Kupili segmenty, część terenu zabiorą drogowcy
Szesnaście rodzin, które kupiły segmenty na osiedlu w Łańcucie, czuje się oszukanych przez dewelopera. Ich zdaniem sprzedał on im działki, nie informując, że część terenu zostanie zabrana pod infrastrukturę drogową tzw. specustawą. Drogowcy zabiorą właścicielom miejsca parkingowe, plac zabaw i części kupionych gruntów.
W Łańcucie wrze. Od kilku lat mieszkańcy wschodniej części miasta protestują przeciwko przebiegowi nowej drogi wojewódzkiej. Infrastruktura drogowa pozbawiła ich części działek. Niestety wszystkie decyzje są ostateczne, a urzędnicy pozostają obojętni na protesty społeczne.
- U mnie to będzie wyglądało tak, że będę mieszkał na rondzie. Z mojej niespełna 9-arowej działki zostaje mi niespełna 6. Zostaje wyburzone 80 metrów płotu. To dla mnie tragedia – mówi poszkodowany mieszkaniec Ryszard Żak.
- Piszemy pisma, odwołania, ale odpowiedzi są zawsze wymijające – dodaje Joanna Połta, mieszkanka Łańcuta.
- Ta inwestycja jest w realizacji. Mamy podpisaną umowę z wykonawcą robót. Decyzja już zapadła i jest z rygorem natychmiastowej wykonalności – tłumaczy Piotr Miąso, dyrektor Podkarpackiego Zarządu Dróg Wojewódzkich w Rzeszowie.
ZOBACZ: Zadławiła się i zmarła. Obwiniają załogę pogotowia
Niedawno do protestów dołączyli właściciele nowo wybudowanego osiedla domów szeregowych. Pani Barbara kilka tygodni temu dowiedziała się, że drogowcy przejęli część jej działki oraz miejsce parkingowe, za które dodatkowo zapłaciła deweloperowi. W takiej sytuacji jest 16 rodzin.
- Zaczęłam sobie urządzać mieszkanko i jakieś dwa, trzy tygodnie temu okazało się, że koło nas, od strony wschodniej, będzie szła droga. Teren, gdzie mam miejsce parkingowe, gdzie jest plac zabaw, to wszystko, co istnieje od kilku miesięcy, będzie nam zabrane pod tzw. zawrotkę – opowiada Barbara Harasymenko.
- W chwili zakupu nie wiedzieliśmy, że zostanie nam zabrana część parkingu, plac zabaw. Tydzień temu w piątek się dowiedzieliśmy, jak już były maszyny na budowie i zaczęły się prace – mówi pan Waldemar, właściciel innego segmentu.
- To jest jedyne miejsce na tej działce, gdzie możemy parkować. Nie oczekujemy, że zostanie przesunięta droga. Dla nas najważniejsza jest likwidacja tej zawrotki – zaznacza inna mieszkanka pani Natalia.
- Problem w tym, że ktoś sprzedał nam teren, który już do niego nie należał. Mocą specustawy już w grudniu 2021 roku mogły tutaj maszyny wjechać – dodaje kolejny mieszkaniec osiedla pan Paweł.
ZOBACZ: Drążą tunele. Zagrożone kamienice w Łodzi
Deweloper przy sprzedaży domów nie informował klientów o planach drogowców i o tym, że płacą za teren, który zostanie im odebrany. Dziś Ryszard O. nie ma sobie nic do zarzucenia. Twierdzi, że o niczym nie wiedział. Dotarliśmy do dokumentów, które temu zaprzeczają.
Deweloper Ryszard O.: Ja też do końca nie wiedziałem. Dostałem projekt, pozwolenie, gdzie mam co zrobić i tak dalej. I zrobiłem zgodnie z tym, jak dostałem pozwolenie z urzędu miasta.
Reporter: Panie Ryszardzie, to nieprawda. W 2020 roku dostał pan warunki zabudowy, w których jest jasno określone, jest nawet mapka, że tego terenu, na którym stoi np. plac zabaw, nie może pan zabudować.
Deweloper Ryszard O.: Trzeba będzie plac zabaw przenieść gdzie indziej i to wszystko.
Reporter: A parkingi?
Deweloper Ryszard O.: No, parkingi będą tam, gdzie są.
Reporter: Czy możemy się dziś spotkać?
Deweloper Ryszard O.: Proszę pana, ja mówię, że nie chcę się spotkać. Jeśli się komuś nie podoba, to ja zawsze mogę zwrócić pieniądze.
ZOBACZ: Ofiara złodzieja. Pomogliśmy
Ustaliliśmy również, że właściciele segmentów nie figurują w żadnym urzędowym dokumencie. Właścicielem działki jest nadal Ryszard O. i to on zgodnie z prawem może dostać odszkodowanie za zajęty przez drogowców teren.
- Jest decyzja, jeśli chodzi o wypłatę odszkodowania. Jeśli pyta pan o adresata, to jest to poprzedni właściciel tej działki (czyli deweloper - red.) – mówi Piotr Miąso, dyrektor Podkarpackiego Zarządu Dróg Wojewódzkich w Rzeszowie.
Klienci Ryszarda O. liczą, że uda się zachować działkę w całości. Poinformowali również urzędy, że Ryszard O. nie jest już właścicielem terenu i zażądali uznania ich jako stronę w postępowaniu administracyjnym.
- My nie czujemy się oszukani - my jesteśmy oszukani. To jest fakt – mówi pan Paweł, właściciel segmentu.