Morderca ma im zapłacić 200 tys. zł. Wyrok tylko na papierze
Renata Keller cudem przeżyła wybuch gazu w kamienicy w Poznaniu, do którego doprowadził Tomasz J. Zamordował on żonę, a następnie rozszczelnił instalację gazową. Eksplozja zabrała pani Renacie syna i dach nad głową. Wraz z córką ma ona zasądzone 200 tys. zł nawiązki i zadośćuczynienia od Tomasza J. Mężczyznę skazano na dożywocie. Szanse na pieniądze są więc bardzo nikłe.
62-letnia pani Renata mieszkała w jednej z poznańskich kamienic z dwojgiem dorosłych dzieci. Dziś kamienicy już nie ma. A miejsce, gdzie stała, od pięciu lat budzi w rodzinie tylko tragiczne wspomnienia.
4 marca 2018 roku pani Renata nie zapomni nigdy. Tego dnia nad ranem usłyszała wybuch. Kamienica nagle zaczęła rozpadać się, a kobieta spadła z trzeciego piętra i cudem uniknęła śmierci.
- Na mnie rzeczy kuchenne z góry leciały i dach. Było mi tylko głowę widać i ręce, byłam zakleszczona tymi kuchennymi rzeczami. Blachy miałam wbite w lewą nogę – wspomina Renata Keller.
ZOBACZ: Wrzucił ciało swojej matki do Wisły. Ruszył proces Amerykanina
Pani Renata z licznymi obrażeniami trafiła do szpitala. Niestety po odgruzowaniu kamienicy okazało się, że jej 31-letni syn nie żyje.
- Powiedzieli mi dopiero w czwartek, że Daniel nie żyje, doznałam takiego szoku, że pani psycholog nie wiedziała, co ze mną zrobić. Po nocach nie spałam, krzyczałam – opowiada.
W wybuchu kamienicy zginęło pięć osób, kilkadziesiąt zostało rannych, a wśród nich - jak się później okazało - sprawca wybuchu - Tomasz J. To mieszkaniec kamienicy, który najpierw brutalnie zamordował swoją żonę, a potem rozszczelnił instalację gazową i wysadził kamienicę.
- Sąd Okręgowy w Poznaniu uznał, obecnie już skazanego, za winnego czterech przestępstw. Było to przestępstwo zabójstwa, wypadku drogowego, zbezczeszczania zwłok i to najpoważniejsze, powszechnie znane, czyli wysadzenia kamienicy – informuje Aleksander Brzozowski z Sądu Okręgowego w Poznaniu.
- Jaki to był człowiek? Psychopata, to nie był człowiek normalny, skoro jego dwa psy się go bały, jednemu psu kark skręcił – mówi pani Dalida, córka pani Renaty.
ZOBACZ: Awantury, bijatyki, libacje. Lokatorzy jak z horroru
Tomasz J. ma wyrok dożywocia. Ma też zapłacić nawiązki i zadośćuczynienia. Pani Renata i jej córka miałyby otrzymać prawie 200 tysięcy złotych. Ale pieniędzy nie są w stanie od mordercy odzyskać.
- W tej chwili ten wyrok jest tylko na papierku. Gdzie te pieniądze są? Dla kogo one są? Mnie się wydaje, że w tego typu sytuacjach powinny być dla tego typu poszkodowanych – podkreśla pani Dalida, córka pani Renaty.
Po co sąd zasądza takie kwoty, skoro mężczyzna dostał dożywocie i nie ma przymusu pracy w więzieniu?
- Przepis mówi jasno, że sąd ma obowiązek orzec zadośćuczynienie, a jak nie może ustalić jego wysokości, musi orzec nawiązkę – odpowiada Aleksander Brzozowski z Sądu Okręgowego w Poznaniu.
ZOBACZ: Dostali „dodatek węglowy”, spółdzielnia zażądała dopłat
Pani Renata straciła syna, zdrowie, mieszkanie i dorobek życia. O wsparcie finansowe zwróciła się więc do Funduszu Sprawiedliwości. Fundusz odesłał jednak znów do sądu, na kolejną najprawdopodobniej wieloletnią walkę w o tzw. kompensatę. A kwota maksymalna to 60 tysięcy złotych.
- Kompensata to nie jest nawiązka ani zadośćuczynienie, kompensata to jest coś, co jest zwracane, jak ponieśliśmy koszty związane z pogrzebem lub nie mogliśmy chodzić do pracy. Nie wiemy, co może nam zagwarantować Fundusz Sprawiedliwości, bo pomoc prawną mamy zagwarantowaną z urzędu, w konstytucji, więc to nie jest żadne osiągnięcie, że zapewni pomoc prawną, czy pomoc psychologiczną po pięciu latach od wybuchu. Może państwo polskie powinno ubezpieczyć obywateli od bycia mordercą – zaznacza Maciej Relewicz, pełnomocnik pani Renaty i pani Dalidy.
ZOBACZ: Mówiła, że idzie na spacer i zakupy. Ślad po niej zaginął
O wyjaśniania poprosiliśmy Agnieszkę Borowską z Ministerstwa Sprawiedliwości.
- Dlaczego te kobiety nie mogą otrzymać pieniędzy?
- Przepisy prawa nie pozwalają na wypłatę nawiązek albo zadośćuczynienia z Funduszu Sprawiedliwości.
- One mają zasądzone prawie 200 tysięcy złotych!
- Nie ma drogi skróconej, być może to jest powód, dla którego warto się zastanowić, w jaki sposób mocniej wesprzeć poszkodowanych w odzyskaniu jakiejś pomocy od sprawcy przestępstw, jeszcze raz zastanowić się nad zmianami legislacyjnymi, aby wesprzeć ofiary przestępstw. Dziękuję za ten sygnał, na pewno go przekażę.