Koszmarny wypadek na zakupach. Odszkodowania brak 

Stanisława Wierzbicka z Oławy na Dolnym Śląsku poślizgnęła się na winogronie leżącym przy sklepowej kasie i upadała na ziemię tak niefortunnie, że zerwała mięśnie w nodze. 77-latka przez wiele miesięcy nie mogła chodzić i zmagała się z silnym bólem. Do dziś chodzi o kulach i wymaga kosztownej rehabilitacji. Niestety, ubezpieczyciel odmawia kobiecie wypłaty odszkodowania.

Pani Stanisława przez lata pracowała jako konduktorka w Polskich Kolejach Państwowych. Dziś jest na emeryturze. W ubiegłym roku, kilka dni przed Bożym Narodzeniem uległa wypadkowi.

- 22 grudnia rano pojechałam do sklepu, żeby kupić świeże kwiaty. Już mieliśmy przez kasę przechodzić. Nie zauważyłam, że tam leżało winogrono i obcasem jak stanęłam, to się poślizgnęłam. Zrobiłam praktycznie szpagat tą jedną nogą i ścięgna nie wytrzymały, mięśnie się pozrywały – opowiada pani Stanisława.

Jak się okazało, upadek miał poważne konsekwencje dla zdrowia kobiety. Kilka dni później u pani Stanisławy rozpoznano ogromne krwiaki ciągnące się od pośladków do połowy uda. W krwiaku widoczne całkowicie zerwane mięśnie.

Znęcał się, groził, w końcu zabił byłą żonę

- Ani się obrócić, ani leżeć. Wstać też nie było szans, a skorzystać z toalety, to już w ogóle paranoja. Jak już tak bardzo te krwiaki się porobiły, to poszłam do doktor pierwszego kontaktu i wypisała mi lek. 10 zastrzyków, 6000 jednostek każdy. I dawałam sobie w brzuch. W tym czasie akurat dostałam zawału serca i tak przeleżałam święta wielkanocne w szpitalu. To po prostu za dużo tych leków przeciwbólowych, bo to i smarowanie, i zażywanie tych różnych pigułek. To po prostu spowodowało, bo ja już byłam po operacji bajpasów – mówi pani Stanisława.

Na miejscu wypadku sporządzono protokół. Pani Stanisława zwróciła się do Ergo Hestii o odszkodowanie, ale decyzję otrzymała odmowną. Według ubezpieczyciela brak jest podstaw do stwierdzenia, że wypadek spowodowały zaniedbania pracowników sklepu, a leżące na podłodze winogrono nie świadczy o tym, że była zabrudzona.

- Stanowisko jest takie, że sklep jakby nie ponosi winy. Mimo że z wypadku został sporządzony protokół i stanowisko sklepu jest pozytywne dla klientki, to niestety ubezpieczyciel zajął tutaj stanowisko negatywne. Musimy podjąć decyzję, czy kierować sprawę do sądu. Jeżeli podłoga jest śliska, czy zabrudzona, to sklep powinien dać ostrzeżenie klientom, żeby zwrócili na to uwagę. Natomiast jeżeli takich ostrzeżeń nie ma, to też trudno oczekiwać, że ktoś, kto przychodzi zrobić zakupy, co chwilę będzie monitorował stan podłogi – zauważa radca prawny Agnieszka Przybyła-Kotwicka.

Śmierć Bartosza S. w Lubinie. Wersja ratowników

Zapytaliśmy centralę sklepu, w którym doszło do wypadku, o sytuację pani Stanisławy, ale odesłano nas do ubezpieczyciela. Dlaczego więc towarzystwo nie przyznało odszkodowania kobiecie, która poślizgnęła się na winogronach leżących nie w strefie warzyw i owoców, a na podłodze przy kasach? Ubezpieczyciel odpisał… w dwóch zdaniach:

„Jako zakład ubezpieczeń jesteśmy zobowiązani do przestrzegania przepisów prawa i postanowień zawartej umowy ubezpieczeniowej. W związku z tajemnicą ubezpieczeniową, nie możemy udzielić szczegółowych informacji dotyczących sprawy.”

- Warto iść do sądu, bo jakbym miała procentowo określić liczbę spraw, które są przegrane, to może to jest na poziomie jednego procenta. Przynajmniej ja mam takie doświadczenia – uważa radca prawny Agnieszka Przybyła-Kotwicka.

- Stan żony raczej się nie poprawił przez te miesiące, jest tak, jak było. Może odrobinkę, ale to nic nie daje – mówi Jan Wierzbicki.

 

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX