Auto w leasingu źle ubezpieczone! Kłopoty kuriera

Marcin Mastalerz wziął w leasing auto, by wykonywać usługi kurierskie. Samochód został ubezpieczony, ale gdy właściciel spowodował kolizję, pojawiły się problemy. Okazało się, że ubezpieczenie… nie obejmuje aut kurierskich. Winnych brak, a auto stoi i niszczeje.

31-letni Marcin Mastalerz z partnerką mieszkają w miejscowości Czarne na Pomorzu. Para wychowuje dwóch synów. Młodszy z nich urodził się z wadą serca. Wymaga kosztownej rehabilitacji. Pan Marcin jest kurierem. W marcu ubiegłego roku – dzięki bankowemu leasingowi – kupił samochód, który miał mu służyć do pracy. Pół roku później auto uległo wypadkowi. Był to początek problemów kuriera.

- To była stłuczka w winy kierowcy. No niestety. Po to jednak płacimy to ubezpieczenie. Zniszczony jest przód, maska, maskownica, lampy, dwie chłodnice, grill, zderzak. Okazało się, że ubezpieczalnia odmówiła mi wypłaty odszkodowania. Bank w momencie zawarcia umowy ubezpieczeniowej nie zaznaczył, że auto, będzie wykonywać usługi kurierskie – opowiada Marcin Mastalerz.

Okazało się, że ubezpieczenie pojazdu nie obejmowało tzw. usług kurierskich. Na czym zależało panu Marcinowi. 31-latek twierdzi, że bank, ubezpieczając samochód, wiedział do czego ma służyć. Potwierdzają to m.in. złożone przez kuriera wyciągi z KRS.

- Dostałem ofertę kupna nowego samochodu z salonu. Wszystkie dokumenty przychodziły na maila, ja je podpisywałem i odsyłałem. Doskonale było wiadomo jakie ja usługi wykonuję. Pan Bartosz, który mi ten leasing sprzedawał, również wiedział o tym, że ja takie usługi wykonuję. Pytałem nawet w momencie zawierania umowy, czy będzie potrzebna moja umowa z firmą kurierską, tak jak w moim poprzednim leasingu. Ale tutaj tej umowy nie chcieli – wspomina Marcin Mastalerz.

ZOBACZ: Myjnia samochodowa pod oknami. Mieszańcy mają dość

65 tysięcy złotych – na tyle rzeczoznawca wycenił szkodę. Pan Marcin od ośmiu miesięcy nie może używać samochodu, bo nie stać go na naprawę.

- To było auto półroczne. W tym momencie ma rok i trzy miesiące. I nie nadaje się na teraz do użytku – podkreśla właściciel.

Nawet przyznanie się banku do błędu, nie rozwiązało problemu. Pan Marcin jest załamany. A jego firmie grozi bankructwo.

- W kwietniu tego roku kończyła się polisa na samochód. Złożyliśmy zapytania do trzech różnych towarzystw dostaliśmy trzy odmowy zawarcia ubezpieczenia po tym jak towarzystwa dowiedziały się, że auto jest „skasowane”. Po około dwóch tygodniach odstałem informacje, że auto zostało jednak ubezpieczone. Została wystawiona faktura na 8700 zł. Bank po raz kolejny ubezpieczył to auto w ubezpieczalni, która nie ubezpiecza aut od usług kurierskich. Dodatkowo jego wartość na polisie została zawyżona – twierdzi pan Marcin.

- Zastanawiamy się co dalej. Po prostu. Czy damy radę to tak ciągnąć – mówi pani Karolina, partnerka pana Marcina.

- 18 tysięcy to są koszty najmu auta zastępczego przez trzy miesiące. Do tego doszły koszty zakupu drugiego samochodu, używanego, który nie był w ogóle planowany. I jest to kwota 30 tysięcy złotych. A od 8 miesięcy płacę raty za samochód, którego nie mogę używać. To 1800 złotych na ten moment – dodaje właściciel auta.

ZOBACZ: Ciężka choroba i brak pieniędzy. Urzędnicy odmówili świadczenia

Udaliśmy się do pośrednika, który oferował panu Marcinowi leasing. Twierdzi on, że informował bank o tym, jakie usługi ma wykonywać pojazd. Na inne pytania nie chciał odpowiadać. Podobnie zrobił bank, który nie chciał rozmawiać z nami o sprawie.

- Oni się skontaktowali ze mną we wtorek, że proszą jakby o wyjaśnienie tej sytuacji. Ja tej kobiecie, która do mnie napisała, wysłałem maile, korespondencję z nią z października, listopada. I żeby sobie przypomniała ten temat. A teraz usłyszeli telewizję, to się nagle obudzili – komentuje pan Bartosz, pośrednik leasingowy, który obsługiwał pana Bartosza.

„Zgodnie z obowiązującą nas tajemnicą handlową, nie możemy przekazywać informacji w sprawie klientów. Dziękujemy za sygnał. Jesteśmy w trakcie weryfikacji sprawy. Po ustaleniu, czy to nasz klient oraz okoliczności sprawy, wyjaśnień udzielimy bezpośrednio klientowi” – brzmi oświadczenie banku.

Po naszej interwencji sprawa nagle po 9 miesiącach ruszyła z miejsca. Firma ubezpieczeniowa zdecydowała się naprawić auto pana Marcina. A bank zaproponował kurierowi odszkodowanie. 31-latek liczy, że uda mu się postawić firmę na nogi.

- Uważam, że jak jestem klientem banku, to bank powinien dbać też o moje interesy. Gdybym ja był zadowolony, to wziąłbym u nich kolejny leasing. Na ten moment wiem, że na pewno nigdy tego nie zrobię – podsumowuje pan Marcin.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX