Nie mogą wejść do kuzynki. Opiekunka przejęła jej mieszkanie
Kuzynki 80-letniej pani Stanisławy z Wrocławia alarmują, że nie mogą odwiedzić krewnej. Przyznana w czasie pandemii opiekunka wymieniła w lokalu zamki i odcięła ją od bliskich. Okazuje się, że pani Stanisława przepisała jej mieszkanie w zamian za dożywotnią opiekę.
80-letnia pani Stanisława jest bezdzietną wdową. Mieszka we Wrocławiu. Jej jedyną rodziną są dwie kuzynki: pani Danuta i pani Janina. Od dłuższego czasu nie miały one kontaktu ze starszą panią, dlatego zdecydowały się na wezwanie policji. Jednak kłopoty kuzynek zaczęły się dwa lata temu.
- Jak przychodziłam do niej, to jeszcze Stasia chodziła. To tak nieraz zrobiła kanapki na dwóch talerzach i mówi: zobacz, mąż był tutaj wczoraj, zjadł mi jedną kanapkę i poszedł po cukier czy po chleb i do tej pory go nie ma. A mąż już nie żył sześć czy osiem lat. Później te garnki przypalała i tak się to zaczynało, coraz bardziej. Później jeszcze mówiła: pozdrów moich rodziców. A oni już dawno przecież nie żyli – opowiada Janina Jankowska, kuzynka pani Stanisławy.
ZOBACZ: Niepełnosprawna kontra spółdzielnia. „Kubły na śmieci są ważniejsze”
Jak mówi druga kuzynka, Danuta Unger, nikt nigdy nie diagnozował, czy pani Stanisława zmaga się z demencją, Alzheimerem czy inną chorobą.
Kiedy pani Janina zachorowała na covid, poprosiła w MOPS-ie o opiekunkę dla pani Stanisławy. I tak też się stało. Z emerytury pani Stanisławy opłacane są usługi opiekuńcze. Jakiś czas było dobrze. Potem zaczął się koszmar.
- Jak przyszłyśmy, to zobaczyłyśmy, jaka ona mokra i wtedy chciałam ją przebrać. Jak zobaczyłam materac, to po prostu szok. Bo ona leżała bez pościeli, bez niczego. Jak podniosłam ten materac, to z niego ciurkiem mocz leciał – wspomina Danuta Unger.
- Strasznie to wyglądało. Ja tylko się dziwię, że myśmy nie zawołały sąsiadki, żeby komuś to pokazać. Okropieństwo! Ja nie umiem tego nawet opowiedzieć – dodaje Janina Jankowska.
To było kilka miesięcy temu. Pani Danuta rozpoczęła walkę o kuzynkę Stanisławę, jednak nawet wejście do mieszkania okazało się problemem. Opiekunka przepisała mieszkanie na siebie i wymieniła zamki w drzwiach.
To zapis rozmowy telefonicznej pani Danuty z opiekunką:
Pani Danuta: Dobry wieczór, pani Małgosia?
Opiekunka: Tak.
Pani Danuta: Pani Małgosiu, ja bym chciała wejść do Stasi, zobaczyć się, czy mogę?
Opiekunka: Ale kiedy… W sobotę może.
Pani Danuta: A ja chciałam jutro, gdzieś o jedenastej.
Opiekunka: Do piętnastej ja pracuję.
Pani Danuta: A o szesnastej pani może?
Opiekunka: Pomyślę.
Pani Danuta: Ciągle pani ustala te godziny.
Opiekunka: Ja pracuję.
ZOBACZ: Nie była w stanie sama chodzić, ZUS odmówił świadczenia
Kobiety nie uzyskały od opiekunki odpowiedzi, kiedy mogą odwiedzić swoją kuzynkę. Następnego dnia idziemy do mieszkania pani Stanisławy.
- Cuchnie tutaj pod tymi drzwiami, jak jestem na korytarzu. Bo wejść do środka nie mogę i nie wiem, jak tam jest w środku: czy ona jest mokra, czy ona jest sucha, czy ona jest najedzona czy nie. Nie wiadomo, co się z nią dzieje. A nie mamy takiego prawa, żeby tam wejść – mówi Danuta Unger.
O stan pani Stanisławy pytamy sąsiadkę.
- Ona przedtem to bardzo krzyczała i była bardzo niespokojna, bardzo. Teraz to trudno powiedzieć, co oni tam jej dają, że ona tam leży i taka cisza. Jeśli ktoś przyjdzie, to na bardzo krótko i znika. Ona siedzi sama. Ja tylko widzę tę panią i tego męża. To wszystko takie bardzo dziwne. A teraz nie wpuszczają nikogo, żeby tam ktoś na tyłku siedział. To tak nie może być – mówi.
