Spór o działkę. Zarząd kontra rodzina
Państwo Frąckiewiczowie z Elbląga mają dwie dorosłe córki - kobiety są niepełnosprawne, od urodzenia chorują na porażenie mózgowe oraz zespół Downa. Ich największą życiową radością i azylem jest ogródek działkowy. Niestety, nasi bohaterowie twierdzą, że od czasu zmiany zarządu ogródków działkowych, pojawiły się problemy. Na rodzinę nasyłane są ciągłe kontrole, które wykazują nieprawidłowości w zabudowie. Rodzina twierdzi, że ma wszystkie potrzebne zgody, a kolejne zalecenie prezesa są sprzeczne z tym, co sam wcześniej ustanowił. Z kolei administracja ROD oskarża Frąckiewiczów o łamanie regulaminu. Kto ma rację w tym sporze?
Państwo Mariusz i Anna Frąckiewiczowie mieszkają w Elblągu, w województwie warmińsko-mazurskim. Małżeństwo ma dwoje dorosłych, niepełnosprawnych dzieci. Trzydziestoletnia Marta oraz o dwa lata młodsza Katarzyna od urodzenia cierpią na porażenie mózgowe.
- Nie będę oszukiwał. Dają w skórę. Ale są kochane. Opiekujemy się nimi od 30 lat i raz je tylko zostawiliśmy w ośrodku, bo mogliśmy pojechać gdzieś na weekend. Raz zostawiliśmy, ale byliśmy zmęczeni rozłąką. Cały czas człowiek myślał: co z nimi, czy coś im się nie stało. Jest ciężko, ale bez nich się nie da - mówi pan Mariusz.
Małżeństwo utrzymuje się z zasiłku opiekuńczego. Ponadto Kasia oraz Marta otrzymują rentę. Dziewczyny nie są ubezwłasnowolnione, ale niestety nie są też samodzielne. Ich ulubionym miejscem są te ogródki działkowe położone na obrzeżach Elbląga.
- Mieszkamy w bloku na drugim piętrze. Mamy trudności z wchodzeniem, schodzeniem i tak dalej. Wyjście z nimi na spacer to jest naprawdę wyzwanie. W domu mamy tylko dwa pokoiki i to przejściowe - mówi pani Anna.
- Wszystko, co robimy tutaj, robimy dla dzieciaków. Żeby miały wygodniej, żeby czas spędzały na świeżym powietrzu. Dzieciaki mają swoje warzywa. Marta idzie rano, zrywa ogórki, pomidora i cebulę. Cieszy się, bo sobie sama szykuje śniadanie. Cieszy się, bo karmi kurki. Nieraz nawet nie mogę wyrwać dzieciaków z działki, bo rękami nogami się trzymają, żeby na niej zostać. Dla nich to jest całe życie - mówi pan Maciej.
Był nękany przez sąsiadkę. Doczekał się nowego mieszkania
Działki, o łącznej powierzchni prawie 700 metrów kwadratowych są dzierżawione przez córki państwa Frąckiewicz. Z powodu niepełnosprawności Kasia i Marta przed urzędami są reprezentowane przez rodziców. Rodziców, którzy są obecnie w konflikcie z zarządem ROD. Zdaniem małżeństwa problemy zaczęły się trzy lata temu, gdy władzę nad ogródkami objął nowy prezes.
- Cały czas robi nam jakoś pod górkę, cały czas się czegoś czepia, ciągle się zasłania jakimiś przepisami - mówi pani Anna.
- Prezes twierdzi, że mamy wszystko nieprzepisowo postawione. Tylko że my mamy na wszystko zgody. Nawet od niego mamy zgody. Tak jak twierdzi, że tu jest przy granicy altanka postawiona. Ale on sam wydał zgodę na to. Teraz on chce, żebyśmy się przesunęli ją o trzy metry - mówi pan Mariusz.
Prezes Rodzinnych Ogródków Działkowych im. Bielany Wzgórze w Elblągu nie wyraził zgody na rozmowę przed kamerą. Zamiast tego otrzymaliśmy oświadczenie zarządu. Oto jego fragment:
„Pan Frąckiewicz stale narusza przepisy Regulaminu. Między innymi samowolnie podłączył prąd na działce, z naruszeniem przepisów prowadzi hodowlę kur. Bez zgody (…) zdemontował ogrodzenie (…) przez postawienie i użytkowanie nielegalnego warsztatu mechanicznego. Poważne wątpliwości (…) budzi również użytkowane 'szambo' zlokalizowane na działce” - czytamy w oświadczeniu Zarządu ROD im. Bielany Wzgórze w Elblągu.
Zarząd ustosunkował się również do decyzji w sprawie altany. Według niego nie chodzi o jej rozbudowę, ale „miejsce jej posadowienia”.
„Problem polega (...) na usytuowaniu altany na ścieżce bezprawnie włączonej w granice działki (...). W chwili obecnej użytkownik sąsiedniej działki zmuszony jest do przechodzenia przez działkę pozostającą w dyspozycji Pani Marty Frąckiewicz (...). Wobec ujawnienia tego faktu oraz jego skomplikowanego charakteru decyzje w sprawie (...) będą podejmowane w okresie późniejszym, wymagają bowiem zmiany planu zagospodarowania” - dodano.
Bydło bez nadzoru. Sąsiedzi są wściekli
Rodzinę Frąckiewiczów czekają kolejne kontrole ze strony zarządu ROD. Zależnie od ich wyniku rozstrzygnie się los tych działek. Małżeństwo nie wyobraża sobie, żeby ich dzieci straciły to miejsce.
„Zarząd ROD nie stosuje sankcji naruszenia przepisów ze względu m.in. na dobro niepełnosprawnych córek, licząc, że państwo. Frąckiewicz sami doprowadzą infrastrukturę działek do stanu zgodnego z obowiązującymi przepisami” - czytamy w oświadczeniu.
- To jest męża robota, on to wszystko zrobił własnymi rękami. Ciężko by było to stracić. - podsumowuje pani Anna.*
*skrót materiału