Myją się w rzece, bo w domu nie ma wody

Mieszkańcy bloku na Dolnym Śląsku od dwóch tygodni nie mają w domach bieżącej wody. Ich zdaniem za ten stan rzeczy odpowiedzialny jest przedsiębiorca, który na rzece sąsiadującej z ich posesją buduje elektrownię wodną. Mężczyzna z kolei twierdzi, że robi wszystko zgodnie z prawem. Kiedy w takim razie woda wróci do kranów?

Budynek wielorodzinny znajduje się w miejscowości Kościelnik na Dolnym Śląsku. W okolicy nazywany jest Domem Nauczyciela, bowiem kiedyś zamieszkiwali go głównie pracownicy pobliskiej szkoły.

- W związku z tym, że mój tata był nauczycielem, dostał to mieszkanie jako służbowe. Później można było wykupić te mieszkania. Mieszka się nam tutaj bardzo dobrze. Wszędzie mamy blisko: do granicy, do miasta, jak to mówią - wszystko w zasięgu ręki - tłumaczy mieszkanka bloku Bożena Czarna.

Prawie wszystko, bo od dwóch tygodni w tym budynku nie ma bieżącej wody. Mieszkańcy korzystający dotychczas z pobliskiej studni, na próżno odkręcają krany w swoich domach.

Spór o działkę. Zarząd kontra rodzina

- Zajrzeliśmy do studni i okazało się, że mamy tylko 15 centymetrów wody. Trzeba jednak przyznać, że pani wójt zareagowała bardzo szybko. We wtorek złożyliśmy podanie, a w czwartek już panowie ochotnicy ze straży pożarnej w Pisarzowicach zaopatrzyli nas w wodę - mówi pani Bożena.

Dzięki pomocy z gminy mieszkańcy obecnie mają dostęp do wody, która znajduje się w pojemnikach pod blokiem. Ale zdają sobie sprawę, że to rozwiązanie tymczasowe. Na dłuższą metę, jak sami mówią, nie da się tak funkcjonować.

- Gotowanie to też jest porażka, to mycie tych naczyń, tego wszystkiego. Ja już pokupowałam sztućce i talerzyki jednorazowe, żeby tego nie myć po prostu. Najgorzej to jest z ubikacją, wiadomo, bo to najgorsza rzecz, jaka nas spotkała. Bo wykąpać to się jeszcze można w rzece, w tych jej resztkach które zostały. Chodzimy sobie, że tak powiem na wycieczkę do rzeki, żeby się troszkę opłukać. A takie wieczorne, poranne mycie to już w misce wstawionej w wannie. No i tak wygląda nasze mycie - opowiada inna mieszkanka bloku Małgorzata Szmyd.

Pani Małgorzata ma 53 lata, jest pielęgniarką i mieszka w tym domu od dzieciństwa. Podejrzewa, tak jak reszta mieszkańców, że przyczyną braku wody w kranach może być pobliska inwestycja powstająca na rzece.

- Problemy z wodą zaczęły się od momentu budowania elektrowni wodnej na naszym spiętrzeniu. Było to z 12-13 lat temu, jak zaczęli robić tę tamę. Wtedy też nam brakowało wody w studni. Ale pan wtedy jakoś się ogarnął i wodę znów mieliśmy. Teraz nastał drugi właściciel tej tamy. Buduje elektrownię wodną i od tej pory nie mamy wody - wyjaśnia kobieta.

17 lat walczą o zwrot ziemi

- Na terenie małej elektrowni wodnej w Kościelniku trwa obecnie przebudowa jazu na potrzeby tejże elektrowni. Jest to inwestycja proekologiczna, ponieważ powstaje między innymi przepławka, którą będą migrować ryby - powiedział Łukasz Łoziuk, inwestor elektrowni wodnej. 

- Inwestor podjął tam pewne działania i rozwiązania budowlane, które spowodowały okresowe ograniczenie piętrzenia wody w rzece. My szacujemy, że ten poziom wody w rzece zmalał o metr i być może to ma wpływ na sytuację, która tam istnieje. Skontaktowaliśmy się z inwestorem i poprosiliśmy o natychmiastowe przywrócenie tego poziomu piętrzenia do wymaganego w pozwoleniu wodno-prawnym - tłumaczy Jarosław Garbacz z Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej we Wrocławiu.

- Poprawa nastąpi w sierpniu, ponieważ decyzja środowiskowa pozwala nam w sierpniu wjechać do rzeki i prowadzić prace mające m.in. na celu zwiększenie piętrzenia. Zamierzamy zablokować rzekę kilkadziesiąt metrów przed jazem. Z tego, co mi doniesiono, problem występuje tylko w tym jednym domu, gdzie studnia nie jest odmulana. Wydaje mi się, że po prostu gdyby ci państwo pogłębili, oczyścili swoją studnię, mieliby dostęp do czystej wody - stwierdził inwestor Łukasz Łoziuk.

Nie mogą odwołać zarządu. Przez „trwającą pandemię”

Mieszkańcy bloku twierdzą jednak, że studnia nie jest zamulona.

- Ta studnia niedawno była czyszczona. Jeżeli poziom w rzece obniżył się do gruntu to i tu się obniży. Wiadomo, że jak jest susza, to wody gruntowe są niskie. Tak było w zeszłym roku, ale wody wtedy nie brakowało - mówi jeden z mieszkańców bloku.

- Nigdy nie mieliśmy problemów, zawsze była woda, 22 lata miałam wodę, a teraz nagle nie ma. Oszczędzamy po prostu wodę, bo już nie ma jej tyle co kiedyś - dodaje jedna z lokatorek budynku.

Mieszkańcy zgodnie przyznają, że najlepszym rozwiązaniem w tej sytuacji będzie podłączenie ich domu do sieci wodociągowej. Martwią się tylko o to, jak długo to potrwa. Przed naszą kamerą padło zapewnienie ze strony pani wójt, że poszkodowani mogą liczyć na pomoc urzędu.

- Jak podejmą taką decyzję, to nie ma problemu. To jest sytuacja kryzysowa. Załatwimy to od ręki. Tam jest siedem rodzin, jeżeli kogoś nie stać na to, żeby się przyłączyć do sieci wodociągowej, zawsze może przyjść do nas do opieki społecznej i my wtedy wypłacamy zasiłek celowy - zapewnia Małgorzata Hercuń-Dąbrowicka, wójt gminy Lubań.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX