Nie wpuszcza służb do mieszkania. W środku sterta śmieci

Mieszkańcy bloku przy ul. Dąbrowskiego w Dąbrowie Górniczej w województwie śląskim od kilku lat zmagają się z poważnym problem. Sterta śmieci, którą zgromadził w swoim lokalu ich sąsiad z pierwszego piętra, generuje obrzydliwy fetor utrudniający wszystkim wokół życie. Mężczyzna nie reaguje na prośby współlokatorów o uprzątnięcie śmieci i nie wpuszcza urzędników ani służb do swojego domu. Sytuacja ma ostatecznie zmienić się dzięki wyrokowi sądu.

Pani Urszula ma sześćdziesiąt lat i mieszka w bloku w Dąbrowie Górniczej. Niestety w ostatnim czasie emerytka nie śpi spokojnie, czemu winien jest jej sąsiad z góry.

- Wiedząc, co tam jest w tym mieszkaniu, świadomość tego, że jest tam ogromna sterta śmieci, to jest to niebezpieczne. Nie czuję się bezpiecznie w swoim mieszkaniu - mówi pani Urszula Gajcik.

Nie doczekał nagrobka, za który zapłacił 20 tys. zł

Wspomniana ogromna sterta śmieci to efekt chorobliwego zbieractwa sąsiada z góry. Gromadzone odpady nie pozwalają mieszkańcom normalnie funkcjonować.

- Mam wnuki, cieszę się z nich bardzo, niemniej nie mogę powiedzieć, że odwiedzają mnie często. Wnuczka, która ma sześć lat, wchodząc do mnie, mówi: „babciu, nie pachnie ładnie u ciebie”. Przykre to jest, ale tak się dzieje - dodaje pani Urszula.

Pani Danuta ma sześćdziesiąt cztery lata i mieszka nad lokalem pełnym śmieci. Jej zdaniem sąsiad potrzebuje pomocy, a za całą sytuację odpowiedzialni są urzędnicy, którzy od kilku lat nie są w stanie rozwiązać problemu.

- Śmierdzi. Po prostu śmierdzi, że się budzę w środku nocy z bólem głowy, otwieram na oścież okna w środku zimy i wietrzę mieszkanie - mówi pani Danuta Wieczorek.

- Podstawa to administracja spółdzielni mieszkaniowej, bo to jest ich przede wszystkim rola. Złości brak właściwej reakcji - mówi pani Danuta.

Przez lata nie wpuszcza nikogo

Monika Pająk ze Spółdzielni Mieszkaniowej „Lokator” zapewnia, że spółdzielnia „nie ma narzędzi pozwalających na wyegzekwowanie pewnych poczynań” u uciążliwego sąsiada.

- Ten pan się nie uważa za osobę chorą. Nie jest ubezwłasnowolniony, jest osobą samotną. Były kierowane pisma do MOPS-u, do sanepidu - tłumaczy Monika Pająk.

- Przepisy prawne są tak skonstruowane, że ciężko jest wejść na siłę do jakiegokolwiek mieszkania - mówi Edyta Nowak z Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Dąbrowie Górniczej.

- Lokator, jeżeli w kilku terminach nie udostępni nam mieszkania, jest zobligowany na własny koszt wynająć firmę, która dokona przeglądu i ma obowiązek przynieść nam dokumenty związane z przeglądem. Pan nie odbiera korespondencji. Nie ma przewidzianych żadnych konsekwencji - tłumaczy Monika Pająk.

- Przez lata ten pan nikogo do mieszkania nie wpuszcza, więc te instalacje, te przeglądy gazowe nie są przeprowadzane. To jest też nasz ból i obawa. Bo nie wiemy, co tak naprawdę tam jest - tłumaczy pani Joanna Baran, jedna z mieszkanek bloku.

"Ludzie, pomóżmy mu"

W tym roku doszło do pożaru w mieszkaniu mężczyzny. Ogniem zajęła się sterta śmieci, ale dzięki czujności lokatorów nie doszło do tragedii. Interweniowali strażacy.

- Mamy wyrok sądu, jest przewidziana egzekucja komornicza na początek grudnia. Mamy tam wejść, po prostu oczyścić mieszkanie - zapewnia pani Monika Pająk.

Od lat nie płaci alimentów na córkę. Pozostaje bezkarna

- Pytamy, co dalej. Bo śmieci zostaną uprzątnięte, powiedzmy 2 grudnia, a może być przed świętami ten sam stos śmieci, który jest obecnie. Mało tego - co z tym człowiekiem? Ludzie, pomóżmy mu, jako społeczeństwo, jako instytucje - mówi pani Danuta Wieczorek.

Razem z pracownikami administracji próbowaliśmy dostać się do mieszkania uciążliwego lokatora i z nim porozmawiać. Niestety bezskutecznie. Podczas tej próby na klatce pojawili się mieszkańcy bloku. Między nimi a urzędnikami wywiązała się dyskusja o zagrożeniach, jakie niesie zachowanie mężczyzny, który wcześniej między innymi zalewał sąsiadów.

- Chcemy spotkać się z przedstawicielami spółdzielni jeszcze raz i przedstawicielami sanepidu. Będziemy ustalać wspólnie, co która jednostka może zrobić tak, żeby nie zostawić tych osób bez wsparcia. Nie znamy sytuacji pana, ale oczywiście istnieje możliwość wystąpienia o ubezwłasnowolnienie osoby, która zagraża zdrowiu i życiu. Ale nie wiem, jaką podejmiemy decyzję - podsumowuje pani Agata Róg z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Dąbrowie Górniczej.*

*skrót materiału

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX