"Nie chcemy siedzieć w domu na zasiłku". Niepełnosprawni tracą pracę

Niemal sto osób, w większości o znacznym i umiarkowanym stopniu niepełnosprawności, może stracić pracę. Istniejąca od 1957 roku Spółdzielnia Inwalidów Pomorzanka w Starogardzie Gdańskim od pół roku walczy o przetrwanie. Z powodu fatalnej sytuacji finansowej w maju została postawiona w stan likwidacji. Załoga już dostała wypowiedzenia. Jeśli nic się nie zmieni, z końcem sierpnia Pomorzanki nie będzie.

- Jesteśmy od trzydziestu lat producentem pokrowców na fotele samolotowe. I jak w 2020 roku nastała pandemia, to ten przemysł trochę siadł i mieliśmy kłopoty. Od razu spadła nam produkcja o 40 procent. Na początku stycznia dostałem informację z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, że z uwagi na poniesione przez nas straty, wstrzymuje nam dofinansowanie na te osoby - mówi Zbigniew Gulgowski, prezes Pomorzanki.

- Jeżeli firma jest w złej sytuacji ekonomicznej, blokujemy wypłatę środków i badamy sytuację. I w toku tego badania uzyskaliśmy informację, że podmiot nie zapłacił ZUS-u za pracowników – informuje Małgorzata Gaj z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.

- Na dzisiaj nie ma długów poza ZUS-em, za który od pewnego czasu nie mamy z czego płacić. Wszystkie rachunki związane z energią, z ogrzewaniem, wszystkie bieżące zobowiązania wobec pracowników staramy się regulować na bieżąco – tłumaczy prezes Pomorzanki.

Miały być rajskie wakacje. Zostali bez pieniędzy

Zakład z trudem, ale przetrwał pandemię. Dopiero z jej końcem zabrakło pieniędzy na jedną opłatę do ZUS-u, wtedy PFRON wstrzymał dotację - 85 tys. zł miesięcznie. Zablokowano kolejne dotacje i tak zakład pracy chronionej wpadł w spiralę długów w ZUS-ie.

- Tych 85 tys. zł miesięcznie brakuje najbardziej, bo to się zaczyna kumulować. Od grudnia do maja nasz dług urósł do prawie pół miliona. Mogłem oczywiście pracownikom nie płacić, a zapłacić ZUS, ale to już by firmy dawno nie było – mówi Zbigniew Gulgowski.

- PFRON w tej chwili czeka na decyzję ZUS-u Jeżeli środki z ZUS-u zostaną uregulowane, bądź po stronie ZUS-u ta sprawa będzie wyjaśniona, my jeszcze możemy pieniądze za luty i marzec po prostu odblokować – zaznacza Małgorzata Gaj z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.

Skandal na Podkarpaciu. Starosta obwinia zastępcę, a zastępca - szefa

Pomorzanka cały czas wypełnia kontrakty, zarabia na swoje pensje, brakuje dotacji z PFRON, by uregulować ZUS. Pracownicy nie kryją rozczarowania postawą Funduszu, uważają, że potraktował ich bezdusznie, nie jak instytucja powołana do pomocy osobom z niepełnosprawnościami.

- Nie idzie w nocy spać. Nie tylko ja, też moje koleżanki, które mają rodziny, dzieci, może mają kredyty do płacenia. Po prostu życie się wali, to jest straszne – mówi Danuta Szczesny, brygadzistka w Pomorzance.

- Praca to była dla nas forma rehabilitacji. Słucha się ustaw różnego rodzaju, w rządzie prace zdalne itd. Inwalidzi nie chcę takich prac, oni chcą przyjść, oni chcą się spotkać, oni chcą pracować. My, inwalidzi, chcemy pracować. Nie chcemy siedzieć w domu na zasiłku – dodaje Marian Otta, kierownik działu jakości w spółdzielni.

Umorzone śledztwo ws. śmiertelnego wypadku w pracy. Rodzina wskazuje na błędy

Pół miliona złotych zaległych opłat do ZUS-u może przesądzić los Pomorzanki. Likwidacja spółdzielni, to likwidacja miejsca pracy dla inwalidów, którym ciężko będzie odnaleźć się na rynku pracy.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX