Bez zasiłku macierzyńskiego. Nie można znaleźć pracodawcy  

Natalia Stępień z Warszawy miesiąc przez urodzeniem drugiej córki przestała otrzymywać zasiłek z ZUS. Mimo że ma podpisaną umowę o pracę na czas nieokreślony, to jej pracodawca przestał wysyłać do ZUS odpowiednie druki. Co najgorsze, dotychczasowy pracodawca sprzedał firmę, a siedziby nowej kobieta nie może ustalić.

Dla państwa Stępniów z Warszawy stworzenie własnej rodziny od zawsze było najważniejsze. Szczególnie dla pani Natalii, której dzieciństwo było koszmarem. Marzyła o dzieciach i stworzeniu im cudownego domu. Stępniowie mają dwie córki: starsza ma trzy lata, a młodsza półtora roku.

- Pierwszy raz podjęłam pracę mając szesnaście lat. Zmywałam w kantynie, tak nasza współpraca się zaczęła. Umowę o pracę dostałam w 2016 roku i od tamtej pory jestem związana z firmą aż do teraz – opowiadała Natalia Stępień.

- Firma zajmowała się gastronomią. Ma kilka punktów, w jednym z nich Natalia była kierowniczką – powiedział mąż kobiety Krzysztof Stępień.

- Kiedy zaszłam w pierwsza ciążę, musiałam przejść na zwolnienie chorobowe, ponieważ moja ciąża była obarczona cukrzycą insulinozależną. Przebywałam w szpitalu podczas ciąży. Przeszłam na urlop macierzyński, wszystko było jak najbardziej w porządku – dodała pani Natalia.

Wini szpital za śmierć ojca

Kiedy skończył się płatny urlop macierzyński, pani Natalia chciała wrócić do pracy. Niestety okazało się, że jej córka nie dostała się do żłobka. Małżonkom nie miał kto pomóc w opiece nad dzieckiem, więc pani Natalia zmuszona była zostać w domu. W tym czasie zaszła w drugą ciążę, która również wymagała pobytu w szpitalu.

- Na miesiąc przed porodem przestałam otrzymywać zasiłek. W ZUS-ie dowiedziałam się, że prawdopodobnie mój pracodawca przestał przesyłać druk Z-3 i z tego powodu wypłata jest wstrzymana – zrelacjonowała pani Natalia.

Kobieta samodzielnie musiała ustalić, kto obecnie jest jej pracodawcą. Znalazła w internecie firmę w Gdyni, z którą nie ma żadnego kontaktu. Kobieta cały czas ma nierozwiązaną umowę o pracę z poprzednią firmą. Zadzwoniła do pracodawcy, który ją zatrudniał.

- Wie pani co, firmy zostały sprzedane zgodnie z prawem, pani musi się zgłosić do tamtych firm. One mają dokumentację. To nie jest moja firma, nie jestem w zarządzie tej firmy. Pani musi po prostu pójść za tymi firmami. Ja tu nic pani nie poradzę – przekazał.

- Jest napisana tylko miejscowość Gdynia. Adres, kod pocztowy, mail, strona, wszystko jest puste. Nie ma jak szukać tej firmy. Nie ma zarządu spółki, nie ma od kogo zaczerpnąć informacji – skomentowała pani Natalia.

Bez dojazdu do domu. Dramat niepełnosprawnej

Ta patowa sytuacja sprawia, że od półtora roku ZUS nie wypłaca pani Natalii pieniędzy. Cały czas urzędnicy domagają się druku Z-3. Kobieta szacuje, że zaległość ZUS wobec niej to około 15 tys. zł.

- Osoba, która była w ciąży i na zwolnieniu lekarskim, a potem ewentualnie na urlopie macierzyńskim została na lodzie. I teraz w mojej ocenie trzeba domagać się przede wszystkim od ZUS-u, żeby na podstawie dotychczasowych dokumentów ustalił, jaka jest wysokość należnych składek i żeby samodzielnie skorygował deklaracje, które nie zostały złożone przez dotychczasowego pracodawcę – stwierdziła Eliza Kuna, adwokat.

- ZUS, który w tej sytuacji uprawniony jest do wypłaty zasiłku chorobowego, zwrócił się do pracodawcy pani Natalii o przedłożenie zaświadczenia. Takie zaświadczenie składa się na druku Z-3. Pracodawca nie zareagował na skierowane do niego wezwanie. Nie ma w tej chwili z tym pracodawcą kontaktu. Spółka nie prowadzi już działalności pod adresem, który jest wskazany w rejestrze i nie jest też znany żaden inny adres tej spółki – poinformował Krzysztof Cieszyński,  rzecznik ZUS-u w Gdańsku.

Włoch wygrywa w sądach. 6-letnia córka nie chce zostawić mamy

- Na tę chwilę jestem jedynym żywicielem rodziny. Jestem zawodowym kierowcą w komunikacji miejskiej. Cały czas praktycznie jestem w pracy, żeby móc zapewnić rodzinie jakikolwiek byt – podkreślił Krzysztof Stępień.

Pierwotny pracodawca w nadesłanym do nas mailu nagle zaoferował pani Natalii pomoc prawną. ZUS również zapowiedział, że będzie szukał innego rozwiązania. Póki co Stępniowie i ich dwie córki ledwo wiążą koniec z końcem.

- To głównie dzieci na tym cierpią, bo my jako dorośli jesteśmy sobie w stanie dużo wytłumaczyć i odmówić. Ale kiedy trzeba odmówić czegoś dziecku, wtedy jest złość, żal i smutek, poczucie bezsilności – podsumowała pani Natalia.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX