Opoczno. Bliźniaczki rozdzielone przez sąd

Sąd Rejonowy w Opocznie rozdzielił pięcioletnie bliźniaczki: Laurę i Lenę. Po tym, jak partner pani Moniki został zatrzymany za przemoc domową, pomoc w wychowywaniu niepełnosprawnej Lenki zaoferowała jego matka. Później wystąpiła do sądu o przejęcie opieki nad wnuczką.

 41-letnia pani Monika siedem lat temu poznała Jarosława S. Zamieszkali w mieszkaniu pani Moniki w Opocznie. Oboje pracowali. Pięć lat temu urodziły się bliźniaczki: Laura i Lena. Niestety tuż po porodzie okazało się, że Lena jest niepełnosprawna.

- Lekarze stwierdzili wodogłowie i porażenie mózgowe. Córka nie chodzi, nie mówi – opowiada pani Monika. 

To nie koniec kłopotów. Po kilku latach zgodnego życia w rodzinie, ojciec dziewczynek zaczął nadużywać alkoholu. Znęcał się psychicznie i fizycznie nad panią Moniką.    

Syn pozbawił ją prądu i ogrzewania

Jarosław S. był coraz bardziej agresywny. 11 czerwca tego roku mężczyzna po kolejnej próbie ataku na rodzinę został zatrzymany. 

- W momencie zatrzymania miał ponad dwa promile, dowody pozwoliły postawić mężczyźnie zarzuty znęcania się nad kobietą. Decyzją sądu mężczyzna został tymczasowo aresztowany – informuje Barbara Stępień z policji w Opocznie.

Panią Monikę wspierała w wychowaniu dzieci jej mama. Pomoc w leczeniu i rehabilitacji Lenki zaoferowała także matka Jarosława S. - pani Teresa. Kobieta bez wiedzy pani Moniki zaczęła walczyć w sądzie o zostanie rodziną zastępczą dla chorej Lenki. I walkę wygrała. Sąd na jednej rozprawie dzieci rozdzielił.   

- Z tego, co sądowi było wiadome, to babcia w głównej mierze zajmowała się dzieckiem chorym. Dziadkowie organizowali rehabilitację, zajmowali się nią bezpośrednio – mówi Mirosława Makowska, prezes Sądu Rejonowego w Opocznie.

Ataki, wyzwiska i groźby. Boją się sąsiada

Nie wynikało to jednak z zaniedbania matki, lecz zaoferowanej jej pomocy przez babcię. Pytamy prezes sądu, czy zasięgnięto opinii Ośrodka Pomocy Społecznej.

- Była opinia z PCPR oraz opinia z OPS, dotyczyły kandydatów na rodzinę zastępczą – odpowiada prezes Mirosława Makowska.

Reporterka: A opinia w sprawie pani Moniki lub Jarosława S.?

- Takich ustaleń nie było.

- Jak biorą dzieci z domu dziecka, to nie rozdzielają… Uważam, że trzeba pomagać, ale nigdy bym nie powiedziała, że ona złoży taki pozew. Mnie się wydaje, że jej tylko chodziło o pieniądze. Otrzymuje przecież na Lenkę około 2800 zł - komentuje pani Bogusława, matka pani Moniki.

Próbowaliśmy porozmawiać z rodzicami Jarosława S. Niestety sprawy komentować nie chcieli.  

Zamiast taksówki, kurs z kierowcą z aplikacji. Czy jest bezpiecznie?

- Ja bym chciała, żeby to dziecko wróciło do domu, bo przecież jak on wyjdzie i zacznie tam pić, to wiadomo, że też będą awantury. Z nami byłaby bezpieczna – mówi pani Bogusława, matka pani Moniki..  

- Będę walczyła, to jest moje dziecko i kocham je nad życie. Babcia myśli, że pomogła. Czym mi pomogła? Jak ona by się poczuła, gdyby ktoś zabrał jej dziecko? Nie może być tak, że mama ma iść odwiedzić dziecko, to babcia może przyjść w odwiedziny do wnuczki – dodaje pani Monika.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX