Niepełnosprawne dzieci i zabójcza dla zdrowia wilgoć

Młode małżeństwo z Sulęcina w województwie lubuskim żyje w pełnym wilgoci mieszkaniu komunalnym, zabójczo szkodliwej dla ich niepełnosprawnych dzieci. Pięcioletnią Laurę i trzyletniego Jakuba dotknęła choroba genetyczna, przez którą wymagają ścisłej, specjalistycznej diety. - Żaden człowiek nie powinien mieszkać w takich warunkach, a co dopiero niepełnosprawne dzieci – mówią rodzice.

29-letni pan Maciej i 24-letnia pani Angelika mieszkają w Sulęcinie. Mają dwoje dzieci: pięcioletnią Laurę i trzyletniego Jakuba. Niestety każdego dnia państwo Michalikowie  zmagają się z chorobą dzieci i przeciwnościami losu.   

- Patrząc na swoje dziecko, które jest coraz bardziej chore, czuję ból, strach. Cierpię. Zrobiłabym wszystko, żeby było zdrowe – mówi Angelika Michalik.

- Mamy duże problemy z synem, a teraz doszła córka. Choćbym pracował 24 godziny na dobę, to nie dam rady – dodaje Maciej Michalik.

Najpierw skażona woda, później wstrząs septyczny. Syn zmarłej zawiadamia prokuraturę

Dzieci państwa Michalików są niepełnosprawne. O ciężkiej chorobie genetycznej rodzice dowiedzieli się, kiedy urodził się syn Jakub. Chłopiec od pierwszych dni walczył o przeżycie. 

- Córka nie jest tak chora jak syn. Chodzi o metabolizm, pokarm, mają określone posiłki, które mogą jeść – tłumaczy Angelika Michalik.

- Ta choroba zabija syna. Bez diety i rehabilitacji, bez wsparcia innych osób, które wpłacają pieniążki, on mógłby teraz leżeć – mówi Maciej Michalik.

- Mój brat też był chory, lekarz powiedział, że jak będzie miał dwadzieścia lat i przeżyje, to będzie żył. Nie przeżył - przyznaje Beata Pawlak, mama pani Angeliki.

Po śmierci syna nie dostała zasiłku pogrzebowego

Dzieci wymagają specjalistycznej diety. Złamanie jej powoduje natychmiastowe pogorszenie stanu zdrowia. 

- Są na diecie ketogennej, co trzy miesiące jeździmy całą rodziną do Warszawy, na konsultacje. Wszystko gramowo. Jak mam zapisane 15 gramów pomidora, to tyle muszę dać. Bez diety Kuba zamiast chodzić, całkowicie by się przewracał albo wrócił do leżenia. W dodatku mój dzień zaczyna się od leków i kończy na lekach – mówi pani Angelika.

Walka o zdrowie dzieci to nie jedyny kłopot. Trzy lata temu państwo Michalikowie otrzymali 36-metrowy lokal komunalny. By w nim zamieszkać, wzięli kredyt na remont. Pan Maciej pracuje w fabryce i dorabia po godzinach. 

- Masakra była. Wszedłem pierwszy raz tu z tatą, chciał okno otworzyć, to spadło mu na głowę. A oni zapisali, że okna są nowe, drzwi nowe. Na ścianie była po prostu trawa – wspomina pan Maciej.

Zabójstwo w Kudowie-Zdroju. Później zginął ktoś jeszcze…

Mimo kilkukrotnych remontów i osuszania ścian mieszkanie wciąż jest zagrzybione. I żaden remont już nie pomoże, a na kupno nowego mieszkania rodziny nie stać.   

- Żaden człowiek nie powinien mieszkać w takich warunkach, a co dopiero niepełnosprawne dzieci. Doktor rodzinny już pytał, czy załatwialiśmy zamianę mieszkania, w Centrum Zdrowia Dziecka również pytali, jak wygląda sytuacja, czy mamy szansę za zamianę. Centrum Zdrowia Dziecka wysyłało już pismo do Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej – opowiada pani Angelika.

- Angelika zanim dzieci wypuści, to bierze ciuchy, pierze i świeże zakłada, nie ubiera takich z szafy, bo czuć wilgoć – mówi Beata Pawlak, babcia dzieci.

- Zrobię remont i za chwilę szafki, łóżko pleśnieją. Mamy już czwarte albo piąte łóżko, szafki to na bieżąco kupujemy – dodaje pan Maciej. 

Jest na skraju załamania. Z trudem walczy o przetrwanie

Niestety na mieszkanie komunalne przystosowane dla chorych dzieci państwo Michalikowie muszą jeszcze poczekać. A stan zdrowia Laury i Jakuba pogarsza się. Dziś jedynym ratunkiem jest pomoc ludzi dobrej woli.

- Od pięciu lat negocjujemy budowę bloków komunalnych z Bankiem Gospodarstwa Krajowego. Jeżeli ten projekt zrealizujemy, powstaną trzy bloki, w sumie 96 mieszkań, a wtedy pozwoli nam to na rozładowanie tych potrzeb i udrożnienie kolejki oczekujących – mówi Iwona Walczak, wiceburmistrz Sulęcina.  

Jeżeli chcą Państwo pomóc rodzinie, prosimy o kontakt z redakcją 22 514 41 26 lub interwencja@polsat.com.pl

 

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX