Kebab zmorą mieszkańców. Działa 24h na dobę
Działający całą dobę kebab zatruwa życie mieszkańców osiedla przy ul. Orlej w Lubinie. W nocy jego klientela zachowuje się głośno, słucha muzyki, zaśmieca okolicę, a nawet wszczyna awantury. Sąsiedzi lokalu mają tego dość.
Lubin w województwie dolnośląskim. Na spokojnym osiedlu przy ul. Orlej od kilku lat działa kebab. Lokal jest całodobowy, a jego klienci spędzają sen z powiek mieszkańcom okolicy. Pani Marta i jej matka mieszkają tuż obok kebaba.
- Stwierdziłam, że ja już tak dłużej nie mogę. Wiedziałam, że muszę prosić kogoś o pomoc. (…) napisałam do Interwencji. Kebab prowadzą ludzie z zagranicy, ja do nich nie mam pretensji, to nie jest problem. Problemem jest, że są czynni 24 godziny na dobę – mówi pani Marta, która mieszka nad fast foodem.
- Te krzyki, te śpiewy, muzyka głośna... leci z samochodu, czy z komórki na ławce – dodaje pani Teresa, matka pani Marty
Przed lokalem umawiamy się na rozmowę z innymi mieszkańcami okolicy. Wszyscy potwierdzają, że spokojnie nikt tu nie śpi.
- W nocy w okresie letnim nie ma mowy, żeby otworzyć okno i przy otwartym spać. Zjeżdża tu z Polski różne towarzystwo, z kulturą u nas w kraju jest źle. Jeśli nawet się zdarzy tak, że policja przyjedzie, wygląda to w tej sposób, że grupa, która stoi na zewnątrz, zachowuje się skandalicznie, bije się, krzyczy, to widząc radiowóz z daleka momentalnie uspokaja się – opowiadają.
ZOBACZ: Fuszerki, przerwane prace i stracone pieniądze. Ostrzegają przed budowlańcem
Policja odmówiła komentarza, bo dopiero zbiera informacje w tej sprawie. Okna mieszkania pani Barbary są tylko kilka metrów od uciążliwego lokalu. Kobieta czasem próbuje uspokajać głośnych klientów.
- Jesteśmy pozbawieni bezpieczeństwa, bo jak zwracamy uwagę tym ludziom, czasem krzyczymy: "Odejdźcie, dajcie nam spać", to jeszcze podchodzą i grożą nam – mówi.
- Ciągle bójki, hałasy, głośna muzyka z aut, brud. To sprawiło, zdecydowaliśmy się przenieść stąd – słyszymy od rodziny, która nie wytrzymała życia w okolicy.
Lokal stoi na terenie spółdzielni mieszkaniowej. Jej prezes zgodził się na spotkanie z nami, ale nie chciał stanąć przed kamerą.
Prezes spółdzielni: Przyjedzie sobie, przepraszam, jestem złośliwy, z „Warszafki” redaktor …
Reporter: Ale pan wie, że pana nagrywamy cały czas?
Prezes spółdzielni: Proszę nagrywać, ja się tego nie wstydzę, bo ma tego dosyć.
ZOBACZ: Lekarze doradzali aborcję, dziecko żyje. Śledztwo umorzono
Hałas to nie jedyny kłopot. Wokół kebaba zalegają śmieci i resztki jedzenia. Natomiast pojemniki na odpady stoją tuż pod oknami sąsiedniego bloku.
- Przez te śmietniki, które w okresie letnim nie można sobie w domu poradzić z wielkimi muchami, bo one tu się mnożą. Jedzą te kebaby i w miejscu, w którym je spożywają wyrzucają papiery, puste butelki, puszki po napojach i resztki kebabów - mówią sąsiedzi lokalu z kebabem.
Prezes spółdzielni: Ja mogę interweniować, jeśli zbiorniki są posadowione nieprawidłowo.
Reporter: Śmieci?
Prezes spółdzielni: Zbiorniki na odpady. Bardzo ładnie pan to nazwał, popularnie śmieciami.
ZOBACZ: Zgodnie z umową spłacili dług. Urzędnicy wyrzucają ich z mieszkania
Podczas naszej wizyty pojawili się też ludzie, którzy postanowili kebaba bronić. Doszło do konfrontacji z sąsiadami lokalu:
- Ci ludzie przyjechali do Polski zarabiać pieniądze.
- To czemu nie mogą zarabiać pieniędzy za dnia, a nie w nocy?
- Bo wtedy mają więcej pieniędzy.
- Jak wy nie moglibyście przespać jednej nocy, to nie bronilibyście tego kebaba.
- Nie przerywaj mi.
- Mieszkam tutaj w klatce i nic nie słyszę.
- Tu nie ma spokoju.
- To na wioskę się przeprowadzić.
ZOBACZ: Szczury, insekty i fetor. Żyją obok hałd śmieci
Spółdzielnia mieszkaniowa zapowiada szybkie działania w tej sprawie. Mieszkańcy okolicy chcą, by lokal przestał działać w nocy.
- Wezwiemy właściciela, aby w jakiś sposób wpłynął na swoją działalność, ponieważ ona jest uciążliwa. Będziemy starać się ten konflikt w jakiś sposób rozwiązać – zapowiada prezes spółdzielni.