Przeprowadzili remont i zostawili na zimę… bez ogrzewania

Pani Maria Górecka to schorowana 65-letnia emerytka, która porusza się na wózku. Mieszka w Mysłowicach w niewielkim lokalu socjalnym. Jeszcze do niedawna kobieta ogrzewała swój lokal piecem na węgiel. Dziś ma po nim tylko dziury w ścianie. Urzędnicy zdecydowali się bowiem na podłączenie centralnego ogrzewania, ale prace na dobre stanęły!

- Starszy syn, co mieszkał ze mną, zmarł rok temu. To on palił, teraz drugi syn się zajmuje, codziennie jest – opowiada pani Maria.

- Po śmierci brata staram się pomóc mamie, jak mogę, ale ze względu na te prace remontowe nie idzie tu cokolwiek zrobić – zaznacza Krzysztof Górecki, syn pani Marii.

ZOBACZ: Po śmierci ojca dostał pieniądze, zabrała je przyjaciółka matki

Na początku roku kamienicę zaczęto podłączać do centralnego ogrzewania. Prace miały zostać zakończone do czerwca. Skuto ściany, wybito dziury w mieszkaniu emerytki i zlikwidowano piec. Na tym etapie remont jednak stanął.

- To się ciągnie miesiącami, ja już jedne święta spędziłam w takiej ruderze i teraz w grudniu też będę tak siedziała i marzła. Jak się odwrócę z łóżka, to nie mogę się patrzeć, płakać mi się chce – przyznaje Maria Górecka.

- Powiedzieli, że robią przetargi na to, żeby jakakolwiek firma się tego podjęła, ale kiedy to będzie… Też się cieszyłem, że będzie ciepła woda, warunki normalne, ale nie ma nic – tłumaczy Krzysztof Górecki.

ZOBACZ: Myślał, że dzwoni konsultant z banku. Stracił 20 tys. zł

Emerytka została pozbawiona ogrzewania, a finału prac nie widać. Interweniujemy w Miejskim Zarządzie Gospodarki Komunalnej w Mysłowicach. Tu okazuje się, że wszystkiemu winna jest firma, która przeprowadzała prace.

- Niestety wykonawca nie wykonał w terminie tej inwestycji, były opóźnienia, to się zdarza. Pod koniec sierpnia firma zeszła jednak całkowicie z budowy i nie podjęła prac. Niestety firma, pomimo bardzo wyraźnych zapisów w specyfikacji warunków zamówienia dotyczących tego, że istniejące systemy grzewcze mogą być rozebrane dopiero po wykonaniu i uruchomieniu instalacji CO, część już rozebrała. To było niezgodne z warunkami zamówienia - informuje Małgorzata Książek-Grelewicz, dyrektor Miejskiego Zarządu Gospodarki Komunalnej w Mysłowicach.

- Wszyscy sytuację znają, ale nikogo to nie obchodzi. Oni tylko gadają, że wiedzą jaka sytuacja, ale żeby przyszli i zobaczyli... – komentuje pani Maria.

ZOBACZ: Bez szans na czystą wodę, żyją tak od lat

Firma remontowa nie powinna rozbierać pieca pani Marii przed ukończeniem prac. Ale teraz jest już za późno. Zarząd Gospodarki Komunalnej szuka nowego wykonawcy, a pani Marii zaproponował grzejniki elektryczne. Kobieta ich nie przyjęła, boi się o rachunki za prąd. Na dopłatę na węgiel nie ma co liczyć, bo nie ma już pieca.

- Jak elektrycznymi grzejnikami będę grzała, to mi braknie na jedzenie. Zamarznę najwyżej, mam na cmentarzu kwaterę opłaconą, innej rady nie ma – podsumowuje pani Maria.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX