Auta do kasacji po wjeździe na… cmentarz

Dojazd na cmentarz komunalny w Opolu przysparza kierowców o szybsze bicie serca. Wszystko przez wysuwające się z ziemi słupki, które uszkodziły już kilka aut! Na przejechanie przez przeszkodę jest dziesięć sekund i nie każdy zdąża, zwłaszcza że upoważnione do wjazdu do nekropolii są osoby starsze i niepełnosprawne.

Jacek Rajfur z Opola jest osobą niepełnosprawną. W grudniu zeszłego roku pojechał z żoną na miejscowy cmentarz komunalny na pogrzeb sąsiadki. Wjeżdżając na teren nekropolii jego samochód został poważnie uszkodzony przez słupki, które wysunęły się z ziemi.

- Straty to koszt lawety plus naprawa samochodu. Wahacz jest skrzywiony, półoś jest skrzywiona, poduszki wybuchły, pasy do wymiany. Łączna suma to 16 tysięcy, a wartość pojazdu to 5,5 tysiąca zł – opowiada Jacek Rajfur.

W Opolu od sierpnia zeszłego roku ograniczono wjazd na teren nekropolii. Przy dwóch cmentarnych bramach zamontowano wysuwające się słupki blokujące przejazd. Upoważnione do wjazdu są tylko osoby starsze i niepełnosprawne, które zgłoszą się wcześniej do zarządcy cmentarza. Pan Jacek miał takie zezwolenie.

Wprowadzają się i nie płacą. Wielu oszukanych

- Każda osoba, która dostanie klucze i zostanie zarejestrowana w systemie, powinna podjechać do słupka i zadzwonić ze swojego telefonu. Słupki się opuszczają i taka osoba ma dziesięć sekund na wjazd – informuje Katarzyna Oborska-Marciniak, wiceprezes Zakładu Komunalnego w Opolu.

- Zrobiłem wszystko zgodnie z procedurą. Zakład Komunalny nie przyjął odpowiedzialności za szkodę, stwierdzili, że jest to moja wina, bo nie zachowałem należytej ostrożności. Jestem osobą niepełnosprawną jeżeli chodzi o narządy ruchu. Dla mnie samochód jest jak nogi – tłumaczy Jacek Rajfur.

Pan Jacek twierdzi, że zgodnie z zaleceniami podjechał pod słupki. Zatrzymał się przed znakiem „stop”. Wybrał wskazany numer i widząc opuszczone słupki - ruszył. Dotarliśmy do monitoringu. Widać na nim, że w momencie, kiedy pojazd ruszył, słupki zaczęły się podnosić. Kierowca z perspektywy samochodu mógł tego nie zauważyć.

- Samochód uderzył z impetem w słupek, który się wznosił. Tyle mam w tej sprawie do powiedzenia – mówi Katarzyna Oborska-Marciniak, wiceprezes Zakładu Komunalnego w Opolu.

- Ja się z tym nie zgadzam, bo słupek otworzył się między zderzakiem a zawieszeniem. Gdybym uderzył w słupek, to byłby połamany zderzak, uszkodzony błotnik, stłuczona lampa. A w moim przypadku słupek otworzył się pod samochodem – odpowiada pan Jacek.

Wyprowadzka albo wykup. Walczą o rodzinny dom dziecka

Roksana Czerniak na cmentarz pojechała kilka dni po wprowadzeniu ograniczeń wjazdu. Również pod jej samochodem słupek wysunął się powodując poważne straty. Przyznaje, że jechała na pamięć, ale oznakowanie nie było wówczas czytelne.  M.in. znak zakazu ruchu wisiał na bramie, która był otwarta.  Nie był więc widoczny.

- Tydzień wcześniej tego nie było i każdy mógł swobodnie wjechać do godz.15. Słupek był schowany w chodniku, zaczął się wysuwać na wysokości przednich kół. Auto zaczęło się do góry podnosić, nie wiedziałam, co się dzieje – mówi Roksana Czerniak.

- Ja nie mam informacji, które by wskazywały, że system działa źle, że nie działa w sposób bezpieczny – twierdzi Katarzyna Oborska-Marciniak z Zakładu Komunalnego w Opolu.

- Była tabliczka na bramie i napisy wielkości około centymetra. Nie było żółtych naklejek. Po wypadku zmienili oznakowanie. Moje auto zostało sprzedane jako złom. Miało zniszczony cały dół i koszt naprawy przekraczał wartość auta – tłumaczy pani Roksana i podkreśla: Coś jest nie tak ze słupkiem, skoro nie wyczuwa przeszkody nad sobą.

Sześć stopni schodów odcina ją od świata

Zdaniem prawników regulamin wjazdu na cmentarz nie jest jasny. Wysuwający się słupek pod samochodem może uszkodzić jednocześnie zbiornik paliwa oraz przewody. A wówczas o tragedię nietrudno.

- Nasuwa się pytanie: czy większym niebezpieczeństwem był ruch pojazdów na terenie cmentarza, czy w chwili obecnej zabezpieczenia, które wprowadził zarządca. Z regulaminu można przeczytać, że na przejazd jest dziesięć sekund. Według mnie ten czas jest niewystarczający – ocenia adwokat Marta Kubica.

Zauważyliśmy, że przy jednej z bram opolskiego cmentarza, gdzie zamontowano system z wysuwającymi się słupkami, nie ma żadnej informacji na ten temat. A siedziba Zakładu Komunalnego znajduje się tuż obok.

- Ten słupek wziął już pięć samochodów, a ten trzy razy – opowiada nam sprzedawca sprzed bramy nekropolii.

- Wydaje mi się, ze można to było rozwiązać w inny sposób, chociaż  przez szlaban, który by się otwierał i zamykał – podsumowuje Jacek Rajfur.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX