Siostry na wojnie. Jedna w Ukrainie, druga organizuje pomoc
Natalia Grela od 23 lat mieszka w Polsce. 49-latka urodziła się w Lubomlu na Ukrainie. Gdy wybuchła wojna, kobieta była przerażona. W Ukrainie została jej o pięć lat młodsza siostra. Pani Irena nie zamierza uciekać do Polski, od lat samotnie wychowuje syna w wieku poborowym. Pani Natalia zaczęła organizować pomoc w Polsce. Od tego czasu udało się przygotować kilkadziesiąt ogromnych transportów darów, które trafiły do Odessy, Mariupola i Mikołajewa.
Natalia Grela od 23 lat mieszka w Chełmie na Lubelszczyźnie. 49-latka urodziła się i wychowała w Lubomlu w Ukrainie. Gdy w lutym w jej ojczyźnie wybuchła wojna, pani Natalia chciała jechać i pomagać rodakom. W Odessie mieszka jej jedyna siostra, która nie zdążyła uciec do Polski.
Ostatecznie pani Natalia została w Polsce. Zaczęła organizować pomoc dla Ukraińców i wysyłać ją za granicę. Irena, jej siostra pomaga uchodźcom w Odessie.
Oszuści wykorzystują dramat Ukraińców
- Siostra nie jest bezpieczna. Gdyby zaczęła się ofensywa Odessy, to ja proszę ją, by przyjechała tutaj. Ale ja wiem, że ona nie przyjedzie, bo ma syna w wieku poborowym. To jest moja siostra, bardzo się martwię. Musimy jakoś to przeżyć i wierzę, że będzie wszystko dobrze - mówi pani Natalia.
Do Chełma trafiają transporty humanitarne z całego świata. Następnie, zgodnie z zapotrzebowaniem zgłaszanym przez panią Irenę, dary są pakowane w dalszą podróż. W pomoc Ukraińcom angażuje się coraz więcej osób i to właśnie u nich pani Natalia każdego dnia szuka wsparcia.
Górnik bez emerytury, mimo wypracowanych lat
Pani Natalia bardzo boi się o swoją siostrę i jej syna. Do niedawna Odessa była bezpieczna. Jednak podczas realizacji naszego reportażu miasto zostało po raz pierwszy zbombardowane. Mimo to, pani Irena postanowiła zostać i nadal pomagać żołnierzom oraz cywilom w Odessie.
- Jeżeli jedno ludzkie istnienie przetrwa, nie umrze z głodu ani z choroby, to dla mnie jest to ogromny sukces - mówi pani Natalia.