Rekord mechanika. Półtora roku naprawia auto!

Dariusz Jodłowski wstawił BMW do mechanika z Lubina i nie doczekał się naprawy zatartego silnika. Czeka na nią już 1,5 roku. Auto, które kupił na 60 tys. zł, niszczeje, dlatego oddał sprawę do prokuratury. Ta jednak umorzyła postępowanie. Do niedawna mechanik przy każdej wizycie zapewniał, że zwróci auto za… tydzień. Teraz zmienił wersję.

Historię pana Dariusza pierwszy raz prezentowaliśmy w Interwencji w maju. Mężczyzna zwrócił się do nas z prośbą o pomoc, ponieważ od przeszło roku nie mógł odzyskać swojego samochodu od mechanika.

- Około 1,5 roku temu kupiłem BMW F30 z 2012 roku. Miało 97 tys. km przebiegu, zapłaciłem około 60 tys. zł. Jeździłem z pół roku, może 7 miesięcy i zaczęła stukać panewka – opowiadał wówczas Dariusz Jodłowski.

Szybko okazało się, że jednak konieczny jest remont silnika. Prac podjął się mechanik z Lubina.

- Pod koniec drugiego miesiąca zacząłem się dowiadywać, jak idzie remont i pojawiły się problemy. Mówił, że jeszcze niegotowe, jest w trakcie naprawy, niebawem będzie, w ciągu tygodnia, dwóch odda. I tak od tego czasu cały czas, tydzień w tydzień, z piątku do piątku – tłumaczył pan Dariusz.

ZOBACZ: Podsłuchał, jak matka opiekuje się synem. Nagrania szokują

Odwiedziliśmy wówczas warsztat, by dowiedzieć się, co z BMW. Po 1,5 roku przetrzymywania auta, właściciel i nas zapewniał, że… wkrótce zakończy naprawę.

- Oddam go. To długo trwa, bo ja ten silnik raz złożyłem i mi się znowu zatarł… Trochę to poprzekładałem. Muszę to rozwiązać jak najszybciej – powiedział.

- Napisałem zawiadomienie do prokuratury, chyba było to jakoś w lutym – opowiadał Dariusz Jodłowski, który na poczet naprawy przelał mechanikowi 5 tys. złotych na zakup części.

Śledczy dość szybko uznali, iż działanie mechanika nie nosi znamion przestępstwa i postępowanie umorzyli. Mężczyzna złożył odwołanie od tej decyzji, jednak wówczas dowiedział się, iż nie zostanie ono uwzględnione, ponieważ nie jest on w nim… stroną. Za właściciela pojazdu prokurator, nie wiedzieć czemu, uznał bowiem właścicielkę warsztatu.

Jednak teraz lubińska prokuratura wyjaśnia:

W toku postępowania zaszła poważna wątpliwość co do tożsamości osoby pokrzywdzonego (kto jest pokrzywdzonym / właścicielem pojazdu ,) dlatego prokurator nadzorujący odmówił przyjęcia zażalenia, zaś po uzupełnieniu we wrześniu 2022 r. braków przez stronę w tym zakresie zlecił doręczenie postanowienia stronie. (…) Obecnie sprawa jest nieprawomocnie umorzona.

ZOBACZ: Sama w niepełnosprawnym wnukiem. Pilnie potrzebna pomoc

Wartość samochodu przez czas jego pobytu w warsztacie spadła o ponad połowę. Pan Dariusz nie ma już nadziei na odzyskanie nawet tego, co zostało.

- Ja mam nawet jego potwierdzenie co do tego, kiedy miał oddać samochód, podpisał się na tym i po dziś tego samochodu nie ma. Tak jak mówię – ja tego samochodu już nie chcę. Auto obecnie stoi na dworze. Ja go z bliska nie oglądam, podjeżdżam tylko do myjni, popatrzę i jadę dalej, bo z tym gościem to nie ma co rozmawiać w ogóle. Tam tylko stoi buda na kołach – mówi Robert Jodłowski, ojciec pana Dariusza.

- Auta jak nie było, tak nie ma. Silnik, który miał być naprawiony przez mechanika, został oddany do innego, ale kontaktu do tego innego mechanika udzielić nie chce – zaznacza Dariusz Jodłowski.

Po naszej wspólnej wizycie w warsztacie, mężczyzna odwiedzał go jeszcze kilka razy. - No i silnik znikł. Mówi, że oddał go do naprawy do innego mechanika, bo sam nie jest w stanie zrobić, ale mi nie powie, gdzie jest ten silnik – dodaje pan Dariusz.

Ponownie odwiedzamy warsztat:

Dzień dobry. I co z tą beemką?

Oddam.

Mówił pan, że za tydzień pan odda. I co?

Ja chcę im to złożyć tak, jak to było, do tego stanu i tak, jak to przyjechało. I to będzie chodzić tak, jak chodziło. I oddać im pieniądze, jakieś zadośćuczynienie – coś tam im dać i… Jakby chcieli, to mogą zabrać w każdej chwili, tylko że jest rozebrane. Ja im tego nie blokuję. To wszystko tu jest, wszystko tu leży.

ZOBACZ: "Businesswoman" ze Śląska zniknęła. Milionowe straty

- Nie mam za co kupić innego auta. Tu jest zamrożone kilkadziesiąt tys. zł w tym BMW i ani to sprzedać, ani co z tego zrobić. W zasadzie dla mnie to już jest szrot. Stoi dwa lata, jest pordzewiałe, zbutwiałe są uszczelki. Wymiana wszystkiego na pewno nie wyjdzie w granicach wartości auta – podsumowuje Dariusz Jodłowski.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX