Chcą wrócić na Ukrainę. "Obrona ojczyzny to mój obowiązek"

W czwartek nad ranem doszło do ataku wojsk rosyjskich na Ukrainę. Decyzją Władimira Putina uzbrojeni żołnierze wkroczyli na ukraińskie terytorium z kilku stron. Zaatakowane zostały również miasta leżące kilkanaście kilometrów od polskiej granicy.

Parking na autostradzie A4 to ostatnie miejsce postoju przed przejściem granicznym z Ukrainą w Korczowej. Teraz, oprócz TIR-ów jadących na wschód, znajdują się tu uzbrojeni żołnierze i wojskowe samochody, a ukraińscy kierowcy zamiast odpoczywać, denerwują się sytuacją w swoim kraju.

- Ja jestem z Połtawy i sytuacja w tym momencie jest bardzo zła. Ale Ukraina jest silna i nasze państwo to wytrzyma. A to, że niektóre państwa, które znajdują się na wschód od Ukrainy, tak działają… Nie ma przyzwoitych słów, żeby to opisać. W Połtawie zostało zbombardowane lotnisko wojskowe z samego rana. Teraz w mieście ludzie trochę panikują i wykupują wszystko ze sklepów - opowiada Siergiej.

Wystawił mieszkanie na sprzedaż. Ma tylko 1/8 udziałów

- Nie wiem, co się obecnie dzieje na granicy. Mówią, że zawiesiły się serwery internetowe po ukraińskiej stronie i nas nie puszczają - dodaje mężczyzna.

- Dla nas stanie tutaj jest bez sensu. Musimy jechać do domu, a w tym momencie granica jest zamknięta. To nie jest tak, że my się przed kimś chowamy, czy czekamy na coś. Tam będziemy bardziej przydatni - mówi z kolei Aleksander.

- Mój największy problem to dostać się teraz do domu. Tam jest moja rodzina, ja jestem gotowy zostawić nawet tutaj samochód z ładunkiem i pojechać do wojskowej komisji uzupełnień. Chcę walczyć za swój kraj. Jestem gotowy pieszo tam iść - wyjaśnia Aleksiej.

Mężczyzna ma 30 lat, jest kierowcą ciężarówki. Mieszka niedaleko Kijowa. Zostawił tam żonę, córkę i rodziców. Walczył w Donbasie i teraz znów jest gotowy wziąć karabin do ręki.

Choruje od 20 lat. KRUS „uzdrowił” rencistkę

- Zadzwonili do mnie o piątej rano, że zaczął się ostrzał. Ja sam podlegam obowiązkowi wojskowemu, byłem na kontrakcie od 2014 roku, a potem się zwolniłem i zostałem kierowcą TIR-a. Teraz za swój obowiązek uważam obronę swojej ojczyzny - zapewnia.

Gmina Wielkie Oczy leży na Podkarpaciu, tuż przy samej granicy z Ukrainą. To cicha i spokojna okolica, ale i tu mieszkańcy mają pewne obawy.

- Do Lwowa to mamy 70 kilometrów w linii prostej. Jak już tam atakują lotnisko, to jakieś rykoszety mogą do nas dolecieć. Ale do nas nie powinni przyjść. Najpierw muszą całą Ukrainę pokonać, żeby dostali się do nas – mówią mieszkańcy.

W położonym 12 kilometrów od granicy Lubaczowie kolejka na stację benzynową spowodowała utrudnienia w ruchu. Do akcji musiała wkroczyć policja.

- To jest owczy pęd, jeden głupi się znajdzie, a reszta za nim leci. Tak jak przed pandemią. Wykupią wszystko i potem nie wiedzą, co z tym robić - dodaje Zbigniew.

Od lat pomagają dzieciom. Teraz sami potrzebują pomocy

- Ja byłem na działce i od sąsiada się dowiedziałem, że tu takie cuda się dzieją! Mówię, trzeba samemu jechać, bo potem czym pojedzie człowiek? Nie naleje wody. Jak nie zabraknie to dojadę. Kurczę mać, ruski morderca może zablokować nam wszystko i co zrobimy wtedy? - zastanawia się Zdzisław.

Podobne dylematy mają panie z Koła Gospodyń Wiejskich we wsi Podlesie. Kobiety razem z dziećmi kończącymi ferie próbowały świętować Tłusty Czwartek. Próbowały, bo myślami były zupełnie gdzie indziej.

- Przestraszeni są mieszkańcy, bo nie ma co ukrywać, że jesteśmy po prostu blisko tej granicy. Trochę się obawiamy tego, co będzie dalej, bo niestety, nie oszukujmy się, jest niebezpiecznie – mówi pani Marzena z Koła Gospodyń Wiejskich w Podlesiu. 

- Mamy nadzieję, że jakoś nas to ominie. Że przyjdzie jakieś opamiętanie - dodaje pani Krystyna z Koła Gospodyń Wiejskich w Podlesiu.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX