Kolej likwiduje przejazd. Zostaną odcięci
Mieszkańcy wsi Dębowiec w gminie Sieradz są zagrożeni odcięciem od świata. Kolej chce zlikwidować istniejący od lat przejazd, który jest ich jedynym połączeniem z drogą wojewódzką. Bez niego trasa do sklepu lub przystanku wydłuży się z kilkuset metrów do kilku kilometrów.
- Przyjechała władza z gminy, przyjechała władza kolejowa tutaj z planami i mają ten przejazd rozebrać - tak powiedzieli, że to się tak stanie. Nie będzie nawet możliwości pieszo przejść. To normalnie jest skandal – ocenia Wacław Wystrzyński, mieszkaniec Dębowca.
- Kolej będzie robiła modernizację toru i oni chcą kasować. Te wszystkie niestrzeżone przejazdy oni chcą skasować dla swojej wygody. Ja wiem czy chodzi o bezpieczeństwo? To niech postawią światła. Nigdy wypadku tu nie było. Wystarczy zmienić kategorię przejazdu, światła postawić i będzie sprawa załatwiona – dodaje Ryszard Mazurkiewicz, kolejny mieszkaniec.
- Kolejny najbliższy przejazd jest na Męckiej Woli. To przeszło 2 kilometry do przejazdu, a żeby dostać się do autobusu czy do PKS, to normalnie jest ponad 3 kilometry. A tutaj mają ludzie po prostu niecałe pół kilometra – zauważa Marianna Bystrzyńska, mieszkanka Dębowca.
ZOBACZ: Wyremontowano cztery sąsiednie budynki, ich pominięto
Kolejny problem, na który wskazuje lokalna społeczność, to wydłużony czas przyjazdu służb w razie potrzeby.
- Może się zapali i straż musi dojechać. Rolnicy mają tutaj ziemię, a mieszkają na Grabowcu. Ciągnikami czy kombajnem przejedzie, tutaj jest mniejszy ruch i w ogóle. A tak to będzie musiał tam kawał po tej głównej drodze jechać i tarasować. A tak to prześlizgnął się szybko, bo tylko 400 metrów niecałe i już był na polu – opowiada pan Wacław.
- Domy, które zostaną odcięte, jeżeli się ten przejazd zamknie, to są prawie wszystko rodziny kolejarzy. Argumentem dla kolei mogłoby też być, żeby tym kolejarzom na emeryturze nie zabraniać dojazdu karetki, nie przeszkadzać. To są sami starsi ludzie, którzy tu mieszkają. Na emeryturach, niektórzy jeszcze pracują na kolei, też takich mamy. Jak moja mama mówiła, to tu był dróżnik przed wojną już. Tak że nie wiem, czy koło pierwszej wojny już tu nie był przejazd zrobiony – dodaje Barbara Lisik.
ZOBACZ: Decyzja spółdzielni jak wyrok. Stracą dostęp do gazu
Mimo iż przejazd nieopodal Dębowca istnieje od pokoleń, to utrzymanie go w obecnej formie wydaje się być bardzo trudne. Konieczne jest porozumienie między gminą a Polskimi Liniami Kolejowymi. Największym problemem wydaje się być fakt, iż droga do Dębowca nie ma obecnie statusu drogi publicznej.
- W przypadku kiedy przejazd kolejowo-drogowy nie krzyżuje się z drogą publiczną, czyli nie krzyżuje się z drogą, która de facto jest zarządzana przez samorząd lokalny bądź też inny podmiot, wtedy należy ustalić, czy ta zmiana statusu drogi nastąpi, czy też konieczne są inne rozwiązania, tak aby przejazd kolejowo-drogowy mógł funkcjonować być może w zmienionej formie, czy mają zostać wdrożone inne zmiany na linii kolejowej. Planowane są spotkania z samorządem, z gminą, aby jak najszybciej ustalić możliwości utrzymania tego przejazdu w formie, w której jest obecnie – informuje Karol Jakubowski z Polskich Linii Kolejowych.
- Ta droga nie spełnia drogi publicznej, na którą by można było zainstalować barierki i sygnalizację. Jest to droga wewnętrzna. Gmina musiałaby wykupić grunty i przebudować ją od podstaw, żeby była drogą publiczną. Wtedy moglibyśmy z koleją rozmawiać, żeby ten przejazd utrzymać – tłumaczy Jarosław Kaźmierczak, wójt Gminy Sieradz.
ZOBACZ: Wjechał w niego pijany policjant. Od 12 lat walczy o odszkodowanie
– Już od dawna jest walczone o ten przejazd, o tę drogę, żeby tu nam coś porządnego zrobić. Bo ja mam taką działkę, że jak zamkną ten przejazd, to jestem odcięta od świata. Gmina zawaliła, bo już walczymy o to od dawna, cały czas nam obiecują, że będą rozmowy z koleją. Cały czas nas zbywają, że toczą się rozmowy, a nie wiem, czy tak naprawdę się toczą, bo nikt nam nie jest w stanie stwierdzić tego - mówi Joanna Mikołajczyk, mieszkanka Dębowca.
- Gmina powinna się zająć tym już 10 lat temu. Wykupić od nas paski ziemi i droga by była do przejazdu kolejowego. Ale oni o tym nie chcieli słyszeć – mówi Andrzej Mikołajczyk, mieszkaniec Dębowca.