Miał wyzdrowieć w trzy dni - trafił pod respirator

Miał wyzdrowieć w trzy dni - trafił pod respirator. 30-letni pan Dariusz z Jędrzejowa otarł się o śmierć, choć zawczasu stawił się w szpitalu w Kielcach mocno osłabiony i z wysoką gorączką. Po badaniach został jednak odesłany do domu. Już następnego dnia mężczyzna trafił do kolejnego szpitala, a sprawy przyjęły dramatyczny obrót.

Dariusz Poświat na początku stycznia zachorował na covid. Miał wysoką gorączkę, kaszel i problemy z oddychaniem. Jego matka zawiozła go na izbę przyjęć kieleckiego szpitala MSWiA.

- Wzięli mnie na prześwietlenie klatki, krew pobrali. Widziałem u doktora na monitorze zdjęcie płuc, całe było białe, a drugie tak kawałeczek. Trochę się wystraszyłem, ale później lekarz powiedział, że wszystko w porządku i mogę iść do domu. Na koniec rzucił, że w pierwszym tygodniu jest gorączka, w drugim się kaszle, a w trzecim się umiera. Taki żarcik chyba, mało śmieszny – wspomina Dariusz Poświat.

Od 1 stycznia nie widziała 8-miesięcznej córeczki. Wojna o dziecko

Pod koniec wizyty do pokoju weszła Marzena Poświat, matka pana Dariusza: - Doktor wstał, poklepał go po ramieniu i mówi do syna: dwa, trzy dni i ci przejdzie, jedźcie do domu.

Już następnego stan pana Dariusza był bardzo ciężki. Karetka zawiozła go do innego szpitala. 30-latek był leczony tlenem.

- Dzwoniłem do domu, do kolegów, do siostry, bo już byłem pewny, że z tego nie wyjdę. Byłem już faktycznie pogodzony, że mnie nie będzie – wspomina.

- W trzecim dniu jego stan był krytyczny. Musiał zostać podłączony pod respirator. Jak zadzwonił w nocy pożegnać się, to prawie oszalałam – mówi Marzena Poświat.

Wkoło jego działki się budują, jemu zabraniają!

Pan Dariusz był w śpiączce farmakologicznej przez kilka dni. Jego rodzina ma żal do szpitala w Kielcach, że chorego odesłano do domu i nie przyjęto go na oddział, gdy jego stan był jeszcze stabilny.

- Kiedy pan Dariusz trafił do nas do szpitala, był badany przez lekarza internistę z dużym doświadczeniem. Wszystkie parametry zostały sprawdzone. Ta pani dzwoniła później do doktora w nocy, ponieważ powiedział on, że gdyby się pogorszyło, to proszę wrócić do szpitala. Gdy powiedziała, że pacjent ma gorączkę, że się gorzej czuje, doktor chciał, by syn przyjechał do szpitala. Nie znam dokładnej rozmowy, ale w każdym razie było miejsce i była wola przyjęcia go – zapewnia Halina Olendzka, dyrektor szpitala MSWiA w Kielcach.

Pani Marzena nie chciała wracać do tego szpitala: - Wtedy to ja już wiedziałam, że on popełnił błąd. Jak ten lekarz mógł go wypisać w takim stanie, jak on słaniał się z nóg, mokry, spocony, gorączka 40 stopni? – pyta.

Pan Dariusz dwa lata temu miał wycięty guz tarczycy. Od tego czasu utrzymuje się z zasiłku dla osoby niepełnosprawnej. Po covidzie stracił wzrok w jednym oku. Wymaga kosztownej rehabilitacji i całodziennej opieki.

Schodami nawet na ósme piętro. Naprawa windy przeciąga się

Ciężki przebieg choroby spowodował kolejne, trudne konsekwencje. Pan Dariusz przez ostatnie lata mieszkał z mamą w mieszkaniu komunalnym na poddaszu. Do lokalu prowadzą strome, wysokie schody. 

Rodzina, która od lat stara się o zamianę mieszkania, musiała wynająć inne, dostostosowane dla chorego. A to spowodowało kolejne trudne do udźwignięcia koszty. Dlatego proszą o wsparcie.

- Obecnie nie pracuję, zajmuję się synem. Mamy tylko dochody z ośrodka pomocy społecznej. Dostajemy po 160 zł na żywność, czyli razem mamy 320 zł. Syn miał brać 719 zł zasiłku stałego dla osoby niepełnosprawnej, teraz dostanie 645 zł z tego względu, że prowadzimy gospodarstwo domowe razem. Mieszkanie mamy wynajęte w tej chwili. Koszt: 1500 plus media – mówi pani Marzena.

Jeżeli chcą Państwo pomóc rodzinie, prosimy o kontakt z redakcją: 22 514 41 26 lub interwencja@polsat.com.pl

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX