Sprzedali auta, a ubezpieczyciel nalicza długi

Choć pan Marcin i Paweł pochodzą z różnych stron Polski i nie znają się osobiście, to łączy ich wspólna walka z firmą ubezpieczeniową. Wysyła ona wezwania do zapłaty za OC i wpisuje do rejestru dłużników. Kontakt z ubezpieczycielem jest mocno utrudniony. Panu Marcinowi zależało na szybkim usunięciu długu, więc wpłacił pieniądze. Pan Paweł wciąż walczy w sądzie.

Pan Paweł oraz pan Marcin pochodzą z różnych stron Polski. Mężczyźni nie znają się. Jednak łączy ich wspólna walka z firmą ubezpieczeniową.

- Zasada tej firmy to ściągać jak najwięcej się da - nie tłumaczyć, nie informować - mówi nam pan Paweł Goljan.

- To jest jawne oszustwo. Uważam, że to jest firma, która po prostu zajmuje się ściąganiem rzekomych długów - dodaje pan Marcin Palion.

Pan Paweł kilka lat temu kupił samochód. Wykupił także za niecałe 600 złotych ubezpieczenie OC. Początkowo współpraca z ubezpieczycielem układała się dobrze.

- Poszedłem do znajomej agentki ubezpieczeniowej, która ubezpieczała mi niejeden samochód. Pech chciał, że rozłożyłem płatność na raty - dodaje.

Dzik uszkodził samochód. Walka o odszkodowanie trwa lata

Dwa lata temu pan Paweł sprzedał samochód tuż przed terminem spłaty drugiej raty ubezpieczenia. Natychmiast auto wyrejestrował w wydziale komunikacji i wysłał umowę sprzedaży do firmy ubezpieczeniowej.

- Ubezpieczenie przeszło na drugiego właściciela, bo nie wypowiadałem umowy. Zgłosiłem to w wydziale komunikacji i chciałem zgłosić to do ubezpieczyciela. Nie udawało mi się to przez infolinię, przekierowywało mnie, by zrobić to przez formularz, więc tak zgłosiłem - tłumaczy pan Paweł.

Pan Paweł wierzył, że wszystkie formalności załatwił. W ciągu trzydziestu dni nie otrzymał żadnych roszczeń wobec niego od firmy. Za to po kilku miesiącach mężczyzna dostał nakaz zapłaty prawie 300 złotych. Znów próbował skontaktować się z firmą.

- Agent ubezpieczeniowy, który działa w moim imieniu, od czterech miesięcy nie dostał odpowiedzi - mówi nam pan Paweł.

- Chodzi cały czas w dużych nerwach, cały czas ma problemy z tym ubezpieczeniem. On próbuje się dogadać, a oni to wszystko olewają zero kontaktu, zero zainteresowania - mówi nam pani Paulina, znajoma pana Pawła.

W podobnej sytuacji znalazł się pan Marcin. Mężczyzna z dnia na dzień dowiedział się , że jest dłużnikiem – kwota to prawie 900 złotych. Dług wpisano mu do Biura Informacji Gospodarczej. Pan Marcin przez kilka miesięcy próbował dowiedzieć się, skąd się wziął rzekomy dług. I to sprzed dwóch lat.

- Dodzwonienie się tam jest niemożliwe, otrzymanie odpowiedzi na maila jest niemożliwe, infolinia jest tylko po to, by zrzucać petentów na stronę internetową. W jakiejkolwiek sprawie się nie napisze, można czekać poł roku. Odpowiedź nie nadejdzie - mówi pan Marcin.

- W ustawie jest powiedziane, że forma przekazania skargi nie powinna być tylko w oddziale, ale także telefonicznie. Jeśli klient planuje rekalkulację, do czego ma prawo, to firma, będąc lojalną, powinna załatwiać to szybko - tłumaczy nam Małgorzata Fonfara z biura Rzecznika Finansowego.

- Po kilkuset próbach dodzwonienia się zaszedłem ich od zaplecza i wybrałem numerek, że jestem agentem. Pan nie chciał mi powiedzieć nic więcej, ale dowiedziałem się, o jaki pojazd chodzi - Renault Kangoo zakupiłem dosłownie na kilkanaście dni w celach przeprowadzkowych. Od razu go sprzedałem i zgłosiłem sprzedaż, więc nie mieli prawa ode mnie dociekać niczego - zapewnia pan Marcin.

Nie mogą odwołać zarządu. Przez „trwającą pandemię”

Jak twierdzi mężczyzna, z firmą nie było jakiegokolwiek kontaktu. Panu Marcinowi zależało, by zostać szybko usuniętym z rejestru długów, wiec pieniądze firmie wpłacił. A pan Paweł wciąż walczy w sądzie.

- Myślę, że to jest skonstruowane celowo, by w ten sposób ściągać pieniądze od ludzi - wyślą milion wezwań do zapłaty, a dostaną 300 tysięcy wpłat - mówi pan Marcin.

- Tak jak mi pani w sądzie powiedziała: trzeba walczyć, nie można pozwolić na to, byśmy byli oszukiwani - dodaje pan Paweł.

Próbowaliśmy porozmawiać w siedzibie firmy. W odpowiedzi usłyszeliśmy, że „wszyscy są na urlopie".*

*skrót materiału

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX