Dramat niepełnosprawnej. Mężczyzna miał pomóc - została z niczym

Niepełnosprawna kobieta nie radziła sobie po śmierci matki. Zaczęła zaciągać pożyczki, nie płaciła za mieszkanie. W pewnym momencie spółdzielnia zagroziła licytacją mieszkania. Wówczas do jej drzwi zapukał nieznajomy mężczyzna, zaoferował pomoc. Zaproponował kupno mieszkania. Według operatu szacunkowego mieszkanie było warte 150 tys. zł. Kobieta dostała tylko 9 tysięcy. Dziś nie ma ani pieniędzy, ani mieszkania.

Pani Beata mieszka w Bielsku-Białej. Jest osobą niepełnosprawną. Kiedy zachorowała jej matka, kobieta musiała się nią opiekować. Wówczas straciła pracę. Zaczęła zaciągać pożyczki. Po śmierci matki nie dawała sobie rady. Nie płaciła czynszu do spółdzielni. Ta zagroziła licytacją mieszkania. Wówczas do jej drzwi zapukał nieznajomy mężczyzna.

- Pan J. do mnie zapukał i powiedział, że on jest zainteresowany kupnem mieszkania. Przyszedł z ulicy i powiedział, że on mi pomoże i wybawi mnie z kłopotów. Te długi, które zaciągnęłam w firmie pożyczkowej, były mi potrzebne na życie i na leki, na leczenie - opowiada.

Według operatu szacunkowego wartość trzypokojowego mieszkania w bloku to 150 tys. zł. Pani Beata twierdzi, iż dopiero u notariusza dowiedziała się, że sprzedaje je za 116 tys. Kupujący miał spłacić długi kobiety, a resztę sumy przekazać na jej konto. Na dodatek przekonał kobietę, aby w akcie notarialnym wpisać pełnomocnictwo do reprezentowania jej.

- Już w momencie, kiedy mieliśmy do czynienia z wyceną na 150 tys. zł, a w rzeczywistości zostało kupiona za zdecydowanie mniejsza kwotę, to można mieć podejrzenie co do uczciwości nabywcy - twierdzi prof. Zbigniew Ćwiąkalski, były minister sprawiedliwości.

- Zdecydowanie wykorzystał, że osoba była smutna, widział jak się zachowuje, jest nieporadna. Nie wiedział, że rodzina się znajdzie i będzie ktoś się upominał o mieszkanie - mówi pani Wiesława, siostra pani Beaty.

Krzysztof J. spłacił długi pani Beaty w kwocie 30 tys. złotych. Ale zagwarantowanych w akcie notarialnym pieniędzy nie wypłacił. Mimo to, mężczyzna stał się prawnym właścicielem mieszkania.

Reporter: Ile miała pani otrzymać pieniędzy na swoje konto?

Pani Beata: Około 85 tys.

Reporter: Dostała pani te pieniądze?

Pani Beata: Nie, on przelał część i to w późniejszym terminie, przelał około 9 tysięcy.

Krzysztof J. oddał sprawę do komornika. Dzień przed terminem egzekucji kobieta sama opuściła mieszkanie, zostawiając w nim wyposażenie. Nie miała gdzie go przenieść. Na nagranym filmie widać, jak przekazuje klucze nowemu właścicielowi, który do tej pory nie przelał jej pieniędzy zagwarantowanych w akcie notarialnym.

Kobieta dopiero kiedy musiała opuścić mieszkanie, o pomoc poprosiła siostrę. Ta przygarnęła ją do swojego niewielkiego mieszkania.  Zawiadomiła też prokuraturę o oszustwie. Razem z siostrzenicą pani Beaty jedziemy do Krzysztofa J.

Reporter: Artur Borzęcki, jestem dziennikarzem Telewizji Polsat. Przyjechałem do pana firmy, jestem z panią Anią. Czemu pan nie przelał pieniędzy po podpisaniu aktu notarialnego na konto?

Krzysztof J.: Nie będę rozmawiał na ten temat.

Pani Anna: Tak samo z nami rozmawia. Nigdy nie udzielił informacji, dlaczego nie przelał.

- Tutaj doszło ewidentnie do sporu na tle umowy cywilno-prawnej. Fakt, ze żadna ze stron nie wywiązała się ze zobowiązań, nie świadczy, że doszło do przestępstwa - mówi Agnieszka Michulec z Prokuratury Okręgowej w Bielsku-Białej.

- Kobieta z ponad osiemdziesięciu tysięcy dostaje dziewięć. Mamy od samego początku do czynienia ze złym zamiarem.  Nie tylko powinna dostać te pieniądze, ale ktoś, kto wypłaca znacznie mniejszą kwotę, to ją oszukuje. To nie jest sprawa cywilna, tylko karna. Od tego jest prokuratura, żeby w takich sprawach interweniowała. A nie odepchnąć od siebie, umorzyć i pozostawiać kobietę samej sobie - twierdzi prof. Zbigniew Ćwiąkalski.

Rodzina pani Beaty zarzuca, że Krzysztof J. wykorzystał naiwność kobiety. Prokuratura przyznaje, że zdaje sobie sprawę, iż kobieta w chwili sprzedaży mieszkania była w ciężkim stanie psychicznym. Ale według śledczych była w pełni świadoma swoich czynów. 

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX