Znęcał się, groził, w końcu zabił byłą żonę
38-letnia Anna Tarlecka zginęła z rąk byłego męża. Sześć lat po rozwodzie zaatakował ją nożem na ulicy w centrum Lubartowa. Zadał trzy ciosy, w tym jeden prosto w serce. Mężczyzna miał osiem wyroków za pobicia, znęcanie i przemoc głównie wobec najbliższych. W kwietniu wyszedł z aresztu, a w lipcu dokonał zbrodni.
Anna Tarlecka została zabita 12 lipca wieczorem w centrum Lubartowa. Tragedia rozegrała się nieopodal jej rodzinnego domu. Były mąż, 37-letni Paweł B. zadał jej kilka ciosów nożem. Ranny został także partner kobiety, który stanął w jej obronie.
Śmierć Bartosza S. w Lubinie. Wersja ratowników
- Pawłowi i mi nie chcieli powiedzieć. Widziałem, że coś tam leży takiego folią przykryte, już coś wiedziałem, że jest niekolorowo. Dopiero jak zobaczyłem kawałek jakby ręki... Już wiedziałam, że to mama jest po prostu – wspomina Maksymilian Tarlecki, starszy syn pani Anny.
- Zadał trzy ciosy, jeden był centralnie w serce - opowiada naoczny świadek zabójstwa.
- Ania była malutka, chudziutka, no nie miała szans. On jej groził nawet będąc w więzieniu, cały czas. Bała się, ciągle oglądała się za siebie – dodaje Magdalena Karpińska, kuzynka pani Anny.
Pani Anna osierociła czterech synów. Maksymilian i Paweł właśnie skończyli 18 lat. Uczą się informatyki w technikum. Dwóch młodszych chłopców, to dzieci Pawła B., którymi teraz zajmują się jego rodzicie. Bliźniacy nagrali piosenkę o zmarłej mamie.
Pamiętaj słowa Matki
Nigdy nie zapominaj
Kto był przy tobie to cię karmił i kto ciebie wychował
Kto ciebie przytulał i był w trudnych chwilach
O tym nigdy nie zapominaj
Ciągle mam przed oczami całą sytuację
Nie mogę w to uwierzyć, że Ciebie nie ma z nami
Bój o drogę dojazdową. Dokumenty to jedno, a racja sąsiada drugie
Pani Anna rozwiodła się z Pawłem B. sześć lat temu. Mężczyzna odsiadywał wcześniej wyroki za znęcanie się nad bliskimi. Rok temu ponownie trafił do więzienia. Wyszedł w kwietniu. Miał orzeczony zakaz kontaktów z byłą żoną i zbliżania się do niej.
- Nie mieliśmy spokoju, wcześniej jak byliśmy młodsi, to nas bił, nie było za wesoło. W więzieniu był za mamę, za bicie, za groźby. Jak wyszedł, to nam groził – opowiada Maksymilian Tarlecki, starszy syn pani Anny.
- On nigdy w życiu nie powinien wyjść na wolność, on i rodziców bił. To jest niebezpieczny człowiek. On jeszcze powiedział, że i tym chłopakom nie daruje – twierdzi Zofia Buczyńska, babcia pani Anny.
Gazociąg wysokiego ciśnienia tuż obok domów
- Prokurator przypisuje podejrzanemu działanie w warunkach recydywy, czyli powrotu do przestępstwa. Tych skazań, jak wynika z karty karnej, jest rzeczywiście co najmniej kilka – informuje Barbara Markowska z Sądu Okręgowego w Lublinie.
Paweł B. odmówił składania zeznań. Nie wiadomo, czy śledził byłą żonę i czekał, by ją zabić, czy też przypadkowo spotkała ją z partnerem i pod wpływem impulsu zaatakował. Te wątpliwości rozstrzygnie sąd. Jednak obrona Pawła B. już dzisiaj podnosi, że jest on prawdopodobnie niepoczytalny.
- Aktualnie prokurator powołał biegłych psychiatrów w celu oceny stanu zdrowia psychicznego podejrzanego – mówi Katarzyna Matusiak z Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
- On wszystko udaje, to jest bandzior, zabił matkę dzieciom sześć lat po rozwodzie – dodaje Zofia Buczyńska, babcia pani Anny.