Od 1 stycznia nie widziała 8-miesięcznej córeczki. Wojna o dziecko

Dramatyczna walka o dziecko 36-letniej pani Martyny z Łomży. Gdy kobieta postanowiła rozstać się z partnerem, ten 1 stycznia zabrał z jej mieszkania 8-miesięczną córkę. Owinął ją w kocyk i wyszedł. Teraz uniemożliwia matce kontakt z maleństwem.

- Otwórz drzwi, obawiam się o  swoje dziecko, gdzie jest dziecko? - tak zrozpaczona jest 36-letnia pani Martyna z Łomży. Kobieta od kilku miesięcy walczy o odzyskanie swojej córki. Laura ma zaledwie osiem miesięcy. Na początku roku z mieszkania zabrał ją ojciec.

- Zadał mi ogromny cios zabierając dziecko, które dziewięć miesięcy nosiłam pod sercem. Walczyłam każdego dnia, by ją donosić, żeby przyszła na świat. Gdyby kochał swoją córkę, nie odebrałby jej od matki – rozpacza.

Tajemnicze zaginięcie. Co się stało z matką i córką?

Pani Martyna była mężatką przez kilkanście lat. Dwa lata temu rozwiodła się i samotnie  wychowuje dwie córki:  14-letnią Maję i 13-letnią Zuzannę. Po rozwodzie pani Martyna poznała 33-letniego dziś mężczyznę z Białegostoku. Osiem miesięcy temu urodziła im się córka Laura. Jednak, jak twierdzi kobieta, związek nie należał do udanych.  

- Powiedział mi, że ma dwie córki, okazało się to kłamstwem, tak jak i to, że jest po rozwodzie – mówi.

Z początkiem nowego roku postanowiła związek zakończyć. Niestety pierwszego stycznia tego roku w jej mieszkaniu zjawił się ojciec dziecka i bez zgody pani Martyny zabrał 8- miesięczną córkę.   

- Powiedziałam, że to koniec i wpadł w furię. Złapał za kocyk, za Laurę, owinął ją w koc, popchnął  mnie, opluł i uciekł z domu z dzieckiem. Było pięć stopni mrozu, dziecko było po covidzie, nie miało czapeczki – wspomina pani Martyna.

Poród jak z horroru. "Krew była wszędzie"

Kobieta zawiadomiła policję, ale usłyszała, że ojciec ma takie same prawa do dziecka jak ona.

- On stwierdził, że dziwnie się zachowywałam, podejrzewa, że byłam pod wpływem alkoholu. Na miejscu była przecież policja i nie stwierdziła nic dziwnego w moim zachowaniu – zaznacza pani Martyna.

Kobieta chciała odzyskać córkę - bezskutecznie. Jak twierdzi - do dziś ma utrudniony kontakt z dzieckiem. Udostępniła nam nagrania, twierdząc, że pokazują one, jaki ma obecnie kontakt z ojcem dziecka i możliwość zobaczenia córki:

- Gdzie mogę spotkać się z córką?

- Nigdzie. Uważaj, k****, z kim się kontaktujesz, bo, k****, będzie bieda niedługo, a ja już wiem, k****, gdzie cię dorwę . Ty k**** j*****, śmieciu. Nawet gdybyś k**** zdechła, to nie ma żadnego spotkania

Choruje od 20 lat. KRUS „uzdrowił” rencistkę

Ojciec dziecka decyduje się spotkać z nami przed kamerą. Nie godzi się jednak na pokazanie twarzy ani ujawnienia żadnych danych:

- Dlaczego pan nie poszedł właściwą drogą sądową?

- Zastałem matkę dziecka w niekomfortowej sytuacji, dziecko płakało, było zaniedbane, a matka była pod wpływem alkoholu.

- Ale pan nie ma na to potwierdzenia.

- Ale ja jestem świadkiem.

- Nie ma pan potwierdzenia z policji, prokuratury. Kilkumiesięczne dziecko w sekundę zabrał pan z domu, uznając, że to jest słuszne. Dlaczego pan nie wezwał wówczas policji?

- Nie było na to czasu.

Pani Martyna próbowała odebrać dziecko na własną rękę, ale ojciec Laury nie otwiera jej drzwi, a poproszona o pomoc policja, odsyła do sądu. Kobieta jest bezradna. Zarówno ona, jak i ojciec dziecka złożyli w sądzie wnioski o ograniczenie władzy rodzicielskiej. Sprawa nawet jeszcze się nie rozpoczęła. 

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX