Chciał tylko wyjechać na wakacje. Został z potężnymi długami

Pan Adam z Tarczyna znalazł wakacyjną ofertę apartamentu nad morzem. Miała go oferować znana firma pośrednicząca w wynajmowaniu lokali. Podczas telefonicznej rozmowy z konsultantką ta poprosiła pana Adama o numery PESEL i dowodu osobistego. Kilka tygodni później okazało się, że na jego dane ktoś wziął dziewięć chwilówek, w sumie na ponad 20 tys. zł. Choć prokuratura potwierdziła, że to on jest pokrzywdzonym, pan Adam otrzymuje nakazowe wyroki w sprawie długów.

Pan Adam z Tarczyna chciał tylko wynająć kwaterę na wakacje - niestety od trzech lat słono płaci za jedną rozmowę telefoniczną z oszustami. Ogłoszenie dotyczyło atrakcyjnego apartamentu nad morzem. Nie było zaliczek ani płacenia z góry, tylko umowa rezerwacji mieszkania.

- Rozmawiałem z panią przez telefon, była bardzo miła. Mówiła, że mailowo mi przyślą rezerwacje i wszystkie dokumenty, i poprosiła mnie o podanie numeru dowodu osobistego i numeru PESEL. Ja to wszystko podałem - mówi.

- Ona mi później mailem wysłała jakby potwierdzenie tej rezerwacji. No i tyle. A że do wyjazdu mieliśmy jakieś trzy, cztery miesiące, to nie wnikałem - dodaje.

ZOBACZ: Poruszający wpis z prośbą o pomoc. Jak jest naprawdę?

O tym, że rozmawiał z oszustką, pan Adam dowiedział się kilka tygodni później. Niestety numer telefonu przestał być aktywny, a oferta zniknęła z internetu.

- Zachciało mi się telewizora bardzo dużego. Nie chciałem wydawać gotówki od razu. Chciałem sobie wziąć ten telewizor na raty. Po złożeniu dokumentów okazało się, że nie mam zdolności kredytowej - mówi pan Adam.

- Wyciągnął raport z BIK-u i się okazało, że jest wziętych dziewięć kredytów na jego dane - mówi pani Magdalena, żona poszkodowanego.

- Umowy pożyczkowe były zawarte przy pomocy wykorzystania rachunku bankowego, który również został założony na dane osobowe pokrzywdzonego. Adres do korespondencji, który został podany do zawierania tych umów pożyczkowych, był autentyczny w jednym z mieszkań w miejscowości Brzeg, natomiast osoba, która tam mieszkała, w ogóle nie znała pokrzywdzonego - mówi Agnieszka Borkowska z Prokuratury Okręgowej w Radomiu.

- Po roku przychodzi mi pismo, że sprawa zostaje umorzona z powodu niewykrycia sprawcy, ale też ja nie wziąłem tych kredytów, nie brałem udziału w tym. No i myślałem, że to już jest koniec - mówi pan Adam.

Jednak prawdziwe problemy dopiero się zaczęły. Wierzyciele zakładali panu Adamowi kolejne sprawy o zapłatę.

ZOBACZ: Kupili segmenty, część terenu zabiorą drogowcy

- Mam konto zablokowane bodajże od października. Nie będę oceniał, kto popełnił błąd: czy prokurator, czy policja, czy komuś się nie chciało szukać, bo i tak by nikogo nie znaleźli. Czy naprawdę mając tyle danych w tym kraju policji ciężko jest znaleźć kogoś kto wyłudza kredyty? - pyta pan Adam.

- Biorąc pod uwagę bardzo zorganizowany charakter działań sprawcy, te wszystkie czynności maskujące, była to działalność bardzo przemyślana i bardzo zorganizowana - twierdzi Agnieszka Borkowska z prokuratury.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX