Kamienica jak tykająca bomba. Obok straszy szkielet budynku
Mieszkańcy niewielkiej, przedwojennej kamienicy w Bielsku-Białej nie mogą spać spokojnie Wszystko przez katastrofę z 13 września 2019 roku. Wtedy zawaliła się cześć remontowanej obok kamienicy. Jej szkielet pozostał do dziś, bo od ponad dwóch lat na budowie nic się nie dzieje. - W nocy często słychać, że za ścianą osypuje się gruz, cegły. Zdarzają się takie noce, że chcę zabrać dzieci i wybiec – dodaje inna lokatora Beata Kowalik.
Pani Józefa Małecka ma 90 lat. Jest najstarszą mieszkanką kamienicy. Do dziś wspomina dzień katastrofy i ewakuację.
- Sąsiedzi z domu obok wołają, pani Małecka dom się wali, ja nie wiedziałam, o co chodzi. Weszłam do ogródka, a w tym momencie ta kamienica leciała. Zrobił się jeden dym i uciekłam – opowiada.
Odcięli gaz. Fatalne warunki życia w komunalnej kamienicy
Kamienica była remontowana przez prywatnego inwestora. Mieszkańcy sąsiedniego budynku, jak twierdzą, informowali Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego o nieprawidłowościach przy pracach, jeszcze przed katastrofą.
- W 2019 nie mieliśmy już cierpliwości i napisaliśmy do PINB zawiadomienie, że tu się źle dzieje na budowie, że nie czujemy się bezpiecznie. PINB pojawił się na kontroli w kwietniu i stwierdził, że jest wszystko w porządku, że to co budują nie obiega od projektu budowlanego. A już wtedy odbiegało, bo to była dobudowa według nowego projektu, który będzie zatwierdzony dopiero za kilka miesięcy. Nałożono tylko karą jakąś, że teren nie był ogrodzony – relacjonuje Beata Kowalik.
- Nie było jakiejkolwiek tablicy informacyjnej, kto jest inwestorem, co to za rozbudowa. Widać było, że pracujący tam, to są ludzie przypadkowi, bez hełmów. Jak to runęło, to okazało się, że tam w piwnicach nie było zrobionego odpowiedniego wzmocnienia. To jest stwierdzone – mówi Renata Małecka-Stekla.
Samotna matka walczy o alimenty. Wyroki sądu nie pomagają
O komentarz poprosiliśmy Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Bielsku-Białej. W oświadczeniu czytamy m.in., że nadzór nakładał na inwestora kary grzywny za nie usunięcie wszystkich skutków katastrofy, a za stan budynku odpowiada jego właściciel.
- To absurd, że są wydawane różne decyzje, które właściwie potem nie są egzekwowane. PINB wydał decyzje o częściowej rozbiórce i zabezpieczeniu tego miejsca i w żaden sposób nie był w stanie tego wyegzekwować od inwestora tego – komentuje Alicja Kunicka, mieszkanka kamienicy.
Miał meble warte fortunę. Oszukał go renowator z Jeleniej Góry
- Oni wydają decyzję, co ma zrobić inwestor, inwestor kompletnie to lekceważy i nic się nie dzieje w tym temacie, przychodzą na kontrolę piszą protokół, że nie jest to zrobione i na tym temat się zamyka – dodaje Maciej Kleczka, mieszkaniec kamienicy.