Każą spłacać dług, a faktur nie ma

Pan Maciej od kilku lat próbuje dowiedzieć się, skąd pochodzi jego dług. Gdy dwa lata temu przygotowaliśmy reportaż, wierzytelność wynosiła blisko 80 tysięcy złotych. Wtedy komornik pobierał połowę pensji pana Macieja. 67-latek od dwóch lat jest na emeryturze, a miesięcznie zabiera mu blisko 400 złotych. Niestety naliczane dzienne odsetki porażają swoją wysokością. Tym samym wydaje się, ze spłata zadłużenia jest niemożliwa.

67-letni Maciej Pichór z Krakowa od kilku lat spłaca dług z 1998 roku. Mężczyzna od początku kwestionuje istnienie zadłużenia, jednak do tej pory nie udało się mu tego udowodnić. Gdy w 2020 roku spotkaliśmy się po raz pierwszy, komornik pobierał mężczyźnie połowę pensji. Dziś po potrąceniach emeryt nie ma z czego żyć.

- Byłem w banku, bo potrzebowałem pieniędzy i ta pani się zorientowała, że jest coś nie tak. Nie mam zdolności kredytowej. Nawet nie mogę głupiego telefonu na raty kupić, nic - mówi pan Maciej.

- Gdybym był świadomy, że jestem dłużnikiem, a naprawdę miałem trochę pieniędzy, to zacząłbym jakoś reagować. Ale ja nie dostawałem żadnych pism. Od dwóch lat z emerytury pobierane jest mi 360 złotych. Wcześniej pan komornik pobierał mi połowę pensji, wypłacanej w euro. Myślę, że zabrał mi około 20 tysięcy - dodaje.

Mają się wyprowadzić. Nie wiedzą, kiedy dostaną odszkodowanie

Pan Maciej do 1998 roku prowadził w Krakowie sklep wielobranżowy. Po jego zamknięciu wyjechał do pracy w Niemczech. Po 22 latach dowiedział się, że jest dłużnikiem firmy kolportującej prasę. Dług wraz z odsetkami wynosił blisko 90 tysięcy złotych.

- To był dług za dostarczane prasy. W umowie miałem taki punkt, że jeżeli nie zapłacę jednej faktury, to nie będzie dalszych dostaw. A było jeszcze osiem. Niestety, w 2012 roku wszystkie dokumenty zostały zmielone, bo taka jest procedura. Moje faktury, które zapłaciłem i zdeponowałem, też zostały zmielone. W tej chwili jako strona nie mam się na co powołać. Prawdopodobnie ci ludzie zdublowali sobie faktury. Takich osób jak ja, jest bardzo dużo. Nie mają takiej determinacji jak ja, nie mają wiedzy. Nie mają pieniędzy - mówił nam pan Maciej dwa lata temu.

Komornik miesięcznie zabiera panu Maciejowi blisko 400 złotych, a sam dług nie zmniejsza się. 67-latek od dwóch lat jest na emeryturze. Na życie zostaje mu niespełna 900 złotych.

- Biorąc pod uwagę wysokość należności głównej i odsetek, które naliczane są w skali każdego dnia, po pierwsze spłacenie tego zobowiązania jest nierealne. Biorąc pod uwagę długość życia przeciętnego człowieka i biorąc pod uwagę kwotę wynikającą z odsetek. Ten dług byłby długiem nigdy niespłacalnym - tłumaczy nam adwokat Ernest Ziemianowicz.

- Obliczyłem, że musiałbym żyć 120 lat, żeby spłacić dług - mówi pan Maciej.

Wraz z panem Maciejem udaliśmy się do komornika. Tu ku naszemu zdziwieniu okazało się, że mężczyzna od trzech lat spłacał jedynie odsetki. Obecnie dług wynosi ponad 34 tysiące złotych i w ratach nie da się go spłacić. Pan Maciej jest załamany.

- Otrzymałem postanowienie sądu, że oni będą podejmowali starania o odtworzenie akt sprawy. W ogóle akta sprawy w tej chwili nie istnieją - mówi pan Maciej.

W poprzednim reportażu wierzyciel twierdził, że dług istnieje. Teraz poprosiliśmy o dowody. Niestety niezapłaconych przez ona Macieja faktur nam nie udostępniono. Nie udzielono nam również komentarza w sprawie. Pan Maciej nadal kwestionuje istnienie długu.

- W całej historii nie ma żadnego rzekomego długu, tylko faktyczny brak zapłaty za towar i dalsze świadome unikanie tej zapłaty przez dłużnika. Za konsekwencje tej sytuacji odpowiada sam pan Pichór. Prawdopodobnie liczył na to, że uda mu się uniknąć tej zapłaty - mówił nam dwa lata temu Bartosz Wasilewski, przedstawiciel firmy.

- Jestem w szoku. Te faktury według mnie to jest fatamorgana. One nie istnieją - mówi pan Maciej.

Wyrok nie dotarł do urzędników. Nadal ma płacić za ojca

Pan Maciej liczył, że na emeryturze będzie mógł spokojnie żyć w Polsce. Tymczasem traci już nadzieję na pozytywne rozwiązanie sprawy. 67-latek szuka pomocy.

- W tym przypadku skuteczną metoda obrony powinno być skierowanie do sądu wniosku o skuteczne doręczenie mu nakazu zapłaty - mówi adwokat Ernest Ziemianowicz.

- Jeżeli w Polsce ta sprawa nie zostanie wyjaśniona, to założę sprawę w Strasburgu. Wystąpię przeciwko państwu polskiemu. Oczywiście zażądam odszkodowania - przekonuje pan Maciej.*

*skrót materiału

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX