Ofiary "Złotoustego Dawidka". Mówią o piramidzie stworzonej przez budowlańca
Poszkodowani nazywają go "Złotoustym Dawidkiem", bo potrafi być wyjątkowo przekonujący. Mowa o Dawidzie Rz. - budowlańcu z okolic Rzeszowa. Dotarliśmy do kilkudziesięciu osób, które czują się przez niego poszkodowane. On miał budować domy i budynki gospodarcze, oni wpłacali zaliczki, często przekraczające nawet 100 tysięcy złotych. Rozmach działań Dawida Rz. poraża.
Pan Marcin mieszka niedaleko Lublina, buduje dom. Zgodnie z umową, budynek w stanie deweloperskim miał być ukończony w marcu tego roku. Dawid Rz. wziął zaliczkę, ale domu nie ukończył.
- Po drodze mówi, że mu się dziecko urodziło, żona mało co nie zmarła przy porodzie, w śpiączce leżała. Później zaczęła się robić zima, to w grudniu wpadli na dwa, trzy dni, pomurowali trochę ściany parteru. Ale jakoś mieli mało materiału, później materiał przyjechał, aż w końcu zadzwonił do mnie sąsiad, że przyjechał dostawca i zabiera ten materiał, bo jest niezapłacona faktura. Telefon Dawida w którymś momencie po prostu przestał odpowiadać. Z tego, co się nie wywiązał, to będzie 220 tysięcy zł mniej więcej – mówi pan Marcin.
ZOBACZ: Bój o ojcostwo. Rodzina skremowała ciało
I ten scenariusz, z niewielkimi modyfikacjami, powtarzał się w większości opowiedzianych nam historii. Bo raz Dawid Rz. budowę miał zaczynać, raz nie. Czasami kończył jakiś jej etap, innym razem nie wbił nawet łopaty. Dziś poszkodowani kończą inwestycje na własną rękę i znów muszą za nie zapłacić. Tak jak pan Krzysztof, który planuje postawić garaż.
- Ma być dwustanowiskowy, razem z dachem, ze wszystkim, strop. Zapłaciłem mu 51 tysięcy zł, a zrobił niewiele – opowiada pan Krzysztof.
- Dałem mu 60 tysięcy zł, prac wykonał za 20 tysięcy. Sprawa cywilna trwała około 5 lat. Co z tego, że ją wygrałem, jeżeli ani złotówki nie odzyskałem do dziś - przyznaje Konrad Silicki, kolejny poszkodowany przez budowlańca.
- Nie oddaje w ogóle pieniędzy. Do końca roku 2018 miał być stan surowy otwarty, a nawet nie były zrobione fundamenty, nie było piwnicy, niczego. Do mnie dzwonił, że trzy dni jest wyjęty z budowy, bo jego mama zmarła. A mama jest właścicielką tego tutaj domu, więc żyje – tłumaczy Marek Feret.
ZOBACZ: Mąż nie płacił jej alimentów, teraz ściga ją komornik
W lipcu tego roku firma Dawida Rz. zniknęła. W tej samej chwili wznowiono działalność spółki, o podobnie brzmiącej nazwie, z minimalnym kapitałem, ale należącej do żony budowlańca. Ci, którzy przy pomocy komorników próbowali ściągać długi, dowiadywali się, że mężczyzna nie ma majątku. Wraz z grupą poszkodowanych idziemy do budowlańca:
- Ty żeś wystosował do mnie pismo?
- Wystosowałem. I gdzie jest kasa?
- Wystosowałeś, no to co więcej chcesz?
- Kasę chcę!
- No to tyle.
- Czemu nie masz tego domu na siebie?
- Nie mam i nie będę miał.
Reporter: Mam tu grupę ludzi i oni wszyscy jednym głosem mówią, że pan jest im winny pieniądze, a pan mówi, że ich spłaca, bądź spłacił. To wszyscy kłamią?
- Z panem Krzysztofem pan mecenas rozmawiał, zgodził się na raty, pani się nie zgodziła.
- Mi wręczyłeś na budowie sfałszowane potwierdzenie przelewu na 35 tysięcy złotych, o czym my tu rozmawiamy? Mecenas się przestał z nami kontaktować, nie odbiera telefonu, żadnej umowy nie ma.
- Pójdziesz siedzieć i tyle.
- Oddaj kasę.
- Tobie? Oficjalnie mówię przy wszystkich: nigdy w życiu więcej nie dostaniesz ani grosza - nigdy!
- Prowadzone było przez komendę w Kolbuszowej postępowanie uniemożliwiające egzekucję komorniczą, ono zostało zakończone skierowaniem aktu oskarżenia do sądu. W 2019 roku zgłoszone było oszustwo przy wykonywaniu robót budowlanych. W 2020 roku w KPP w Kolbuszowej prowadzono również postępowanie dotyczące dokonania oszustwa. I sprawa ta została zakończona skierowaniem aktu oskarżenia do sądu – informuje Jolanta Skubisz-Tęcza z Komendy Powiatowej Policji w Kolbuszowej.
ZOBACZ: Zimno w mieszkaniach. Grzeją po trzy godziny na dobę
A to dane tylko z jednego komisariatu. Według informacji z Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie toczy się kolejnych siedem postępowań, w dwóch przypadkach skierowano akty oskarżenia do sądu. Budowlaniec tłumaczy, że pieniądze chce zwracać, proponuje ugody, ale jak twierdzą poszkodowani - to sposób, żeby duże kwoty oddawać latami.
- Najgorsze jest to, że to jest kosztem kogoś. Bo on musi kogoś następnego oszukać, żeby spłacić kilka innych rat rozłożonych na jak najdłuższy czas. On jest sprawcą wielu ludzkich tragedii. I to do tego stopnia, że rozpadają się małżeństwa, ludzie mają psychiczne problemy – komentuje Bartosz Opioła, jeden z poszkodowanych.
- Ten człowiek stworzył piramidę finansową. Musi cały czas następnych oszukiwać, żeby spłacać tych niżej – dodaje Mateusz Cukierda.