Zginęła z rąk syna i wnuka. Ciało zabetonowali
Szokująca zbrodnia w Klenicy w Lubuskiem. 66-letnia pani Danuta zginęła z rąk syna i wnuka - mężczyźni zabetonowali jej ciało w posadzce stodoły. Jak się okazuje, rodzina jest dobrze znana miejscowej policji. Pani Danuta regularnie wzywała do domu funkcjonariuszy, byli u niej również na kilka godzin przed jej śmiercią.
Klenica – mała wieś w województwie lubuskim. Trzy tygodnie temu doszło tu do potwornej zbrodni. Jej ofiarą padła 66-letnia pani Danuta. Życie odebrali jej syn oraz wnuk: 45-letni Dominik G. i 25-letni Marcin G.
- To nie była wina chłopaków, to była wina jej. Ona była osobą konfliktową i teraz tylko żal mi chłopaków. Wzywała interwencje do byle czego, żeby tylko mieć potwierdzenie, że coś się dzieje. Codziennie interwencja policji, codziennie. Albo mi Niebieską Kartę zakładała. A ja nic nie robiłam – opowiada żona Dominika G.
- Te interwencje dotyczyły m.in. tego, że ktoś spuścił powietrze w rowerze, bądź suszarka została źle postawiona, bądź że syn za głośno słucha telewizora. Nie było zgłoszeń napaści na pokrzywdzoną – informuje Ewa Antonowicz z Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.
- Ja to słyszałam, jak on tam wyzywał, jak był na podwórku. Cały czas bała się. Kłócili się o majątek – twierdzi z kolei mieszkanka Klenicy.
ZOBACZ: Bez pieniędzy i pompy ciepła. Plaga oszustw
- To już ponad piętnaście lat na niego stało… Ja bym poczekał, aż babka się wyhuśta i mam spokój… Po co ruszać gówno - żeby śmierdziało? Nie wiem, co tam się wydarzyło w te święta… Każdy był w szoku. Dla mnie to był normalny gość. Ja z nim dobrze żyłem – mówi jeden z mieszkańców wsi.
Reporter: Nie chce chyba mi pan powiedzieć, że to jest normalne: zabić własną matkę i zabetonować ją w posadzce…
Mieszkaniec: Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto jest bez winy. Wtedy będziemy rozmawiać.
ZOBACZ: Wojna sąsiadów. Wzajemnym oskarżeniom nie ma końca
Trzy dni przed śmiercią kobiety, konflikt między stronami się nasilił.
- Dzień przed Wigilią Marcin uderzył babcię. Kopnął w plecy. Nie widziałam tego, tylko ona do mnie dzwoniła, że zaraz przyjedzie pogotowie, policja. Płakała – wspomina mieszkanka Klenicy.
O zdarzeniu rozmawiamy z Ewą Antonowicz z Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.
Ona powiedziała, że to Marcin ją uderzył, tak?
Że uderzył ją wnuk.
Czy w takim razie Marcin został zatrzymany? Czy policjanci zatrzymali jego albo jego ojca?
Z informacji uzyskanych przez prokuraturę wynika, że policjanci pouczyli stronę o możliwości dochodzenia swoich praw.
Pouczenie w takiej sytuacji… Wydaje się, że policjanci zachowali się bardzo wyrozumiale, być może zbyt wyrozumiale…
Czy ten zastosowany środek był adekwatny, to podejrzewam, że będzie przedmiotem analizy.
ZOBACZ: Wywłaszczeni pod A2 mówią o rażąco niskich wycenach za lasy
Jak się okazuje, również w dniu zabójstwa policja interweniowała w domu.
- Tego dnia była interwencja dwa razy. To Danuta musiała wezwać, na pewno nie oni. Policjanci żadnego nie zabrali - mówi mieszkanka Klenicy.
Jest 26 grudnia zeszłego roku. Późnym popołudniem w domu znowu dochodzi do awantury. Sprawy szybko wymykają się spod kontroli. Dochodzi do rękoczynów. Dominik i Marcin duszą panią Danutę. Potem razem postanawiają ukryć jej zwłoki.
- To nie było planowane, niech pan mi wierzy. Po prostu, mój mąż już nie wytrzymał. To było w jakimś afekcie – twierdzi żona Dominika G.
Jaki był udział w tym zabójstwie Marcina – pani syna?
No, po prostu był tam w tej chwili.
Czy on pomagał ją zabić, czy tylko pomagał ukryć ciało?
Nie wiem. Nie mam pojęcia.
ZOBACZ: Lekarze obniżyli jej stopień niepełnosprawności. Nie ma na leki.
- Obu podejrzanym postawiono zarzut zabójstwa, współsprawstwa w zakresie dokonania tego czynu – wyjaśnia Ewa Antonowicz z Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze, dodając że obaj mężczyźni przyznali się do zbrodni.
Dominik i Marcin G. zostali aresztowani na trzy miesiące. Na obydwu ciąży zarzut zabójstwa. Teoretycznie grozi im dożywocie. Za kratkami będą teraz czekali na proces.