Ma zamurować okno, które przeszkadza jedynie… urzędnikom

Urzędnicy z Bydgoszczy nakazali Angelice Manig zlikwidować jedyne okno w pokoju niedowidzącej córki. Kiedy działkę obok kupił deweloper, dopatrzyli się, że wstawiono je wbrew przepisom. Okno istnieje od dziesiątków lat, nie przeszkadza ono deweloperowi i nie będzie bezpośrednio sąsiadować ze stawianym przez niego budynkiem.

Angelika Manig razem z synem i córką mieszka w Bydgoszczy, w dwupokojowym, niespełna 50-metrowym lokalu w starej kamienicy. W pokoju chorej córki jest jedyne okno, które pani Angelika musi… zlikwidować.

- Wynajmowałam wcześniej to mieszkanie przez trzy lata, a właścicielka postanowiła je sprzedać, to kupiłam. Był 2010 rok. W zeszłym roku, kiedy nieruchomość obok wykupił deweloper, okazało się że, że okno w pokoju córki jest nielegalne -  opowiada Angelika Manig.

- Lubię tutaj przebywać, jest światło… A jak tu będzie ciemno, to światło będzie sztuczne, nie będzie słońca, będzie ponuro – przyznaje córka pani Angeliki.

Kieruje mimo zatrzymanego prawa jazdy. "Chyba musi kogoś kolejnego zabić…"

Na działce obok kamienicy, w której mieszka pani Angelika, deweloper buduje blok. I od tego momentu zaczęły się problemy z - jak się okazało - nielegalnym oknem.

- Jak już wszedł nadzór budowlany, to już zaczął badać sprawę. Ja im przedstawiam oświadczenie właścicielki, od której odkupiłam mieszkanie, że odkąd ona była tutaj, od 1945 roku, to okno tutaj jest. Oni tłumaczą, że okno nie może być na granicy i muszę włożyć luksfery albo zmienić na ogniotrwałe, ale nie może być tego okna – mówi pani Angelika.

Pani Angelika w archiwum państwowym dotarła do dokumentów z 1930 roku i planów, na których okno jest. Jednak, jak się okazało, to dla urzędników żaden dowód.

- W 1930 roku wniesiono do urzędu pozwolenie na dobudowanie piętra, na tym planie z parteru widać, że to okno już jest - zaznacza pani Angelika.

Od lat nie płaci alimentów na córkę. Pozostaje bezkarna

- Dla mnie to jest widzimisię urzędników, niepoświęcenie dostatecznej uwagi sprawie. To jest przykre, bo na tym ucierpi siostra i przede wszystkim dziecko – mówi Sylwia Manig-Lum, siostra pani Angeliki.

O komentarz poprosiliśmy Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Bydgoszczy, który wydał decyzję o likwidacji okna. Ten wypowiadać się nie chciał z obawy o… konsekwencje prawne. Informacji udzielił nam za to Wojewódzki Inspektorat, który decyzję o likwidacji podtrzymał.

„(…) W materiale dowodowym z 1907 roku (…) nie było otworu okiennego w przedmiotowej ścianie granicznej. Kolejne dokumenty z 1930 roku przedstawiają projekt przebudowy budynku. (…) Dokumentacja archiwalna z 1930 roku nie zawiera materiałów dowodowych świadczących  o legalności tego otworu okiennego w ścianie granicznej. (…)”

Amputacja nogi. Obwinia lekarzy

Pani Angelika odwołała się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Nie rozumie, dlaczego po tylu latach musi likwidować okno, które przez dziesiątki lat nikomu nie przeszkadzało.

- Deweloper nie ma przeciwwskazań, żeby to okno było. Ten budynek tutaj nie stoi, nie będzie w bliskim sąsiedztwie. Przed oknem ma być parking i zieleń – zaznacza Angelika Manig.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX