Samotna matka walczy o alimenty. Wyroki sądu nie pomagają
Samotna matka dwojga dzieci nie może wyegzekwować alimentów od byłego partnera. Mężczyzna uchyla się od obowiązku, mimo dwóch wyroków sądu. Pani Małgorzata podejrzewa, że były one zbyt łagodne. - Dostał 16 godzin prac społecznych w skali miesiąca, a ja w tygodniu pracuję godzin 40 - mówi. Jej pensja starcza na wynajem mieszkania.
39-letnia pani Małgorzata mieszka w Lublinie. Jest matką samotnie wychowującą dwóch synów. 9-letniego Dawida i 8-letniego Natana. Kobieta przed kamerą opowiedziała nam o trudach samotnego macierzyństwa.
- Prawdziwa samotna matka przeżywa na pewno ból dziecka, które nie ma pełnej, tradycyjnej rodziny – przyznaje.
Pani Małgorzata mieszkała z ojcem chłopców w Warszawie. Niestety, jak twierdzi kobieta, Mariusz K. był agresywny, a awantury stawały się codziennością.
- Doszło do tego, że bałam się, kiedy wracał z pracy, bo nie wiadomo czego się spodziewać. Dochodziło do awantur, wyzwisk, przemoc słowna była w bardzo dużym stopniu – opowiada.
- Tatę trochę pamiętam. Średniego go wspominam, nie był za bardzo miły – przyznaje 9-letni Dawid.
Przez 23 lata zmuszany był do niewolniczej pracy. Mikołaj Jerofiejew dostał polskie obywatelstwo
Zaraz po porodzie młodszego syna, pani Małgorzata uciekła od Mariusza K. i wyjechała do Lublina.
Kobieta chciała pozbawić władzy rodzicielskiej ojca dzieci, bo Mariusz K. o rodzinie zapomniał. Pojawił się jednak problem. Najpierw musiała dowieść przed sądem, że ojcem młodszego syna jest Mariusz K. Sprawa o pozbawienia go władzy rodzicielskiej wciąż trwa, a samotna matka ma niemałe problemy.
- Czy wyjazd, czy wieczka, czy jakieś dodatkowe zajęcia zgodnie z tzw. procedurami wymagają podpisu obojga rodziców. Ja nie jestem w stanie tego podpisu załatwić, wyegzekwować, bo nie mam z nim kontaktu – tłumaczy.
To nie koniec kłopotów. Mariusz K. cztery lata temu przestał płacić alimenty. Dziś dług to już prawie 40 tysięcy złotych.
Miał meble warte fortunę. Oszukał go renowator z Jeleniej Góry
- Występowałam do MOPS-u, ale powiedziano mi, że mam za wysoki dochód, bo 700 złotych na osobę, więc gdybym nie pracowała, to alimenty bym miała i inne wszystkie świadczenia. A że pracuję, to zostałam ukarana i alimentów nie dostałam. Czy ja zarabiam 2, 3, 4 tysiące, to nie powinno mieć żadnego znaczenia, bo te pieniądze są dla dzieci od ojca. Od 2020 r. pobieram pieniądze z funduszu alimentacyjnego – mówi pani Małgorzata.
- Tata nie przyjeżdża, usunął nasz numer telefonu i okłamał nas, że przyjedzie. Chciałbym zapytać go, dlaczego taki jest – mówi 8-letni Natan.
Mariusz K. był dwukrotnie skazany za niepłacenie alimentów. Jednak łagodne wyroki nic nie zmieniły.
- W pierwszym wyroku sąd zobligował pozwanego do łożenia na rzecz dzieci i skazał na kilka godzin prac. Wyrok wyrokiem, ale ja nie dostałam żadnego wyrównania, żadnych alimentów. Odbyła się druga sprawa karna i podobny wyrok. Prac społecznych było bodajże 16 godzin w skali miesiąca, a ja w skali tygodnia pracuję godzin 40. Dla mnie to jest niemiarodajne, nieadekwatne jakieś. To nieporozumienie – komentuje pani Małgorzata.
Niedowidzące małżeństwo ma zwrócić ZUS-owi 15 tys. zł
Rodzinie brakuje pieniędzy. Pensja samotnej matki wystarcza na wynajęcie mieszkania. Z funduszu alimentacyjnego otrzymuje jedynie niewiele ponad 600 złotych. A prokuratura zawiesiła postępowanie, bo nie można było mężczyzny znaleźć. Podczas naszej interwencji sprawa nabrała jednak tempa. Być może surowsza kara w końcu przypomni mężczyźnie o swoich obowiązkach.
- Zostały wykonane z udziałem tego pana czynności, został mu przedstawiony kolejny zarzut niealimentacji i w tej chwili postępowanie zmierza ku końcowi. Prokurator będzie chodził na rozprawy w sądzie i będzie składał wnioski o taką karę, która będzie adekwatna. Mamy tu już pewien rodzaj recydywy – przyznaje Agnieszka Kępka z Prokuratury Okręgowej w Lublinie.