Chcą rozliczyć prezesa spółdzielni. Skąd takie podwyżki?
Mieszkańcy dziesięciu bloków we wsi Popowo Kościelne pod Gnieznem mają dość prezesa spółdzielni mieszkaniowej. Uważają, że ogromne podwyżki za ciepło i podgrzanie wody nie pokrywają się z realnymi kosztami.
Dziesięć bloków we wsi Popowo Kościelne pod Gnieznem postawiono 50 lat temu dla pracowników PGR. Dzisiaj prawie każdy blok to oddzielna wspólnota, którymi zarządza spółdzielnia. Od zeszłego roku mieszkańcy otrzymali serię bardzo wysokich podwyżek. Ich zdaniem nie pokrywają się one z realnymi kosztami.
- Od zeszłego roku do teraz to te podwyżki są o 125 proc. netto na centralnym ogrzewaniu, natomiast na podgrzanie wody to jest o 146 proc. – mówi jedna z mieszkanek.
Andrzej Miś – prezes zarządu Spółdzielni Usługowo-Administracyjnej w Popowie Kościelnym podczas spotkania z mieszkańcami tłumaczył:
Węgiel w 21 roku kosztował... eko groszek 580 zł, a na dzień dzisiejszy kosztuje ponad 3 tys. zł
Głos z sali: Ale pan nie pali groszkiem, tylko miałem.
Mężczyzna: My widzimy co jest przywiezione pod kotłownię, to co na placu jest.
Kobieta: Fakturę ma pan na węgiel, a płacimy za miał.
Mężczyzna: Nie kontrolować dostaw? Przyjeżdżają o której chcą, o ósmej wieczorem, o dziewiątej wieczorem, o 15:00 o 18:00 przyjeżdżają wywrotki, wysypują czy tu, czy koło kotłowni. Nikt tego nie kontroluje jak to może być?
Prezes: Ważymy wyrywkowo. Bilans po rozliczeniu czy miesięcznym, czy kwartalnym, czy rocznym nam się zgadza, gdzie tu może być jakakolwiek machlojka? I nie robię tego ja tylko robią ludzie, którzy pracują w spółdzielni. Z tego wniosek, że wy uważacie, że my stworzyliśmy mafię?
Jeden z mieszkańców: To niech Pan pokaże faktury, jak pan jest taki hojny i otwarty, dlaczego pan nie pokaże faktur za ile pan kupował węgiel? Niech pan przyniesie.
Błąd w akcie notarialnym Czeka ich eksmisja z mieszkania
Podczas spotkania pojawiły się też zarzuty, co do stylu zrządzania spółdzielnią.
Mieszkaniec: Prezes spółdzielni mówił do mnie: „Jesteś ch..., wyp.. stąd ty ch...” i
ramieniem mnie…
Prezes: Ja bym chciał to tylko prosto skomentować: widzicie moją posturę i widzicie pana posturę.
Ludzie: (Głośny śmiech)
Kobieta: Robiliśmy zebranie i jeden z członków zapytał się pana, ile pan zarabia, a co pan mu powiedział? „Pocałuj mnie w dupę!”
Horrendalna opłata za DPS. Urzędnicy zasłaniają się przepisami
Do połowy kwietnia spółdzielnia zarządzała czterema blokami z sąsiedniej wsi Żabiczyn. Po kolejnych podwyżkach ogrzewania, mieszkańcy zażądali okazania faktur i wyliczeń. Zamiast wyjaśnień, otrzymali w trybie natychmiastowym wypowiedzenie umowy.
- Dostaliśmy właśnie rozliczenie i okazało się, że na funduszu remontowym mamy nadwyżkę, zgromadzone 112 tys. zł. Później okazuje się, że nasza wspólnota cała ma zadłużone mieszkania na 59 tys. zł. Pan prezes zniwelował ten dług pieniędzmi z funduszu remontowego – opowiada mieszkanka Żabiczyna.
- Nie mogłem (tego zrobić), ale po prostu w innym wypadku wspólnota przez pięć lat nie mogłaby istnieć, bo nie ma środków na koncie. Zwykły wybór – tłumaczy prezes spółdzielni Andrzej Miś.
Mieszkanka: Jak to? 112 tys. zł mamy na koncie, a pan mówi, że nie moglibyśmy istnieć?
Reporterka: Czy wspólnota wyraziła zgodę, żeby pokryć ten dług?
Prezes: Nie.
Reporterka: Dlaczego pan to zrobił?
Prezes: Zrobiłem po to, żebym mógł zapłacić bieżące należności wspólnoty.
Reporterka: Czy wspólnota wyraziła na to zgodę, członkowie?
Prezes: Nie.
Reporterka: Zrobił pan to na własną odpowiedzialność?
Prezes: Tak.
Brudna woda w kranach. Mieszkańcy są wściekli
Wspólnota mieszkaniowa w Żabiczynie ma problem z kotłownią, prezes ją zamknął, bo uważa, że jest ona własnością spółdzielni nie wspólnoty. Mieszkańcy od trzech miesięcy mają tylko zimną wodę, w tym wypadku jednak prezes czeka na decyzję walnego zgromadzenia.
- Kotłownia jest własnością spółdzielni. Wystosowaliśmy do was wczoraj, czy dzisiaj pismo z zapytaniem czy i co chcecie zrobić z tą kotłownią, wtedy żebym mógł się odnieść i walne zgromadzenie podjąć decyzję – twierdzi prezes Miś.
- Możemy tylko i wyłącznie żądać tego, ażeby sąd zablokował jakiekolwiek działania ze strony spółdzielni dotyczące tej kotłowni i tego, co jest w piwnicy, do momentu kiedy sobie wszystko wyjaśnimy, i dojdziemy do jakiegoś ładu z tym. To nie jest samowola, po prostu prawo to dopuszcza i on z tego korzysta. Z niekorzyścią dla mieszkańców, ale on z tego korzysta w taki sposób – ocenia Zbigniew Magda, zarządca Wspólnoty Mieszkaniowej Żabiczyn.
Nie może sprzedać domu - do budynku nie ma dojścia!
Zarzutów do zarządu jest wiele. Różne stawki za ogrzewanie i ciepłą wodę z tej samej kotłowni chyba rzeczywiście wymagają wyjaśnień. Pomimo tego, że wspólnoty od 11 lat mają tego samego prezesa, same remontują bloki. O nieprawidłowościach postanowiły powiadomić prokuraturę.
- Tu jest woda zimna, która jest podłączona do bojlera. Tu była kiedyś woda ciepła, która nie była ciepła, trzeba ją było do mycia naczyń podgrzać. Za to trzeba było dużo płacić 25 zł od kubika za podgrzanie. Dzisiaj już jest ponad 60 zł za podgrzanie. To on wprowadził na końcu opłatę stałą za wodę, której nie mam. My tylko w tym bloku płacimy za ciepłą wodę, której nie mamy, za to w następnym bloku też tak mają jak my i oni nie płacą - pokazuje nam zdemontowany kran pan Zbyszek.
- Założyliśmy wspólnotę mieszkaniową, wybraliśmy zarząd naszej wspólnoty, założyliśmy konto nasze wspólnotowe. Wystąpiliśmy z pismem o zwrot pieniędzy z naszego funduszu mieszkaniowego na nowe konto. Chodzi o prawie 60 tys. zł. Nadal nie mamy żadnej odpowiedzi, nie mamy pieniędzy – mówi mieszkanka spółdzielni mieszkaniowej w Popowie Kościelnym.