Od lat nie płaci alimentów na córkę. Pozostaje bezkarna

Pani Karolina ma zasądzone alimenty od matki, która porzuciła ją w dzieciństwie. Kwota nie jest duża - 200 złotych miesięcznie. Mimo tego kobieta nigdy nie widziała tych pieniędzy na oczy. Jej matka uchyla się od płacenia przez ponad pięć lat. Co więcej, w świetle prawa, pozostaje zupełnie bezkarna.

21-letnia Karolina Nalerska, ze wsi Lubnowy Małe w woj. warmińsko- mazurskim, napisała do naszej redakcji  list z prośbą o pomoc. Od siódmego miesiąca życia wychowywali ją dziadkowie, bo matka zupełnie córką się nie interesowała.

- Mam żal do swojej synowej. Żal o to, że zostawiła dziecko. Zostawiła jak śmiecia. Przywiozła, nie przyszła nawet zajrzeć - mówi Regina Nalerska, babcia pani Karoliny.

- Mamy w moim życiu praktycznie nigdy nie było. Ja nigdy takiej typowej mamy nie miałam. Mamę zastępowała mi babcia. Więc słowo babcia jest dla mnie ważniejsze niż słowo mama - tłumaczy Karolina Nalerska.

- Mój tata jeździł do pracy, pracował na Helu. Dlatego moi dziadkowie się mną zajmowali. To było szczęśliwe dzieciństwo - dodaje kobieta.  

Dla dziadków pani Karolina była oczkiem w głowie. Starali się zapewnić wnuczce, w miarę swoich możliwości, wszystko co najlepsze.  Nigdy nie wystąpili też o alimenty od matki dla dziecka. Kiedy pani Karolina miała 15 lat zrobiło to Powiatowe Centrum Rodzinie w Iławie.

- Alimenty w wysokości 200 złotych zostały przyznane 1 grudnia 2015 roku. Ale ona nigdy nie zapłaciła. Ani dobrowolnie, ani pod przymusem. Nigdy - mówi pani Karolina.

- Co żeśmy się dowiedzieli gdzie jest, bo Karolinka próbowała, no to konta polikwidowała i koniec - dodaje babcia pani Karoliny.

- Ona pracowała tylko na umowę zlecenie i dostawała pieniądze do ręki. Bo jakby wpłynęły jej pieniądze na konto to by je komornik zajął. I ona się tego bała - wyjaśnia pani Karolina.  

Staraliśmy się skontaktować z matką pani Karoliny. Kobieta niedawno wyprowadziła się jednak z mieszkania, które wynajmowała i ślad po niej zaginął. Jej telefon również nie odpowiada. 

Agresja w klasie. Rodzice przestali posyłać dzieci do szkoły

Pani Karolina, na początku tego roku próbowała szukać sprawiedliwości w prokuraturze. Zgłosiła sprawę matki, która od 5 lat uchyla się od płacenia alimentów. Prokuratura sprawę umorzyła. Pani Karolina otrzymała jedynie pismo.

Stwierdzono w nim, że "kwota alimentów jest niewielka", dlatego "nie można mówić o dużej, czy znacznej szkodzie".

Według adwokat Elizy Kuny, wymiar sprawiedliwości wykazał się w tej sprawie brakiem empatii.

- Jest to absurd podwójny. To jakby małych alimentów nie trzeba płacić, a duże trzeba płacić w świetle logiki prokuratora, którą zaprezentował w tym postanowieniu.  Jeżeli mówimy o  66 miesiącach, czyli jak szybko liczę, to jest kwota blisko 15 tys. zł. Więc jeżeli według prokuratora niezapłacenie zobowiązania sądowego w kwocie 15 tys. zł to jest znikoma szkoda, to być może prokurator ma takie pieniądze i te 15 tyś zł nie jest dla niego w ogóle istotna wartość - mówi adwokat.

- Chyba zabrakło empatii. Empatia została okazana sprawcy, a nie została okazana ofierze - dodaje.

W piśmie powołano się również na trudną sytuację materialną matki pani Karoliny, która uniemożliwiała jej wykonanie obowiązku alimentacyjnego. Przypomniano, że kobieta ma na utrzymaniu syna oraz posiada zobowiązania dotyczące najmu mieszkania i zaciągniętej pożyczki.

Nie dostawali 500+. Walczą o 30 tys. zł

- W argumentacji, na którą powoływała się matka pani Karoliny jest opieka nad drugim dzieckiem. Tylko pytanie, które ja sobie zadaje retorycznie, czy jedno dziecko jest ważniejsze niż drugie? Nie ma tutaj równości wobec prawa - mówi adwokat Eliza Kuna.  

- Poszłam do adwokata. Napisał mi zażalenie na to pismo. Zawiozłam je osobiście do prokuratury.  Dostałam odpowiedź, że prokurator nie przychyla się do tego zażalenia, ale przekazuje sprawę do Sądu Rejonowego w Iławie - tłumaczy pani Karolina.  

"W przedmiotowej sprawie poczyniono ustalenia faktyczne w zakresie istniejącego obowiązku alimentacyjnego co do okoliczności ze strony zobowiązanej, które uniemożliwiły jej wykonywanie tego obowiązku, a także sytuacji finansowej pokrzywdzonej w okresie nie alimentacji" - napisał w mailu do redakcji Tomasz Koronowski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Elblągu. 

- Mam narzeczonego, mam pięciomiesięczne dziecko. Ja nie wyobrażam sobie, żebym mogła swoje dziecko zostawić, oddać komuś. A ona po prostu mnie zostawiła - żali się pani Karolina.

- Prawo jest niesprawiedliwe. Ktoś nie płaci tyle lat i mu uchodzi wszystko na sucho.

Jestem w ogóle w ciężkim szoku, że takie coś się dzieje, że ktoś ma zasądzone przez sąd alimenty, a sad jeszcze się przychyla do tego że ma nie płacić. Czyli jedno wyklucza drugie - mówi kobieta.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX