Ukrywa się z dzieckiem. Boi się porwania
32-letnia pani Katarzyna od kilku miesięcy musi ukrywać się z 4-letnim synem. Boi się ojca dziecka, który już raz porwał chłopca, łamiąc sądowe postanowienia. Teraz ma zakaz zbliżania się, ale według pani Katarzyny, to go nie powstrzyma. Kobieta twierdzi, że będąc w związku z Rafałem S. była poniżana i bita. Strach o życie swoje i dziecka towarzyszy jej nadal, każdego dnia.
- On, jako przestępca, może chodzić wolno, a ja z obawy, że uprowadzi ponownie syna, nie daj Boże, mnie czy syna zabije, ukrywam się -
Pani Katarzyna siedem lat temu poznała Rafała S., zamieszkali w podwarszawskich Ząbkach. Niestety trzy lata temu w związku przestało się układać. Jak twierdzi pani Katarzyna, była bita i poniżana. Znęcanie psychiczne i fizyczne z miesiąca na miesiąc nasilało się.
- Niestety doszło do tego, że na oczach syna mnie tak stłukł, ze bałam się, że mnie zabije. Chwycił mnie za włosy i próbował roztrzaskać głowę o posadzkę. Wyzywanie od k***, dziwek, szmat było standardem – twierdzi.
ZOBACZ: Zabił i oskórował. Dożywocie za mord na studentce
Pani Katarzyna miała już dość. Postanowiła wyprowadzić się z dzieckiem. Niestety Rafał S. siłą zabrał syna i zamieszkał u matki. Matka miała ograniczony kontakt z dzieckiem. Pokazała nam nagranie, na którym widać jedno ze spotkań.
- Był listopad 2020 r. Temperatura blisko zeru stopni, a on wygradza mi taśmą teren na podwórku, po którym mogę się poruszać z zachowaniem dystansu około metra od dziecka – opisuje, co widać na nagraniu.
- Rafał zaczął przegrywać wszystkie sprawy po kolei, opinia biegłych psychologów go zmiażdzyła. 1 kwietnia 2021 roku zostało wydane postanowienie, że miejsce zamieszkania jest przy mnie. We wrześniu zostało zmienione, że ma dobrowolnie mi wydać dziecko w ciągu dwóch tygodni. Dopiero w kwietniu Sąd Rejonowy w Wołominie sam wysłał komunikat do policji, że jest zagrożenie życia i zdrowia mojego dziecka – opowiada pani Katarzyna.
ZOBACZ: Sparaliżowany po wypadku. NFZ odebrał rehabilitację
Kiedy już w końcu postanowienia zapadły, Rafał S. i tak ich nie respektował. Co więcej, zniknął z synem. Zmienił nazwisko i telefon. Pani Katarzyna przez ponad pół roku nie wiedziała, co dzieje się z dzieckiem. W czerwcu tego roku w końcu odnaleziono mężczyznę , w Lądku Zdroju, a dziecko odebrano siłą.
- Syn był zaniedbany, miał zapalenie spojówek, rozwinięte do tego stopnia, że ropa, którą miał w oczach, wyciekała mu nawet nosem. Miał brzydki kaszel, brudne paznokcie – wspomina matka chłopca.
- Jak go zobaczyłam, to normalnie płakałam. Zszedł z rączek, podszedł do niej od razu i mówi, że idzie z mamusią – relacjonuje, pani Irena, babcia Kuby.
ZOBACZ: Komornik, karetka i brak długu. Dramatyczny finał eksmisji
Niestety, po odebraniu dziecka , jak twierdzi pani Katarzyna , Rafał S. wciąż nęka i ją nachodzi. Także jej znajomych. Dlatego też kobieta ukrywa się.
- Ten człowiek nie dawał mi spokoju. Wydzwaniał, wypisywał, że pogarszam sytuację. Wtargnął na posesję, gdy Zbigniew był w domu i powiedział, że zabije mnie i syna. Zaczęłam krzyczeć – opowiada pani Katarzyna.
- Usłyszałem jej krzyk, wybiegłem z domu, bo pomyślałem, że znów chce uprowadzić to dziecko. Złapałem go za kurtkę i zdecydowanie wypchnąłem – relacjonuje pan Zbigniew, świadek zdarzenia.
Rafał S. czeka zakończenie sprawy o pozbawienie władzy rodzicielskiej oraz spraw karnych. Razem z panią Katarzyną byliśmy na jednej z nich. Tuż przed rozprawą próbowaliśmy porozmawiać z mężczyzną. Bezskutecznie.
- Wnioskowaliśmy o tymczasowe aresztowanie, połączone z dozorem policyjnym. Sąd wskazał, że dozór policji i zakaz zbliżania będzie środkiem wystarczającym – informuje Lucyna Szabelska, pełnomocnik pani Katarzyny.
- Wiem, że przy pierwszej lepszej okazji on podejmie próby zrobienia mu krzywdy, nie wierzę, że będzie przestrzegał tego postanowienia, bo żadnego wcześniej nie przestrzegał – komentuje matka Kuby.
ZOBACZ: Za wodę płacili - teraz im ją odłączono
Pani Katarzyna i jej syn będą wciąż się ukrywać i czekać na zakończenie spraw. Bo jej zdaniem dopóki Rafał S. jest na wolności ona i jej dziecko nie są bezpieczni.
- Musi się coś zmienić w naszym prawie. Mówi się, że dobro dziecka jest najważniejsze, ja o to dobro walczę trzy lata – podsumowuje.