Uwięziony w mieszkaniu. Zrobiono za wąski podjazd dla wózków
83-letni seniorzy z Chorzowa bezskutecznie proszą o dostosowanie podjazdu dla wózków w bloku do ich potrzeb. Chodzi o zespawanie środkowej szyny, przez którą w podjeździe nie mieszczą się koła wózka elektrycznego pana Rudolfa. Mężczyzna po amputacji nóg odcięty jest od świata.
Pani Paulina i pan Rudolf Klapuchowie mają po 83 lata. Mieszkają w Chorzowie. Ich jedyny syn od 30 lat pracuje i mieszka w Niemczech. Staruszkowie doskonale radzili sobie sami. Niestety w 2018 roku panu Rudolfowi amputowano jedną nogę. Trzy lata później drugą. Powodem była miażdżyca.
- Po amputacji pierwszej nogi mąż jeszcze sobie radził. Do ustępu sam szedł, wszystko – opowiada Paulina Klapuch.
Małżonkowie radzą sobie sami. Pani Paulina opiekuje się mężem z czułością. Jednak jest coś, z czym sami nie są w stanie sobie poradzić. To wyjście z bloku - 6 stopni schodów i metalowe szyny na nich zamontowane.
- Żona sama nie jest w stanie, a mój wózek elektryczny ma za szerokie koła w stosunku do szyn. Po prostu chcieliśmy inny podjazd. Na prawo jest zawór gazowy i trzeba by to poprzenosić wszystko. Nie wolno. Potem jeszcze zaproponowałem, bo to widziałem, jak byłem w szpitalu na zastrzykach, że na poręczach się siadało i takie krzesło, które jechało tam i z powrotem. Ale ten podjazd znowu musiałby wystawać na pół chodnika. Też nie wolno – opowiada Rudolf Klapuch.
ZOBACZ: Auto przepadło w komisie. Musi opłacać OC i mandaty!
Małżeństwo tłumaczy, że chciałoby jedynie zlikwidować środkową szynę w podjeździe, by zmieściły się koła wózka elektrycznego.
- To nie jest taka prosta sprawa, jak pani się wydaje. I ja w ogóle na ten temat nie wiem, czy z państwem mogę rozmawiać. Nie wiem, dlaczego ja mam z wami rozmawiać. Bo jak już, to ten lokator do nas się może zwrócić o pomoc, a nie do was – słyszymy od pracownika spółdzielni mieszkaniowej.
Reporter: Pan Rudolf prosi tylko o zespawawanie tej szyny...
Kierownik: Ale prawnie my nie możemy tego ruszać.
Reporter: Ale prawnie żeście i tak już jedną dospawali.
Kierownik: Ale to w dobrej wierze, żeby tym ludziom pomóc. Co teraz jest nie tak?
Reporter: Jest za wąskie, kółka się nie mieszczą z wózka. Tylko tyle.
Kierownik: Czemu ten pan do nas się nie zwrócił telefonicznie albo w ogóle?
Reporter: Twierdzi, że rozmawiał z panem i czeka teraz….
Kierownik: Nie, nie, nie.
ZOBACZ: Uważa się za celebrytę. Mówią, że jest oszustem
- Kierownik wie o sprawie. Co on się będzie wypierał... Może tu przyjść, to ja mu w oczy powiem. Powiedział, że tego się nie da zrobić, bo to jest niezgodne z przepisami. To jest błaha sprawa. Może nawet wstyd było się zwracać do państwa, ale dla nas nie jest błaha – podsumowuje Paulina Klapuch.