Niepełnosprawność i obce długi. Niechciany spadek
Wychowujące niepełnosprawną córkę starsze małżeństwo ma spłacić kilkanaście tysięcy złotych długu po dziadku ich dziecka. Pani Halina odrzuciła spadek po swoim ojcu, ale by zrobić to w imieniu córki, potrzebowała zgody sądu. Otrzymała ją, ale dokumenty złożyła kilka dni po terminie.
Pani Halina i jej mąż Zbigniew wspólnie wychowują niepełnosprawną córkę Iwonę. Czterdziestoletnia kobieta od dziecka cierpi na porażenie mózgowe i nie jest w stanie samodzielnie funkcjonować.
- Uśmiechnięta, śliczna dziewczyna! Umie do dziesięciu liczyć, filmy pamięta, pamięć ma dobrą. W nocy ja muszę z nią spać, bo jak tylko coś „tyknie”, to ja muszę już czuć to. Ja jeszcze nigdy całej nocy nie przespałam, taka jest prawda. A nie daj Boże wymioty... Wie pan co to jest? Co się dzieje, jak wymioty ma dzieciak? – tłumaczy Halina Zdanowicz.
ZOBACZ: Dwie kopalnie i wielkie osuwiska. Cierpią rolnicy
Tymczasem rodzice pani Iwony sami potrzebują pomocy. 67-letnia pani Halina jest po zawale, zaś jej o pięć lat starszy mąż czeka na skomplikowaną operację.
- To jest wodojądrze. Ból jest nie do opisania, do garażu nie mogę zejść. I z dnia na dzień mi coraz gorzej – mówi Zbigniew Zdanowicz.
ZOBACZ: Olbrzymi guz w ciele dziecka. Rodzice kontra szpital
Mimo trudności rodzina stara się normalnie funkcjonować i korzystać z życia na tyle, na ile pozwalają zdrowie i finanse.
Kolejny cios na państwa Zdanowiczów spadł kilka miesięcy temu, kiedy na adres pani Iwony przyszło pismo od komornika o zajęciu jej majątku. Wszystko za sprawą dziadka kobiety, który mając ogromne długi, zmarł kilka lat temu nie pozostawiając po sobie testamentu.
- Najbiedniejszy człowiek jest najbardziej poszkodowany. Dlaczego ja mam płacić? Już ten Sąd Rodzinny powinien to od razu umorzyć, całkowicie. Powinien to zrobić. Ona ma dwadzieścia tysięcy złotych oddać za alkoholika, dziadka, którego dwa razy w życiu widziała. To boli. Nie dość, że mnie krzywdził, to jeszcze moją córkę teraz zza grobu – przyznaje pani Halina.
- Jak przeszedł na emeryturę, to w tych parabankach się zadłużał. Te „setki” - buteleczki, to na prawo i na lewo leciały od niego. Za wódkę to by nawet swoje dzieci potopił – uważa pan Zbigniew.
- Pani Halina brała udział w postępowaniu spadkowym toczącym się w tutejszym sądzie. Chodziło o nabycie spadku po jej zmarłym ojcu. Na rozprawie pani Halina odrzuciła w całości spadek i w takiej sytuacji do dziedziczenia powoływane są dzieci osoby odrzucającej spadek. Oczywiście każdy kolejny spadkobierca ma prawo złożyć oświadczenie o odrzuceniu spadku. Z uwagi na fakt, że córka pani Haliny jest osobą niepełnosprawną i sama nie mogła złożyć oświadczenia o odrzuceniu spadku, konieczna była zgoda Sądu Rodzinnego - tłumaczy Michał Dźwilewski, prezes Sądu Rejonowego w Ełku.
ZOBACZ: Hodowcy ryb odcięto prąd. Nikt go nie uprzedził
Zgodę udało się ją uzyskać, ale to nie rozwiązało problemu.
- Napisałam oświadczenie, że się zrzekam w imieniu córki. Zachodzę do sądu i mówię, że czekam i czekam na odpowiedź, tyle czasu. A oni do mnie, że to już przedawnione jest, to już po wszystkim – relacjonuje Halina Zdanowicz.
Okazało się, że oświadczenie złożone w imieniu córki przez panią Halinę, nie dość, że nie ma mocy prawnej, to jest złożone po terminie. Kobieta przyznaje, że sprawa od strony biurokratycznej po prostu ją przerosła, ale uważa za niesprawiedliwe, że konsekwencje poniesie jej córka.
- Ona ma 1400 złotych renty. Niech pan sobie wyobrazi. Niech on zabierze sto złotych albo i więcej, nie wiadomo jak to będzie… Przecież pieluchy sto złotych kosztują. Do końca życia będą jej zabierać – mówi pani Halina.
ZOBACZ: Matka porzuciła go, gdy miał 12 lat. Teraz pogrążyła w sądzie
Przed kamerą Interwencji okazało się, że jest nadzieja, by ten problem rozwiązać o wiele wcześniej, czego małżeństwo emerytów nie było świadome.
- Każda czynność w postępowaniu egzekucyjnym, czy to decyzja o wszczęciu egzekucji, czy to decyzja o zajęciu jakiegokolwiek świadczenia, podlega zaskarżeniu do sądu. Wszystkie czynności podjęte w postępowaniu egzekucyjnym nie muszą skończyć się oczywiście dla pani Iwony źle. To wszystko jest jeszcze odwracalne – tłumaczy Michał Dźwilewski, prezes Sądu Rejonowego w Ełku.
Teraz rodzicom pani Iwony pozostaje dopełnić wszystkich formalności i liczyć na to, że sprawa będzie miała szczęśliwy finał.