Ochroniarz bez odszkodowania za wypadek. Gonił złodzieja
Ochroniarz Piotr Zimek goniąc złodzieja nadział się na pręt, który przeszył mu nogę, doprowadzając do poważnych komplikacji zdrowotnych. Mężczyzna walczył o 100 tys. zł odszkodowanie, ale wywalczył niewielki procent tej kwoty. Czarę goryczy dopełnia fakt, że komornik nie jest w stanie odzyskać pieniędzy od firmy, bo wierzycieli jest cała rzesza.
21 kwietnia 2010 roku Piotr Zimek z Zabrza miał wypadek w trakcie pracy. Będąc ochroniarzem w kopalni, gonił złodzieja i doznał bardzo poważnego urazu biodra.
Właściciele podnoszą czynsze, lokatorzy pod ścianą
- Pracowałem na kopalni Pstrowski, w firmie Formacja, gdy doszło do wypadku. Chodzili tam złodzieje i kradli złom. Kopali dziury do kolana, tak na szpadel i kabli szukali, wszystkiego, co idzie ukraść. Puściliśmy się za tymi złodziejami i pręt mi wszedł w but. Rozszarpało mi nogę, wdała się później martwica – wspomina Piotr Zimek.
- Kazali się leczyć, później robili mu jakieś nawiercanie kości, bo się zaczęła jałowa robić i potem orzekli w szpitalu, że jednak trzeba endoprotezę założyć. Po tym wypadku to wszystko się popsuło. Mąż ma teraz 62 lata. Przeszedł na rentę wypadkową, a z tego nie da się wyżyć – dodaje Ilona Zimek, żona pana Piotra.
Czy tragedii w porcie dało się uniknąć? Rodzina zmarłego mówi o nieprawidłowościach
Mężczyzna walczył w sądzie o 100 tys. zł ze względu na trwały uszczerbek na zdrowiu doznany w trakcie pracy. Proces trwał prawie 8 lat. Sąd zasądził kwotę 8 tys. zł, lecz do dziś ochroniarz nie dostał ani grosza.
- Oni się nie stawiali na żadne sprawy do sądu, tylko pełnomocnika swojego mieli i to się tak ciągło sprawa za sprawą. Tyle po tym sądzie, co myśmy się tam najeździli. W końcu mąż mówi: już dajmy spokój, niech będzie te 8 tys. Zł. Nie będziemy walczyć, bo to nie ma sensu – opowiada pani Ilona.
Nie wpuszcza służb do mieszkania. W środku sterta śmieci
Pieniędzy nie uda się jednak uzyskać. Komornik egzekucję wobec firmy, która zatrudniała pana Piotra, uznał za bezskuteczną. Firma formalnie nadal istnieje. Wysokość jej długów jest trudna do oszacowania. Jak wynika z naszych ustaleń – jej właściciel Ireneusz K. założył nową firmę ochroniarską, która przejęła majątek poprzedniej. Komornik, mimo że o tym wie, nie ma możliwości odzyskania czegokolwiek.
Udaje nam się dotrzeć do Ireneusza K.
Ireneusz K.: Każda egzekucja wobec Formacji jest bezskuteczna, bo Formacji nie ma – mówi nam, gdy spotykamy go w innej firmie ochroniarskiej.
Reporter: Wszyscy, z którymi rozmawiałem mówią, że to pan tu jest główną osobą?
Ireneusz K.: A wie pan, jelenia to łatwo znaleźć. Tamta firma w ogóle nie istnieje i ją reprezentuje pan M
Kupili dom, poprzedni właściciele nie chcą się wyprowadzić
- Ja miałem tu dużo takich osób z prawa pracy. On ich wynajmował gdzieś po całej Polsce, gdzie kontrakty wygrywał. Oni tych kontraktów nie kończyli, brali kasę, zaliczki, opłaty. Później zakładali inne spółki. Wie pan, o co chodzi, tak? Działał z zamiarem oszukania, bo to są emeryci, ta ochrona. Jeżeli on dzisiaj zatrudnia w Białymstoku, czy gdzieś tam na ochronie i w tym samym czasie nie płaci we Wrocławiu, czy w innym miejscu, to nie działa celowo? Ja nie jestem prokuratorem. Jeszcze nigdy nie miałem wezwania o akta w jakiejś sprawie.– słyszymy od komornika.