My również dzwonimy do opiekunki, by przekazać obawy bliskich pani Stanisławy.
- Pani Unger założyła nam sprawę sądową i w tej chwili, do czasu rozstrzygnięcia sprawy, nikt tam nie wejdzie – mówi.
ZOBACZ: Ma zapłacić za drogę, która idzie przez jego pola
Wobec takiego obrotu spraw, kuzynki zdecydowały się wezwać na miejsce policję. Wówczas pojawił się również mąż opiekunki z kluczami do mieszkania oraz sama opiekunka. Kobietom udało się spotkać z panią Stanisławą.
Pani Danuta: Ja nie mogę wchodzić, bo ten pan już chciał mnie raz wyrzucić z tego domu. Chciał policję wzywać. Nie możemy do ciebie przychodzić. Czy ty rozumiesz?
Pani Stanisława: Ale przyszliście…
Pani Danuta: Policja przyszła, bo inaczej nas nie wpuszczą do ciebie.
Opiekunka: Ta pani nas nęka cały czas. Jesteśmy cały czas nękani.
Reporter: A dlaczego pani wymieniła zamki?
Pani Danuta: Stasiu, nie mogę do ciebie wejść, bo mąż twojej opiekunki wyrzuca mnie z domu. Zabrali Jasi klucze. Nie może do ciebie teraz przyjść Jasia.
Pani Stanisława: A czemu?
Pani Danuta: Dlatego, że ta pani, która się tobą opiekuje, nie pozwala nam.
Pani Stanisława: Coś podobnego... A dlaczego to tak?
Pani Danuta: Dlatego, że ty podpisałaś prawdopodobnie, że będzie się ta pani tobą opiekować. Podpisywałaś takie coś?
Pani Stanisława: Nic nie podpisywałam.
Policjantka: Chce pani, żeby te panie przychodziły tutaj odwiedzać panią, tak?
Pani Stanisława: No, dlaczego nie.
ZOBACZ: Spłonął jej samochód, a biznes zdemolowano. Wini byłego partnera
- Biorą opiekunkę, a ona takie cuda. Na siebie mieszkanie przepisuje, emeryturę zabiera. Proszę pani, ja byłam pielęgniarką, pracowałam, znam te rzeczy. Pani wszystko można wmówić i ona podpisywała, co oni tam chcieli. Tak nie może być – komentuje sąsiadka pani Stanisławy.
Ostatecznie opiekunka seniorki, Małgorzata Zubert zdecydowała się na rozmowę z nami.
Opiekunka: Chciałam powiedzieć w związku z dzisiejszą interwencją policji u pani Stanisławy, która na mnie i na mojego męża przepisała aktem dożywotniej opieki mieszkanie…
Reporter: A kiedy to zrobiła?
Opiekunka: To było półtora roku temu.
Reporter: A pani Stanisława jest zdiagnozowana?
Opiekunka: Nie, nigdy nie była diagnozowana.
Reporter: A nie ma demencyjnych problemów?
Opiekunka: Nie. Znaczy ma w tej chwili problemy dość poważne psychiczne, ale akt ten zupełnie świadomie podpisała przy pani notariusz.
Reporter: Pani notariusz tu była?
Opiekunka: Pani notariusz tutaj była. Wszystkie działania pani Unger przeciwko nam trwają od około półtora roku. Były na nas skargi w MOPS-ie, wezwania policji.
Reporter: Pani Małgorzato, zwolniona została pani z MOPS-u ?
Opiekunka: Tak, zostałam zwolniona. Stasia do nas się przyzwyczaiła i po prostu kochamy ją, uwielbiamy. I my po prostu zżyliśmy się z tą kobietą. To jest czwarty rok opieki. I Stasia chce zostać tu w tym mieszkaniu. Dlatego podpisaliśmy akt, który by w przyszłości nas jakoś materialnie wynagrodził. Natomiast Stasia zastrzega sobie w tym akcie dożywotnią opiekę i zamieszkanie w tym miejscu.
ZOBACZ: Szokujące nagranie. Biją po twarzy i kopią leżącego 15-latka
Zapytaliśmy w MOPS-ie, czy normą jest, że zatrudniona tam opiekunka otrzymuje mieszkanie w zamian za opiekę.
- Jak najbardziej nie jest to normą, dlatego zostały podjęte natychmiastowe, odpowiednie działania – wyjaśniono.
- Opiekunka skłoniła ją do tego po prostu: nie pójdzie pani do domu opieki, my się będziemy opiekować. Niech by i tak było, ale żeby się dobrze opiekowała. A tam opieki nie było. Nie było. To jest skandal – uważa kuzynka pani Janina.