Ponad 100 osób bez mieszkań i pieniędzy. Co zrobi sąd?
Grupa ponad stu osób czuje się oszukana przez dewelopera budującego osiedle przy ul. Strzeleckiego 4 w Bydgoszczy. Terminy oddania mieszkań były stale przekładane, aż wreszcie okazało się, że deweloper ma gigantyczne długi i jest zmuszony ogłosić upadłość. - Sprzedał nam mieszkania i wyprowadził ze spółki pieniądze – mówi jedna z poszkodowanych.
Ponad sto osób zdecydowało się na zakup mieszkań przy ul. Strzeleckiego 4 w Bydgoszczy. Wiele z nich poświęciło na to oszczędności życia.
- Kupiliśmy tu mieszkanie i córka kupiła drugie. Zapłaciliśmy za kawalerkę 175 tys. zł. Myśleliśmy o tym, że na stare lata będziemy obok siebie, ale okazuje się, że nie. Córka sprzedała mieszkanie, tu wpłaciła pieniądze i praktycznie została na lodzie – mówi Barbara Butrym.
Nielegalne odpady jak tykające bomby. Urzędnicy bezradni
- Córka, która mieszka tu naprzeciwko, powiedziała, że budują się ładne bloki i mogę przenieść się, a ja głupia posłuchałam. Nie mam ani umowy, ani pieniędzy. Teraz mieszkam u córki, w jednym pokoju z 12-letnim wnukiem – opowiada inna poszkodowana Helena Hajduk.
- My kupiliśmy mieszkanie dla syna, złożyliśmy się całą rodziną, dokredytowaliśmy się i… niestety zostaliśmy na lodzie – dodaje Riwana Walczak.
Terminy oddania mieszkań były stale przekładane, aż wreszcie okazało się, że deweloper ma gigantyczne długi i jest zmuszony ogłosić upadłość. Dokończenia budowy podjął się jednak jeden z jego wierzycieli.
- Jeden z wierzycieli inwestował własne środki, ale to nie było w momencie upadłości. To dopiero potem się okazało, że zaczęli odzywać się wierzyciele, którzy nie figurowali w dokumentach, bo ten deweloper tak kręcił te swoje finansowe sprawy, że dopiero potem zaczęło się okazywać, że zgłaszają się wierzyciele – mówi Grzegorz Walczak, poszkodowany przez dewelopera.
Od roku nie wstaje z łóżka. Mimo skierowania, rehabilitacji brak
- Sytuacja, że trzeba wystąpić o upadłość, dobiła nas. Potem był pomysł z układem, który jak najbardziej zaakceptowaliśmy. Dziwię się, dlaczego sąd nie wziął tego pod uwagę, skoro mamy zgodność, jak praktycznie tutaj wszyscy stoimy, żeby tę sprawę rozwiązać pozytywnie dla wszystkich – mówi kolejny niedoszły lokator Piotr Mazurkiewicz.
- Pierwszą, podstawową rzeczą, która jest konieczna, żeby przeprowadzić postępowanie upadłościowe i tu jest właściwie główny problem: potrzebne są na to środki. Tu był taki pomysł, żeby to była upadłość układowa, żeby się porozumieć i żeby dokończyć tę budowę, i żeby można było tym osobom zainteresowanym wydać mieszkania. Natomiast syndyk wskazał, że na przeprowadzenie samego układu potrzebna kwota tj. 300 tys. zł – tłumaczy Aleksandra Smólska-Kreft z Sądu Rejonowego w Bydgoszczy.
Mieszkańcy wspólnie z nowym zarządcą inwestycji zbierają pieniądze na przeprowadzenie postępowania. Sprawą ma się teraz zająć sąd okręgowy.
Sfora psów sieje strach. Właścicielka nie widzi problemu
- Ja tu przez trzy lata przyjeżdżałam codziennie patrzeć, czy się na tej budowie coś dzieje, więc po prostu myślę, że te moje nieprzespane noce wreszcie będą wynagrodzone i w końcu to mieszkanie otrzymamy – podsumowuje Riwana Walczak.