Zamiast nowej pracy, ogromne długi
Szukała dodatkowej pracy, skończyła z ogromnymi długami. Joanna Janik aplikowała przez internet na stanowisko wizażystki w znanej sieci sprzedającej kosmetyki. Na podstawie przekazanych danych ktoś zaciągnął na jej konto kilka kredytów. Zamiast nowej pracy, kobieta ma ogromne długi.
Joanna Janik z Wrocławia jest kosmetologiem. Od kilku lat prowadzi niewielki salon. W maju tego roku kobieta zaczęła szukać dodatkowej pracy. W internecie znalazła ofertę dla wizażystki w znanej sieci sprzedającej kosmetyki.
- Szukałam w swoim zawodzie pracy jako konsultant - wizażystka. Zobaczyłam ogłoszenie i zaczęłam wypełniać kwestionariusz. To idealna praca. Taka, którą gdzieś tam sobie wymarzyłam, oprócz wykonywanej pracy w gabinecie. Automatycznie mnie przekierowało, by uzupełnić dane. Później się odezwali, że zakończyli rekrutację i zostałam przyjęta na to stanowisko – opowiada Joanna Janik.
ZOBACZ: Stalker wyszedł z więzienia. Nowe ofiary?
Niestety szczęście kobiety nie trwało długo. Kilka dni później skontaktował się z nią jeden z banków. Okazało się, że ktoś wyłudził jej dane osobowe i zaciągnął kilka kredytów. A kobieta zamiast pracy, ma ogromne długi.
- Dostałam telefon z banku, że ktoś próbował na mnie wziąć pięć kredytów, a ja nawet nie jestem tej placówki klientem. Uruchomiłam BIK i okazało się, że nie tylko w jednym banku, a w dziesięciu. To były różne sumy pieniędzy, na które oszust brał kredyty. Później w banku się dowiedziałam, że tak naprawdę brał pożyczki na iPhone’y, głównie w sklepach AGD – tłumaczy Joanna Janik.
45-latka próbowała wyjaśnić sprawę. Okazało się, że znana sieć sprzedająca kosmetyki nie ma nic wspólnego z rekrutacją. A pani Joanna nie jest jedyną osobą oszukaną w ten sposób. Potwierdził to niedoszły pracodawca kobiety. My dotarliśmy do pani Marty. 19-latka tylko cudem uniknęła oszustwa.
- Znalazłam ofertę na ich oficjalnej stronie. Aplikowałam i dwa tygodnie później dostałam na maila odpowiedź, że zostałam przyjęta i rozpoczynam pracę 29 maja. Zrezygnowałam ze swojej poprzedniej pracy. Przez cały miesiąc myślałam, że 29 maja idę do nowej. 28 maja zadzwoniłam do tej firmy i okazało się, że nawet nie mają mnie w systemie. Później dostałam SMS-a, że ktoś próbował wziąć na mnie kredyt w banku, w którym mam konto. Ostatecznie pieniędzy nie straciłam, ale straciłam pracę – relacjonuje pani Marta.
- To musi być jakaś grupa przestępcza specjalizująca się w takich oszustwach. Teraz już wiem, że jest tego coraz więcej – komentuje Adam Janik, mąż pani Joanny.
ZOBACZ: Zakładowy blok zostanie zburzony. Lokatorzy są przerażeni
Sprawę prowadzi policja. Obie poszkodowane uważają, że ich dane w niewyjaśniony do tej pory sposób wypłynęły z firmy, w której szukały pracy. Ich niedoszły pracodawca tego nie potwierdza.
„Sprawa jest nam znana. Pozostajemy w kontakcie z Panią Joanną Janik. nigdy nie prosimy nikogo podczas rekrutacji prowadzonej przez naszą firmę o przesyłanie nam skanów dokumentów tożsamości czy podawanie innych danych wrażliwych.” – brzmi treść oświadczenia firmy.
- Myślę, że najbardziej winna w tej sytuacji jest osoba, która ma całą stronę. Bo strona nie została dobrze zabezpieczona. Nie mają zabezpieczeń, że takie dane wypłynęły – uważa pani Marta.
- Jeżeli ta firma miała dane i to od niej one wyciekły, to jak najbardziej ponosi pełną odpowiedzialność. Powinna przestrzegać wszystkich procedur związanych z rozporządzeniem RODO – mówi Katarzyna Cupiał, adwokat.
- To nie jest takie proste, że ona w tej chwili poszła na policję, poszła do banku i powiedziała, że to nie ona, że ktoś ją oszukał. Banki do tej pory nas nękają - podkreśla Adam Janik.
ZOBACZ: Zakładowy blok zostanie zburzony. Lokatorzy są przerażeni
Pani Joanna nie zamierza spłacać nie swojego długu. Kobieta obawia się, że niebawem jej zadłużenie trafi do komornika. Liczy, że do tego czasu sprawę wyjaśni policja.