Mieszkanie komunalne groźne da zdrowia

Państwo Krystofowie z Mikołowa ciężko pracują, jednak nigdy nie było ich stać na kupno mieszkania. Wynajmowali kilka i latami czekali na przydział lokalu komunalnego. Kiedy w końcu marzenie spełniło się, przyniosło ze sobą ogromne kłopoty.

Państwo Krystofowie wychowują piętnastoletniego Tomasza oraz siedmioletnią Amelię. Od prawie roku w niewielkim mieszkaniu walczą o przetrwanie.

- Niedogrzanie i zimne mieszkanie, to jest chyba nasze największe utrapienie w życiu. Mogę nie jeść, żyć o suchym chlebie, ale mam serdecznie dość marznięcia, pleśni, mojej syzyfowej pracy i patrzenia, jak dzieci się męczą w takich warunkach – opowiada Ryszard Krystof. 

- To zdrowie zabiera, nieraz bardzo – dodaje syn Tomasz Krystof.

ZOBACZ: Niesłusznie zwolniony z pracy. Starostwo nie wypłaciło odszkodowania

Rodziny nigdy nie było stać na zakup mieszkania. Wynajmowała kilka i czekała na przydział lokalu komunalnego.

- To życie na walizkach było straszne. Gdzie żeśmy wynajmowali, to żyliśmy w strachu, że za chwilę ktoś powie: musicie opuścić mieszkanie – wspomina Sabina Krystof.

Po kilkunastu latach czekania w końcu marzenie spełniło się. Niestety szybko zamieniło się także w ogromne kłopoty. Choć mieszkanie pan Ryszard remontował, robił wszystko, by stworzyć godne warunki dzieciom, z miesiąca na miesiąc było coraz gorzej.

- Wszystko, co do tej pory zrobiłem, te remonty, to robię dla nich, bo jeśli oni są szczęśliwi, zdrowi, to i ja sam jestem szczęśliwy. Moja rodzina to jest motor napędowy, cały mój świat  - zaznacza Ryszard Krystof.

ZOBACZ: Konflikt w bloku. Sąsiad blokuje ważny remont 

Mieszkanie ogrzewane jest piecem węglowym. W ubiegłym roku piec przestał jednak działać. Rodzina obawiała się o swoje życie. Bała się zaczadzenia, więc przestała ogrzewać mieszkanie.

- Zauważyłem, że z tyłu pieca są wypalone w blaszce dziury, co nawet po omieceniu, wyczyszczeniu go całego nic nie dało. Leci do domu woda, wszystko się mokre robi – mówi Ryszard Krystof.

By nie zamarznąć, rodzina dogrzewa się piecykiem elektrycznym. Niestety w mieszkaniu jest wilgoć, a na ścianach pojawił się grzyb i pleśń.

- Nie oszukujmy się: czasy mamy takie, że jak włączę 3, 4 grzejniki, to za chwilę pieniążki odłożone na węgiel wpuszczę w prąd. Wszystkie meble, które kupiłem, zaczynają pleśnieć, dostają wilgoci – podkreśla pan Ryszard.

- Wielokrotnie pisałam do burmistrza i jego zastępcy. To wstyd, tylko nie wiem czy to mi powinno być wstyd, czy nie komu innemu, bo my płacimy, staramy się żyć godnie, płacić – dodaje pani Sabina.

ZOBACZ: Rzuciły się na nich trzy psy. To nie pierwszy taki atak

Rodzina od prawie roku czekała na spełnienie obietnic o wymianie pieca lub mieszkania. Po naszej interwencji sprawa nabrała tempa.

- Oczywiście mamy kolejkę, ale ze względu na faktycznie słaby stan tego mieszkania i dobro dzieci, inne mieszkanie byłoby najwłaściwsze. Myślę, że do roku załatwilibyśmy sprawę – deklaruje Jarosław Majewski z Zakładu Gospodarki Lokalowej w Mikołowie.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX