Sam z niepełnosprawnymi synami. Urzędnicy odmawiają pomocy

Urzędnicy pozostają niewzruszeni na tragiczną sytuację 65-letniego pana Józefa z Inowrocławia, który samotnie opiekuje się niepełnosprawnym synem i pasierbem. Nie może przez to pracować, a odmówiono mu świadczenia pielęgnacyjnego. Pan Józef zmuszony został do długiej walki o pieniądze w sądzie, choć - jak się okazuje - jest możliwość, by mu pomóc. Niestety, w inowrocławskim urzędzie nikt nie chce słuchać.

Historię 65-letniego pana Józefa Nowakowskiego z Inowrocławia po raz pierwszy pokazywaliśmy dwa miesiące temu. Samotnie opiekuje się dwoma niepełnosprawnymi synami. Jeden z nich to jego pasierb -  36-letni pan Damian, który wymaga całodobowej opieki. Matka opuściła rodzinę w grudniu zeszłego roku.

Znęcał się, groził, w końcu zabił byłą żonę

- Ona miała niby coś przygotować do Wigilii, ale jak się obudziłem rano, to już żony nie było. Praktycznie rzecz biorąc obudził mnie syn mówiąc, że mamy nie ma. Damian cierpi na porażenie dziecięco-mózgowe. Miał operację biodra, ma poskręcane śruby, o dłuższe spacery jest bardzo ciężko. Piotr cierpi na schizofrenię paranoidalną. Zachorował przed 18. rokiem życia. Widział demony, widział swoją śmierć. A w tej chwili zaszył się, żyje w swoim świecie - opowiadał pan Józef.

 W dodatku pan Józef ma drugą grupę inwalidzką. Ucierpiał w wypadku, potrącony przez samochód na przejściu dla pieszych.

- Starałem się o zasiłek przedemerytalny ze względu na to, że opiekuję się dziećmi niepełnosprawnymi. Odmówiono mi, a nie mogę podjąć pracy zawodowej z tego względu, że muszę opiekować się tymi chorymi dzieciakami – opowiada pan Józef.

Wielokrotnie próbowaliśmy skontaktować się z żoną pana Józefa, niestety bezskutecznie. Nieoficjalnie wiemy, że prowadzi nowe życie, w nowym miejscu. Żona pana Józefa pobierała na pana Damiana świadczenie pielęgnacyjne, które wynosi niemal 2 tysiące złotych. Wniosek o takie świadczenie złożył pan Józef, ale mu odmówiono, bo według urzędników to sąd ma zdecydować.

13-latek zabił ojczyma. Miał stanąć w obronie matki

Sytuacja finansowa rodziny jest tragiczna. Ledwo wiąże koniec z końcem. Żyje z rent socjalnych i zasiłków pielęgnacyjnych pasierba i syna pana Józefa. To niewiele ponad 2 tysiące złotych. Niestety na stałą pomoc MOPS-u też nie można liczyć, bo rodzina przekracza kryterium dochodowe. Pan Józef dostał tylko jednorazowy zasiłek specjalny w wysokości 500 zł.

- Denerwuję się, jak myślę o tym, że przyjdą rachunki za tamtą zimę, za ogrzewanie gazowe i przyjdzie następna zima, to ja sobie nie poradzę. I wtedy nie będę wiedział, co mam zrobić. Czy płacić, czy jeść. Za mieszkanie i za wodę nie płacimy, bo po prostu już nas nie byłoby stać. I mi zostanie niewiele ponad 1000 złotych. To tak na te pieniądze patrzę i nie wiem, co mam z nimi zrobić – przyznaje pan Józef.

Czas oczekiwania na decyzję sądu w sprawie przyznania panu Józefowi świadczenia pielęgnacyjnego na pasierba powoduje, że rodzina popada w coraz większe długi. Dla nich prawie 2 tysiące złotych to mnóstwo pieniędzy.

- Przepisy są tak skonstruowane, że urzędnik bierze je literalnie. Nie bierze pod uwagę zasad współżycia społecznego, że takie osoby stawia się w gorszej sytuacji. Z orzecznictwa sądowego wynika, że powinien to uwzględnić, tylko urzędy jak gdyby udają, że tych orzeczeń nie ma. Urzędnicy ich nie widzą i czekają na decyzję sądu, a mogą zmienić decyzję i przyznać świadczenie w każdej chwili, nawet w trakcie postępowania - wyjaśnia prawnik Katarzyna Przyborowska.

Śmierć Bartosza S. w Lubinie. Wersja ratowników

- Ja bym wszystkim urzędnikom dał dzisiaj pensje w wysokości 1000 złotych. Do dobroci szybko się człowiek przyzwyczaja, ale do suchego chleba nie. Wtedy zęby bolą i to bardzo – komentuje pan Józef.

Próbowaliśmy nakłonić na rozmowę przed kamerą przedstawicieli Urzędu Miejskiego w Inowrocławiu. Niestety, mailowo poinformowano nas, że w tej sprawie urząd nie ma już nic do dodania. Mimo to poszliśmy podpowiedzieć urzędnikom, że mogą jedną decyzją zmienić tragiczną sytuację rodziny. Najpierw napotkaliśmy na opór ochroniarza, a później w recepcji. Nikt z osób mogących poprawić los pana Józefa nie zechciał z nami rozmawiać.

- Prosiłbym o zrozumienie, bo przecież nie dam sobie rady. Będę się obawiał tego, że mi odetną gaz, bo może przyjść taki moment. Co ja wtedy zrobię? – pyta pan Józef.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX