"Wybite zęby, pełno siniaków". 70-latek twierdzi, że bije go syn
Pan Robert z Jeleniej Góry ruszył do domu rodziców zaalarmowany, że jego młodszy brat bije ojca. To nie pierwszy atak brata pana Roberta na 70-letniego ojca. Senior stara się o wymeldowanie syna. Jego gehenna trwa od zeszłego roku.
70-letni pan Jerzy z Jeleniej Góry jest ojcem dwóch synów. Młodszy z nich – Wojciech mieszka razem z nim. 22 kwietnia pan Jerzy był zmuszony wezwać na pomoc starszego syna – Roberta.
ZOBACZ: Dzicy lokatorzy. Dom zamieniają w ruderę
- To już było wieczorem, około 22. Tato zadzwonił do mnie i prosił o pomoc, bo ten go bije. Mówił, że prawie cały gaz tacie w oczy wypsikał, z takim bagnetem stał do taty - opowiada pan Robert.
- Teść zadzwonił, prosił o pomoc, więc odruch ludzki jest taki, że po prostu pojechaliśmy. Mówił: "Ratunku", "Wojtek nie bij mnie", "pomocy". Ciągle była włączona komórka, wzywał pomocy - mówi pani Wioletta, synowa pana Jerzego.
- Dojechaliśmy tam, poczekaliśmy z żoną na policję. Gdy przyjechała, wbiegłem na górę pierwszy, zobaczyć co się dzieje z rodzicami. Wszedłem do domu, a on rzucił się do mnie i zaczęliśmy się szarpać. Weszli policjanci, nawet nie wiem kiedy i policjant stojący w kuchni uderzył mnie w twarz. Jak on mnie uderzył w twarz, to upadłem i zaczęli mnie bić, kopać - relacjonuje pan Robert.
ZOBACZ: Hałas i drgania. Ciężki sprzęt od miesięcy jeździ im pod oknami
Wyjaśnieniem okoliczności zdarzenia zajmuje się prokuratura. Jeleniogórska policja odmówiła nam komentarza w tej sprawie. Ten incydent to niestety codzienność domu pana Jerzego, który twierdzi, że boi się swojego młodszego syna.
- Zaczęło się 21.12.2021. Pod wieczór wpadł syn od siebie z pokoju i mnie zaczął na fotelu tłuc jak worek treningowy - tłumaczy pan Jerzy.
- Cały czas coś się dzieje. Ja nie byłam uczestnikiem znęcania, ale wszystko teściu pokazuje i mówi. Ja widziałam u teścia: wybite zęby, pełno siniaków na ciele. Sztylet mu przykłada do gardła, paralizator - mówi pani Wioletta, synowa pana Jerzego.
- Wybił mi 3 zęby. Ja nie dzwoniłem na policję, myślałem, że mu przejdzie, że to się już uspokoi wreszcie. Chodził, wyzywał, przeklinał na mnie. Wyzywał mnie od sk*** i jakichś różnych, żonę zastraszał. Mówi: ty ku*** zdechniesz tutaj, na tym wyrze. A ten sk***obok ciebie – zatłukę. Przyszedł z takim nożem i tu wymachiwał mi - dodaje pan Jerzy.
ZOBACZ: Walczą z chirurgiem plastycznym
Żona pana Jerzego jest ciężko chora, nie jest w stanie poruszać się o własnych siłach i wymaga całodobowej opieki. Oboje z mężem - jak twierdzą - są zmuszeni żyć w ciągłym strachu przed agresją syna i jego konkubiny.
- Nogi odmówiły posłuszeństwa po covidzie - przyznaje pani Barbara, żona pana Jerzego.
Gdy pytamy, dlaczego syn cały czas mieszka z rodzicami, tłumaczy, że "żąda mieszkania od nas". Mecenas reprezentujący seniorów złożył wniosek, żeby mężczyznę wymeldować.
- Bo ja się go boję. Ich się w ogóle boję. Od ku***, starych mnie wyzywała. Uderzyła mnie w twarz - twierdzi pani Barbara.
Zarówno syn małżeństwa, jak i jego partnerka, odmówili rozmowy przed kamerą.
ZOBACZ: Toksyczny dym nad okolicą. Wokół agroturystyka i ekologiczne uprawy
W marcu pan Jerzy złożył wniosek do sądu o wymeldowanie swojego syna – Wojciecha. Jednak jak dotąd, sąd w Jeleniej Górze nie podjął decyzji w tej sprawie.
- Wniosek został złożony chyba 23.03. Generalnie sąd orzeka w takich sprawach do miesiąca czasu. Tyle tylko, że jest to termin instrukcyjny i jeżeli sąd nie orzeknie do miesiąca, to proceduje dalej i przeprowadza postępowanie dowodowe. Biorąc pod uwagę zakres przeprowadzonego postępowania dowodowego, to myślę, że 08.09. to będzie już ostatni termin, na którym sąd wyda orzeczenie - informuje Marek Gajdecki z Sądu Rejonowego w Jeleniej Górze.
- Może to już będzie ostatnia sprawa, bo ja już mam tego dość wszystkiego. Od grudnia 2021 r. żyjemy w piekle - podsumowuje pan Jerzy.