Sypialnia na górze, ale ze schodów korzystać nie będzie mogła
64-letnia Teresa Róg z mężem i niepełnosprawną córką mieszka w Gozdnie na Dolnym Śląsku w kamienicy, którą rodzina pani Teresy zajmuje od pokoleń. Kobieta walczy o zasiedzenie górnej części nieruchomości. W ubiegłym tygodniu pracownicy gminy próbowali pozbawić ją korytarza i schodów prowadzących do poddasza.
- Ja się tu urodziłam i mieszkałam z rodzicami, a na górze mieszkała taka babcia. Ona zmarła w 1976 roku i mój ojciec poszedł do urzędu, gdzie dostał zgodę, by mój brat mógł po tej pani zamieszkać. Brat się wyprowadził w 1992 roku, więc ja przeszłam na jego mieszkanie łącznie z tym, co tu zajmowałam – tłumaczy Teresa Róg.
Teraz w wyniku niewyjaśnionych działań urzędników pani Teresa może stracić dostęp do części swojej nieruchomości.
- Przyjechali pracownicy z gminy, weszli, mieli piły, wkręty i włamali się do tego korytarza. Zaczęli wybijać to wszystko, płyty, powstała dziura w ścianie. - To już było trzecie włamanie. Takie siłowe zabranie mi tego kawałka korytarza – opowiada Teresa Róg.
- Chodzi o część nieruchomości objętą sporem. W tym zakresie państwo Rogowie prowadzą postępowanie o zasiedzenie tej nieruchomości. Posiadanie też jest objęte ochroną. Czyli nikt nie może wejść na zajmowaną część, dopóki nie dysponuje wyrokiem eksmisyjnym – zaznacza Ernest Ziemianowicz, pełnomocnik pani Teresy.
- Urzędnicy przyszli tutaj bez żadnego wyroku sądu, bez żadnej decyzji administracyjnej – podkreśla pani Teresa.
ZOBACZ: Budowlaniec-oszust? "Dostanę pół roku w zawieszeniu, no i co?"
W kamienicy mieszka kilka rodzin. Pani Teresa od wielu lat stara się o zasiedzenie lokalu nad nią, którym do niedawna dysponowała gmina. Kobieta twierdzi, że urzędnicy zapewniali, że nie będą robili jej problemów. Niestety w 2021 roku sprzedali sporne mieszkanie Krystynie H., której rodzina zajmuje już część budynku.
- Poszłam nawet do urzędu gminy, do burmistrza poprosić, że już może zrezygnuję z zasiedzenia, ale żeby mi wydzielił tę część, co ją zagrodziłam, żebym mogła się dostać do mojej własności na pierwszym piętrze. Tam mam schody. Chciałam zapłacić – mówi Teresa Róg.
Do porozumienia nie doszło, w ruch poszedł więc sprzęt budowlany, przy pomocy którego zaczęto rozbierać jedną ze ścian w budynku. To fragment naszej rozmowy w urzędzie gminy Świerzawa:
- Pracownicy urzędu wtargnęli do pani Teresy i zaczęli jej demolować ścianę.
- Ale to nieprawda. Pracownicy urzędu?
- Dokładnie.
- I….?
- Czy jest wyrok eksmisyjny?
- Nie, jest wyrok przyznający lokal innemu państwu.
ZOBACZ: „Hospicjum umiera”. Dramatyczny apel
Krystyna H. nie chciała z nami rozmawiać. Wiadomo, że kobieta chce odzyskać sporny kawałek lokalu i tym samym pozbawić panią Teresą wejścia do sypialni.
- Zasiedzenie nie zostało udowodnione przez panią Teresę, sprawa jest rozstrzygnięta. Dlatego został ogłoszony przetarg – twierdzi Paweł Kisowski, burmistrz Świerzawy.
Pani Teresa nadal może starać się o zasiedzenie, bo sąd nie oddalił powództwa. Nie nakazał także gminie odzyskania spornej części mieszkania Krystyny H. Tyko wyrok eksmisyjny może to zrobić, a tego nie ma.
ZOBACZ: Wyrok tylko na papierze. Dziki lokator został
Zapytaliśmy burmistrza Świerzawy, kto pomoże pani Teresie dostać się do jej sypialni, jeżeli zostanie jej zabrany sporny fragment nieruchomości.
- To powinna być powołana wspólnota, zarządca powinien spory międzysąsiedzkie rozwiązywać – odparł.
Urzędnicy nie mają sobie nic do zarzucenia. Sprawa o zasiedzenie spornej nieruchomości trwa. Pani Teresa obawia się, że urzędnicy będą ponownie próbowali bezprawnie pozbawić ją schodów, bez których rodzina nie może funkcjonować.
- Nie podaruje tego. Już nie idę z gminą na żadne układy. Będę walczyć o swoje – zapowiada Teresa Róg.