Musiał zabrać syna od matki. Teraz walczy o niego w sądzie
36-letni pan Daniel ze Szczecina walczy o prawo do wychowywania dwuletniego syna. Mężczyzna zabrał Alana od matki, gdy chłopiec miał kilka miesięcy. Twierdzi, że jego była partnerka zamieniła dom w melinę, zaniedbywała syna i nadużywała alkoholu. Kobieta nie upomina się o dziecko, ale bez prawomocnego wyroku, mężczyzna nie będzie mógł nawet zapisać go do przedszkola. Sprawa od roku stoi w miejscu.
36-letni pan Daniel mieszka w Szczecinie. Mężczyzna kilka lat temu poznał Julię A. Dwa lata temu urodził się im syn Alan. Niestety w związku nie układało się. Jak twierdzi mężczyzna, Julia A. zaniedbywała dziecko.
- Nic nie potrafiła ugotować, chłopak kupował, gotował, sprzątał, bo nie było porządku. Przyszłam raz i otworzyłam... Tam, gdzie dziecka szafka, to kogel-mogel, czyste z brudnym - opowiada pani Małgorzata, mama pana Daniela.
- Koleżanki, imprezy, ani słowa człowiek nie mógł powiedzieć... Było: nie podoba ci się, to tam są drzwi - mówi pan Daniel, ojciec Alana.
ZOBACZ: Eksmisja do mieszkania bez prądu i ciepła
Pan Daniel wyprowadził się. Założył nową rodzinę. Ma czteromiesięcznego syna. Z żoną Karoliną odwiedzali Alana i zabierali na weekendy. Jednak w domu działo się coraz gorzej. Julia A. nie dawała sobie rady z opieką nad dzieckiem.
- Ciągle dzwoniła z pretensjami do męża, by wziął małego, bo ona sobie nie radzi - twierdzi pani Karolina.
To zapis nagrania rozmowy pana Daniela z Julią A.:
- Ja mam obowiązki w pracy.
- Ale co jest, k****, ważniejsze, obowiązki w pracy, czy, k***, zasrany syn?
- Ale o co ci chodzi?
- Mnie już czasami w ciągu dnia bierze k***, nerwica , ja już nie wytrzymuję, ale ty masz w dupie.
- Ale o co ci chodzi? Że marudzi? To jest dziecko małe.
- Ja czasami nie wytrzymuje tak mocno, że mam ochotę k*** zrobić coś małemu.
ZOBACZ: Urzędnicy chcą przenieść 80-latkę. Walczą o nią przyjaciele
- Bardzo kocham wnuka, Bogu ducha winne dziecko trafiło na taką matkę, jaką ma. Tam było towarzystwo ćpunów. Powiedziała, że powie policji, że ją pobiłam. Nie chciałaby pani tego widzieć. Tam było ponad dwadzieścia worków ze śmieciami, nawet zdechnięte świnki morskie, pełzające robaki po podłogach - twierdzi pani Aneta, matka Julii A.
- Weszłam: w domu był bałagan, pełno śmieci, naczynia nieumyte, bałagan, brud, pampersy były rozrzucone po całym mieszkaniu, alkohol, butelki po alkoholu - relacjonuje Karolina, żona pana Daniela.
Pan Daniel był bezradny. Nikt nie interweniował. W końcu kiedy Alan miał zaledwie kilka miesięcy, zabrał zaniedbane dziecko od matki.
- Syf, mogiła jeden wielki kołchoz, jedna wielka libacja. Dzieciak był w samym pampersie, z którego kapało. Stanąłem zdenerwowany i od razu małego ubrałem, w co miałem, wezwałem taksówkę - relacjonuje pan Daniel, ojciec Alana.
ZOBACZ: Niewinny skazany? Kto zgwałcił i zabił Małgorzatę W.?
Pan Daniel po zabraniu syna zaczął walczyć w sądzie o pozbawienie matki Alana władzy rodzicielskiej. Bez tego nie można dziecka zapisać ani do przedszkola, ani do lekarza. Niestety sprawa nawet się nie rozpoczęła.
- Jak napisaliśmy pismo o pozbawienie władzy rodzicielskiej w tamtym roku, to dostaliśmy dopiero w tym odpowiedź, tak sąd się spieszy - komentuje pani Karolina, żona pana Daniela..
- Wszystkim nam zależy na dobru dziecka, a gdzie jest sąd w tym momencie? - pyta pani Małgorzata, mama pana Daniela.
- Matka dziecka nie odbiera korespondencji, próby doręczenia jej przez komornika również okazały się nieskuteczne. Może być ustanowiony kurator i wtedy będzie sprawa toczyła się z udziałem kuratora - informuje Tomasz Szaj z Sądu Okręgowego w Szczecinie.
ZOBACZ: Sąsiedzki spór o wodę, bramę, płot...
Matka Julii A. twierdzi, że od roku nie miała z nią prawdziwego kontaktu. - Czasami do mnie napisze tylko i wyłącznie o pieniądze. Teraz nie wiem i nie chcę wiedzieć, bo dochodzą mnie takie słuchy, co ona robi w swoim życiu, że stają mi włosy dęba - komentuje pani Aneta.
Próbowaliśmy porozmawiać z Julią A., ale nie zgodziła się na żadną rozmowę.
- Boję się, że tu wpadnie i zażąda dziecka. A do więzienia nie chcę trafić za głupi błąd. Nie chce mieć problemów, ale syna nie oddam - zapewnia pan Daniel.