Śmieci po sam sufit. Koszmar w bloku w Warszawie

Mieszkanie pełne śmieci spędza sen z powiek mieszkańcom bloku na warszawskiej Ochocie. Sąsiedzi narzekają na smród oraz zagrożenie pożarowe. Lokal zapełniła cierpiąca na zbieractwo pani Janina. Kupił je nowy właściciel, który boi się je posprzątać, by nie mieć kłopotów z prawem.  

Mogłoby się wydawać, że blok na warszawskiej Ochocie to idealne miejsce do zamieszkania, ale nic bardziej mylnego. Na 11. piętrze znajduje się bowiem mieszkanie, które od lat jest źródłem problemów sąsiadów.  

Lokal zajmuje pani Janina - emerytowana pielęgniarka, która cierpi na zbieractwo. Mieszkańcy od lat proszą różne instytucje o pomoc, niestety bezskutecznie.

- Od pięciu lat się męczymy, bez przerwy coś donosi. Przeważnie przychodzi nocą lub nad ranem i dorzuca różne brudy. Z mieszkania wydobywa się smród, latem nie da się mieszkać – mówi Andrzej Wincza.

Śmierć 13-latek na Mazowszu. Nowe fakty

- Musiałam się wyprowadzić w związku z tymi śmieciami na działkę, która mam pod Warszawą – dodaje Anna Wincza.

- Mieszkanie zagracone jest po same brzegi, dosłownie do sufitu. Zalała też sąsiada z dołu. I cały czas są problemy z tym. Była też straż pożarna, ponieważ istniało zagrożenie pożarowe i odcięto pani gaz. Nie mam bladego pojęcia, jak ona funkcjonuje – zaznacza lokator bloku, pan Seweryn.

Lokatorzy liczyli na reakcję spółdzielni lub sanepidu. Bezskutecznie.

 „W wyniku analizy podjęto decyzję, iż z powodu braku wiarygodnych dowodów świadczących o istnieniu zagrożenia, interwencja nie ma uzasadnienia.(…) Nadmienić należy, iż obowiązek dbania o należyty stan sanitarny mieszkania własnościowego jest obowiązkiem właściciela nieruchomości.” – przekazała nam Joanna Stańczak z Biura Głównego Inspektora Sanitarnego.

Musiała wyprowadzić się z domu. Powodem remont u sąsiada?

Obecnie właścicielem mieszkania jest mężczyzna, który kupił je na licytacji komorniczej w 2019 roku. Udało nam się z nim porozmawiać. Nie chciał jednak pokazywać twarzy.

- Ludzie, którzy kupują mieszkania na licytacjach, są postrzegani jako kombinatorzy. A ja kupiłem to mieszkanie tylko dla mamy. Komorniczka twierdziła, że lokal jest pusty, bez lokatorów. Jak mi go przysądzono, okazało się, że jest kobieta, która tu mieszkała i te śmieci notorycznie donosi. Bardzo chętnie posprzątam, tylko że ja nie mam w tym momencie prawa tam wejść, bo lokatorka będzie mogła stwierdzić, że ją okradłem. To jest jej własność – tłumaczy pan Daniel.

Mężczyzna pokazał nam pismo, w którym sanepid jego zdaniem wskazuje, że to spółdzielnia mieszkaniowa powinna podjąć działania polegające na zapewnieniu bezpieczeństwa sanitarnego mieszkańców bloku. Udaliśmy się spółdzielni mieszkaniowej, aby o tym porozmawiać, niestety nikogo nie zastaliśmy.

- Mieszkanie zostało sprzedane, ile mogliśmy ze strony instytucjonalnej, tyle zrobiliśmy. Zgłosiliśmy się do ośrodka pomocy społecznej, do sanepidu, straży miejskiej – wyjaśnia w rozmowie telefonicznej prezes spółdzielni.

Żyją w 157-letnim domu. Drżą o życie

Chcieliśmy porozmawiać z panią Janiną. Mimo wielu prób, nie zastaliśmy jej w mieszkaniu.

- Ona tu nie mieszka, ona tu bywa. Jakaś służba musi tu wejść i sprawdzić, że ona tu nie ma warunków w ogóle do mieszkania, a nią powinna się zająć jakaś opieka. Nie wiem, co myśleć, już do tylu osób żeśmy się zwracali i nie ma pomocy. Myślę, że bałagan jest nie tylko w tym mieszkaniu, ale i w tych służbach, które powinny się tym zająć – uważa Andrzej Wincza.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX