Dziesiątki poszkodowanych kursantek. Szkoła kosmetologii zamknięta
Nawet 200 kobiet mogło zostać poszkodowanych przez zielonogórską szkołą kosmetologii. Placówka zamknęła się z dnia na dzień. Kobiety płaciły miesięcznie za naukę po 850 zł, zapowiadają pozew zbiorowy. Szkoła twierdzi, że posiada akredytację Ministerstwa Edukacji i Nauki, resort temu jednak zaprzecza.
21-letnia Klaudia Król z Kielc chce zostać kosmetyczką. Dlatego, gdy w internecie trafiła na ofertę szkoły kosmetologii z Zielonej Góry, nie czekała ani chwili. Roczny kurs rozpoczęła we wrześniu ubiegłego roku. Jednak po kilku miesiącach kurs został przerwany. A właścicielka szkoły zniknęła bez żadnych wyjaśnień. Pani Klaudia chce odzyskać zainwestowane 10 tysięcy złotych.
- Opłaty były dosyć wysokie: 850 miesięcznie, plus na start 900 złotych. Nauka została przerwana z dnia na dzień. Szkoła napisała, że zamyka placówkę z przyczyn nadzwyczajnych – opowiada Klaudia Król.
ZOBACZ: Niewinny idzie do więzienia? Sąd odrzuca mocne dowody
Kobiet, które brały udział w kursie i go nie ukończyły jest więcej. Wszystkie od tygodni walczą o odzyskanie swoich pieniędzy.
- Zajmuję się kosmetyką od wielu lat, ale chciałam się jeszcze szkolić. Wszystko fajnie wyglądało, mnóstwo kursantów, wiele lat doświadczenia. To ja myślałam, że jest to jedna z najlepszych szkół w Polsce – przyznaje Justyna Piosik.
- Problem polega na tym, że zostałyśmy oszukane. W trakcie roku szkolnego dostaliśmy informacje, że zajęcia przestają się odbywać. Zostałyśmy z niczym. Płaciłam miesięcznie 850 złotych plus wpisowe 700 złotych. Dziewczyny zwracały się o całkowity zwrot pieniędzy i nie otrzymywały żadnych informacji. Dowiedziałyśmy się, że nasze dokumenty, certyfikaty, które mają potwierdzać nasze zdolności są po prostu fałszywe. Co za tym idzie, wszystkie kursy, które robiłyśmy są nieważne – mówi Iwona Szewczyk.
- U mnie jest trochę inna sytuacja, bo zakończyłam naukę teraz, w marcu. Dwa dni przed egzaminem dostałyśmy informację, że egzamin odbędzie się w formie zdalnej. Ostatecznie dostałyśmy dyplom bez żadnego podpisu i zaświadczenie…, które miało być MEN, a się okazało, że nie jest. Nie odbierają telefonów, nie odpisują na maile – dodaje Wioletta Wilk.
Szkoła, która organizowała kursy kosmetyczne jest zamknięta. W KRS-ie sprawdziliśmy, że jej właścicielka w lipcu ubiegłego roku założyła inną spółkę. Dotarliśmy do właścicielki zamkniętej szkoły. Dominika K. nie chciała jednak komentować sprawy.
ZOBACZ: Mieszka w jednym pokoju z ojcem. Boi się o swoje życie
Po wizycie w siedzibie firmy dostaliśmy maila ze stanowiskiem szkoły. Potwierdza ono problemy finansowe spółki:
„(…) Od pewnego momentu szkoła nie była w stanie regulować bieżących zobowiązań i musiała przerwać zajęcia. Obecnie priorytetem jest zwrot kursantkom zainwestowanych kwot za zajęcia, które się nie odbyły.”
W oświadczeniu przekazano również, że od 2018 roku szkoła posiada akredytację Ministerstwa Edukacji i Nauki.
„Nasza szkoła uzyskała akredytację Ministerstwa Edukacja Narodowej (obecnie Ministerstwo Edukacji i Nauki) w 2018 roku z ważnością na 5 lat. Na tej podstawie szkoła mogła wystawiać dyplomy ukończenia szkoły wraz z zaświadczeniem MEN.”
Ministerstwo temu zaprzecza.
„Według danych Rejestru Szkół i Placówek Oświatowych (…) nie istnieje i nie istniała szkoła lub placówka prowadzona przez firmę **** *** z siedzibą przy **** ** w Zielonej Górze. (…) – przekazała Adrianna Całus-Polak, Rzecznik Prasowy MEiN.
ZOBACZ: Wody starcza im na jedno pranie. Pomocy brak
Poszkodowane kursantki nie wierzą w zapewnienia Dominiki K. Planują skierować do sądu pozew zbiorowy przeciwko spółce. Liczą, że uda im się odzyskać zainwestowane w kurs pieniądze.
- Biorąc pod uwagę skalę działalności, skalę osób pokrzywdzonych. Wydaje się, że to działanie miało charakter celowy – uważa Ernest Ziemianowicz, pełnomocnik kursantek.