Mieszkaniowy horror. Sąsiadka całe noce wali w ściany
Szokujące sceny na warszawskim Ursynowie. Mieszkanka bloku przy u. Pięciolinii potrafi godzinami uderzać w ściany i sufit. Latem kobieta wychodzi też na balkon i krzyczy. Nie wpuszcza do siebie policji ani pracowników administracji osiedla, którzy chcą sprawdzić instalację gazową. Lokatorzy mają dość.
Mieszkańcy bloku przy ulicy Pięciolinii od półtora roku mają poważny problem z sąsiadką.
- Sytuacja zaczęła się w marcu zeszłego roku, czyli trwa już półtora roku. Sąsiadka z trzeciego piętra kilka razy w tygodniu zakłóca nam możliwość spokojnego odpoczynku nocnego, uderzając w ściany, w podłogę. To już nie jest kwestia żadnych racjonalnych rozmów, z tą panią powinien porozmawiać specjalista – opowiada pan Piotr, mieszkaniec.
- Bywały dni, tygodnie, miesiące, że codziennie był zakłócany spokój nocny. Np. wczoraj sąsiadka zaczęła od 0:30 stukać z przerwami do godziny gdzieś chyba 1.00. Ale bywało też tak, że np. od 2 do 5 w nocy stukała. Czasami jest tak, że biega po całym mieszkaniu, czasami wychodzi na balkon i krzyczy. Szczególnie latem to było bardzo uciążliwe, bo mieliśmy wszyscy okna pootwierane – tłumaczy pani Wioletta, mieszkanka bloku.
- Te dźwięki idą również do innych bloków, które tutaj są bardzo blisko. To nie powinno być zbagatelizowane – dodaje kolejna mieszkanka, pani Paulina.
ZOBACZ: Tak zajęli auta złodzieja, że je… sprzedał
Mieszkańcom bloku udało się kiedyś porozmawiać z sąsiadką. To, co usłyszeli, wprawiło ich w osłupienie. - Pani przedstawiła swoją sytuację w ten sposób, że pan Władysław wysyła jakieś promieniowanie, które jej uniemożliwia spanie i w związku z tym to walenie w ściany i podłogę jest po prostu formą jej obrony przed promieniowaniem… – relacjonuje pan Piotr.
- Ta pani to była już chora, jak tu zamieszkaliśmy. Ona wojowała zawsze ze swoim mężem, zawsze tam były awantury. Jego nie było słychać – to był bardzo spokojny człowiek. Tam zawsze było jakieś walenie drzwiami, jakieś przewracanie mebli – komentuje pan Władysław.
Na miejsce za każdym razem wzywana jest policja, której jednak kobieta nie wpuszcza, udając, że nie ma jej w domu. Pani Jadwiga nie wpuszcza zresztą nikogo: ani funkcjonariuszy, ani pracowników socjalnych, ani nawet pracowników administracji osiedla, którzy mieli dokonać przeglądu instalacji gazowej. Nam również nie otworzyła.
ZOBACZ: Siostra demoluje jej mieszkanie, nikt nie może pomóc
- Dzielnicowy był tam niezliczoną ilość razy przez te lata. Wielokrotnie dobijał się, stukał, prosił o wpuszczenie na prośby wielu instytucji. Za każdym razem drzwi były zamknięte i z tą panią nie było żadnego kontaktu. Jej własna rodzina, czyli córki, też nie mają tego kontaktu – informuje Robert Koniuszy z Komendy Rejonowej Policji Warszawa II.
- To wykańczające. Czasami niewyspani chodzimy do pracy, czasami wyjeżdżamy, żeby się wyspać. Jeżeli pani nie będzie się leczyła, to niestety ja nie widzę końca tej sprawy – zaznacza pani Wioletta, mieszkanka bloku.