę pana, nie. To było kłamstwo, oczywiście, że nie.

Reporter: Ale wyrok zapadł i pan został skazany z to.

Arkadiusz: Wyrok jest oddzielną sprawą. Pan się pyta, jak było.

O to, jak było, zapytaliśmy biuro prasowe Sądu Warszawa-Praga. Z przesłanych do nas informacji wynika, że bratanek uderzył pana Wiesława tępym narzędziem w głowę i kilkukrotnie po rękach. Za co w 2017 roku został skazany na trzy miesiące pozbawienia wolności. Sprawa odcięcia wody jest w toku.

- To jest nieprawdopodobne, żeby w XXI wieku współwłaściciel swojego domu, nie miał dostępu do wody. Wszyscy na to dają przyzwolenie. Pracownik socjalny odmówił podjęcia negocjacji, bo to nie należy do jego roli. Później pan Wiesław prosił policje o interwencje, bo też szukaliśmy różnych możliwości. Wydawało mi się, że policja skoro przyjeżdża, to coś w tym temacie zrobi. A oni straszą, że znowu niepotrzebnie wezwał policje. I tutaj pytanie, kto ma nam pomóc, jeżeli nie policja i nie pomoc społeczna? - mówi pani Lidia Kosińska z Domu Antoniego, Fundacji Godnie Żyć, która pomaga panu Wiesławowi.

Reporter: Jakie ma udziały w tym domu?

Arkadiusz: Ja?

Reporter: Pan.

Arkadiusz: Ja mam zgodę właścicieli, żeby tu przebywać.

Reporter: A on jest współwłaścicielem.

Arkadiusz: Ale ma inny metraż, ma piętnaście metrów. Ja też nie mam gdzie mieszkać, gdzie pójść.

Wyzwiska i awantury. Konflikt w barze w Karpaczu

- Bratanek w ogóle nie ma prawa tam mieszkać. Żeby bratanek, mógł zamieszkiwać w tym budynku, to musi być zgoda wszystkich współwłaścicieli. Nie ma znaczenia co do zgody procent własności. Musi być zgoda wszystkich współwłaścicieli danej nieruchomości, aby udostępnić ją osobie trzeciej - wyjaśnia prawnik Bartosz Graś.

- Nigdy bym nie wyraził zgody. Gdy matka żyła, to nie nigdy nie przyjeżdżali. Ja bym go na ulicy nie poznał. 30 lat go nie widziałem - mówi pan Wiesław Ignaczak.*

*skrót materiału

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX