Awantura z udziałem amerykańskich żołnierzy. Mieszkańcy krytykują policję
Awantura z udziałem amerykańskich żołnierzy na rynku w Bolesławcu, którzy najwyraźniej przesadzili z alkoholem. Niepokój świadków wzbudziło przede wszystkim zachowanie wobec kobiety, którą przekładali sobie z rąk do rąk, a nawet ciągnęli za sobą. Okazuje się, że to żołnierka. Mieszkańcy Bolesławca uważają, że policja była zbyt pobłażliwa wobec Amerykanów.
Do zdarzenia doszło w nocy, w sobotę 1 kwietnia. Awanturę wszczęła grupa wojskowych z pobliskiej bazy w Trzebieniu.
- Wyglądało to na początku - przynajmniej dla osób, które były na miejscu - jak atak na kobietę. Bo była kobieta, która krzyczała dość głośno i byli mężczyźni, którzy przekładali ją z jednych rąk do drugich, nieśli, przez moment też ciągnęli. Potem okazało się, że ta kobieta była po prostu razem z tymi Amerykanami i po prostu była pod wpływem czy alkoholu czy jakichś środków odurzających – opowiada Krzysztof Gwizdała z portalu Istotne.pl.
- Nie znamy ich osobiście. Jesteśmy w tej samej bazie. Z tego, co słyszałem, byli w lokalu, za dużo wypili i kobieta… która też była żołnierzem bardzo się upiła. Nie wiem na pewno, ale słyszałem, że uderzyła barmankę. Później wyszli – opowiada nam jeden z amerykańskich żołnierzy stacjonujących w okolicy.
- Chyba dwie czy trzy osoby zadzwoniły po policję. Policja pojawiła się po kilkunastu minutach, co oburzyło generalnie ludzi, bo wcześniej widzieli radiowóz, że po mieście, gdzieś po centrum się kręcił. Jak już się pojawił patrol, to policjanci tam wypytali o co chodzi i okazało się, że to Amerykanie po prostu wracali z imprezy - dodaje Krzysztof Gwizdała z portalu Istotne.pl.
- Ludzie boją się wyjść na miasto. Oni się awanturują bardzo często. Idąc np. wieczorem z dzieckiem czy wracając skądś to jest strach – mówi mieszkanka Bolesławca.
ZOBACZ: Mieszka w jednym pokoju z ojcem. Boi się o swoje życie
Policyjną interwencję wobec Amerykanów nagrali mieszkańcy Bolesławca. Komentując zdarzenie, nie gryźli się w język:
"To, że ja jestem z Bolesławca i boję się nocą wyjść na bolesławiecki rynek, bo "Amerykańce" się bawią, to jest chora sytuacja. O! I to nie jest nietykalność cielesna policjanta naruszona? Kto to rzucił? Wyleciało z busa".
"Gdyby to była grupa Polaków, to wiemy, gdzie byśmy wszyscy skończyli. Na dołku?"
ZOBACZ: Wody starcza im na jedno pranie. Pomocy brak
Ostatecznie policja ukarała żołnierzy niewielkimi mandatami.
- Działania zostały podjęte w ramach postępowania w sprawach o wykroczenia. Wszystkie 5 osób, które brały w tym udział, zostały ukarane mandatami w zw. zakłócaniem porządku publicznego. Policjanci reagują w każdej sytuacji naruszenia prawa, bez względu na to, jaka to jest grupa zawodowa czy społeczna – informuje Anna Kublik-Rościszewska z policji w Bolesławcu.
– Jakbym ja zrobił coś takiego to bym siedział na dołku, kaucja i nie wiadomo co jeszcze – mówi jeden z mieszkańców miasta.
Zdaniem lokalnych mediów to zdarzenie nie było odosobnionym incydentem. Armia amerykańska wydała oświadczenie, w którym zobowiązuje się do współpracy z lokalnymi władzami w wyjaśnieniu wszelkich okoliczności i ukaraniu winnych.
- Generalnie tutaj żołnierze są już od paru lat i to zależy od zmiany. Była kiedyś taka zmiana – żołnierze wychodzili na miasto i w pewnym momencie doszło przy jednej z restauracji do dużej awantury. Z tego, co pamiętam to Polacy ją wszczęli. Zaczęli wyzywać szczególnie czarnoskórych Amerykanów. Potem była kolejna zmiana, że było dość cicho. Teraz jest kolejna i zdarza się, że żołnierze trochę wypiją no i zdarzają się raczej mniejsze awantury. Chodzą po rynku, trochę krzyczą. No jak to młodzi ludzie. Natomiast tego typu sytuacja, gdzie były takie wrzaski, tego typu zachowania pierwszy raz się zdarzyły – tłumaczy Krzysztof Gwizdała z portalu Istotne.pl.