Auto przepadło w komisie. Musi opłacać OC i mandaty!
Auto Łukasza Gerka miało zostać sprzedane w komisie w Warszawie, a rozpłynęło się w powietrzu. Mężczyzna odnalazł je na aukcji w internecie, ale zanim sądownie je odzyska, miną długie miesiące lub lata. Dalej więc opłaca za nie OC, bojąc się kary za brak ciągłości składek. Czuje się bezradny, bo urzędnicy nie chcą wyrejestrować pojazdu. Niedawno musiał zapłacić… mandat z fotoradaru.
Trzy lata temu pan Łukasz z Warszawy postanowił wstawić swoje auto do komisu. Mężczyzna podpisał tzw. umowę komisową i miał czekać na sprzedaż auta.
- To był Hyundai Sonata - 2008 rocznik. Chcieliśmy zmienić pojazd na inny. Początkowo próbowaliśmy go sprzedać przez portal, przez aukcje internetowe – opowiada Łukasz Gerek.
Ponieważ auto nie cieszyło się zainteresowaniem, pan Łukasz udał się na samochodową giełdę.
- Wtedy, na giełdzie w Żeraniu, podszedł do mnie pan, którego wcześniej znałem. To był pan właśnie z tego komisu, o którym mowa, przy na ulicy Modlińskiej. I on zaproponował w tych słowach, że po co będę tracił czas tutaj przyjeżdżając. On chętnie weźmie go do handlu i sprzeda – wspomina.
ZOBACZ: Uważa się za celebrytę. Mówią, że jest oszustem
Kilka miesięcy później przejeżdżając obok komisu, pan Łukasz zobaczył, że zniknęło stamtąd większość aut, w tym jego. Mężczyzna spróbował więc skontaktować się z właścicielem komisu.
- Kontakt z panem Arturem był bardzo trudny, przez telefon w zasadzie nieosiągalny – wspomina pan Łukasz.
- Ja cały czas wierzyłam, że to nie może być prawda, że takie sytuacje się nie zdarzają. Byłam bardzo zaskoczona tą sytuacją – dodaje Karolina Łożyńska, partnerka pana Łukasza.
Pan Łukasz, mimo że faktycznie przestał być posiadaczem samochodu, wciąż musi opłacać jego ubezpieczenie. - Za każdym razem kiedy była opcja płacenia składki ubezpieczeniowej, myśleliśmy o tym, co z tym dalej. Przy którejś składce Łukasz podjął decyzję, że trzeba coś z tym robić dalej. Mówiłam mu, że jeśli auto będzie użyte do niecnych celów, to faktycznie mogą jego zakuć w kajdany i on może mieć z tego duże problemy – opowiada Karolina Łożyńska.
- Pierwsze moje takie bardzo duże podejrzenie i zdziwienie było wtedy, kiedy znalazłem swoje auto na aukcji internetowej. Było wystawiane przez inny komis w Warszawie. Kiedy do nich zadzwoniłem, to byli sami zdziwieni, ponieważ według nich jest umowa, na której złożony jest mój podpis – mówi Łukasz Gerek.
Kiedy mężczyzna otrzymał mandat z fotoradaru, postanowił o wszystkim powiadomić policję.
- Auto ktoś prawdopodobnie używa w tym momencie. Jest oczywiście opłacone przeze mnie, czyli posiada OC. Gdybym go nie opłacił, no to by nałożono na mnie karę z Funduszu Gwarancyjnego. Bardziej boję się tego, że to auto zostanie użyte np. w czynach przestępczych – podkreśla pan Łukasz.
ZOBACZ: Całe mieszkanie zalane fekaliami. Kto zapłaci za remont?
Sprawa trafiła do sądu. Oskarżonym jest właściciel komisu. To jednak niestety nijak nie rozwiązuje problemu pana Łukasza, ponieważ Wydział Komunikacji Starostwa Powiatowego w Pułtusku odmówił mu wyrejestrowania pojazdu.
- Wyrejestrowanie pojazdów jest ściśle sprecyzowane w ustawie Prawo o Ruchu Drogowym. Tutaj wyrejestrowanie z powodu kradzieży pojazdu, na który powołuje się strona tego postępowania, w naszej ocenie nie miało zastosowania – tłumaczy Waldemar Balcerowski ze Starostwa Powiatowego w Pułtusku.
- Ta decyzja absolutnie nie jest prawidłowa. Niestety wynika to z niskiej wiedzy urzędników. Przepis być może jest trochę niefortunny, bo zawęża rzeczywiście ten przypadek wyrejestrowania do m.in. kradzieży, nie mówi wprost o przywłaszczeniu, ale gdyby urzędnicy sięgnęli trochę dalej niż przepisy ustawy, toby się dowiedzieli, że na gruncie orzecznictwa przywłaszczenie jest traktowane dokładnie tak samo jak kradzież - zaznacza adwokat Katarzyna Topczewska.